Zaproszony na piątkowe sesje szczytu Partnerstwa Wschodniego ambasador Białorusi Wiktar Gajsionak nie weźmie udziału w tych spotkaniach. Według białoruskiej ambasady, powodem takiej decyzji są "bezprecedensowe dyskryminacyjne działania" organizatorów szczytu wobec delegacji Białorusi.
"Żałujemy, że reżim białoruski izoluje 10-milionowy naród od korzystnej współpracy z Europą" - powiedział w piątek PAP rzecznik MSZ Marcin Bosacki, odnosząc się do oświadczenia białoruskiej ambasady.
Ze strony białoruskiej na szczyt zaproszony został minister spraw zagranicznych Siarhiej Martynau, którego nazwisko nie widnieje na liście urzędników reżimu Alaksandra Łukaszenki objętych zakazem wjazdu na terytorium Unii. Białoruski polityk nie zdecydował się skorzystać z zaproszenia. W takiej sytuacji zaproszony został - ale tylko do udziału w piątkowych sesjach szczytu PW - ambasador Białorusi Wiktar Gajsionak. Szczyt rozpoczął się w czwartek wieczorem od kolacji przywódców europejskich, którzy przyjechali do Warszawy.
"W przeddzień szczytu Partnerstwa Wschodniego jego organizatorzy podjęli bezprecedensowe dyskryminacyjne działania wobec Białorusi" - głosi komunikat Ambasady Białorusi, przesłany w piątek PAP. Napisano w nim, że na szczyt PW nie został zaproszony prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, a następnie ograniczony został udział w szczycie wyznaczonego przez Republikę Białoruś przedstawiciela.
"Działania te są poważnym łamaniem podstawowych zasad Partnerstwa Wschodniego, uzgodnionych podczas pierwszego szczytu w Pradze w 2009 r. Białoruś aktywnie pracowała na rzecz przygotowania szczytu i miała zamiar uczestniczyć w jego spotkaniach. Jednak w tych warunkach uczestnictwo staje się niemożliwe: partnerstwo nie może opierać się na dyskryminacji" - napisano w komunikacie.
Oświadczono w nim, że "postanowienia szczytu dotyczące interesów Republiki Białoruś i uchwalone bez bezpośredniej akceptacji ze strony naszego kraju nie będą prawomocne" i oceniono, że bez udziału Białorusi znaczenie Partnerstwa Wschodniego "poważnie zanika". "Strona białoruska jest gotowa do współdziałania na rzecz umacniania i rozwoju tej regionalnej inicjatywy, ale wyłącznie na zasadach rzeczywistego, a nie pozornego partnerstwa" - oświadczyła białoruska ambasada.
Nawiązując do nieobecności białoruskiej delegacji na porannej piątkowej sesji szczytu premier Donald Tusk powiedział, że "to jest jeszcze jeden bardzo mocny sygnał, jak ważne dla całej Europy i jak ważne dla Białorusi będą zmiany, na które wszyscy czekamy, ponieważ to miejsce czeka na Białoruś - dzisiaj symbolicznie - ale miejsce w rodzinie europejskiej czeka na Białoruś". Wyraził nadzieję, że doczeka momentu, gdy UE będzie mogła współpracować z Białorusią.
Jak dowiedziała się PAP w źródłach zbliżonych do szczytu Partnerstwa Wschodniego, uczestnicy spotkania mają przyjąć osobną deklarację dotyczącą Białorusi. Rozmówca PAP ocenił, że "w związku z tym, że przedstawiciel tego państwa nie bierze udziału w obradach, możemy się spodziewać, że będzie ona jeszcze ostrzejsza, niż zakładaliśmy".
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.