Według Państwowej Komisji Wyborczej frekwencja w niedzielnych wyborach parlamentarnych na godz. 18 wyniosła 39,65 proc. PKW nie wykluczyła przedłużenia czasu głosowania, w związku z incydentami w Gorzowie Wielkopolskim i Lublinie.
Wiceprzewodniczący PKW sędzia Andrzej Kisielewicz podał na niedzielnej konferencji prasowej, że najwyższą frekwencję odnotowano w województwie mazowieckim - 44,35 proc., a najniższą w woj. opolskim - 33,48 proc.
W pozostałych województwach frekwencja wyniosła: w Dolnośląskiem (37,84), w Kujawsko-Pomorskiem (37,26), w Lubelskiem (38,46), w Lubuskiem (35,43), w Łódzkiem (39,66), w Małopolskiem (42,36), w Podkarpackiem (39,11), w Podlaskiem (39,64), w Pomorskiem (41,33), w Śląskiem (40,31), w Świętokrzyskiem (36,15), w Warmińsko-Mazurskiem (35,22), w Wielkopolskiem (39,26), a w Zachodniopomorskiem (37,63).
Jeśli chodzi o poszczególne obwody, to najwyższa frekwencja wyborcza do godz. 18 była w Podkowie Leśnej (powiat grodziski) na Mazowszu i wyniosła 59,15 proc.
Kisielewicz poinformował ponadto, że spośród dużych miast najwyższa frekwencja była w Warszawie i wyniosła 53,77 proc; następny w kolejności był Poznań 44,02 proc. Dodał, że największą frekwencję w stolicy odnotowano w dzielnicy Wilanów - 59,65 proc.
Wiceszef PKW podkreślił także, że poranne incydenty w Gorzowie Wielkopolskim i Lublinie mogą stanowić podstawę do przesunięcia czasu głosowania, choć - jak zaznaczył - na razie taka decyzja nie zapadła.
W komisji nr 13 w Gorzowie Wielkopolskim rozpoczęcie głosowania opóźniło się o ok. 2,5 godz. z powodu ewakuacji. Pod siedzibą tamtejszej komisji znaleziono bowiem atrapę bomby. Z podobnego powodu na około 1,5 godz. przerwano głosowanie w dwóch komisjach mieszczących się w gimnazjum przy ul. Pogodnej w Lublinie.
"Decyzje ws. przedłużenia głosowania podejmuje obwodowa komisja wyborcza, za zgodą okręgowej komisji wyborczej. Skoro do tej pory nic o tym nie wiemy, nie możemy wykluczyć, że rzeczywiście w zależności od przebiegu głosowania, te komisje zdecydują o podjęciu takiej decyzji" - powiedział Kisielewicz.
Sędzia Stanisław Zabłocki, powołując się na dane od okręgowych komisji wyborczych, poinformował, że w jednym z lokali wyborca podpalił wydaną mu kartę do głosowania.
Podkreślił także, że jednym z najistotniejszych incydentów było zdarzenie z lokalu wyborczym w Tychach. Tam do lokalu wtargnęła grupa ok. 40 osób, a jedna z nich zerwała plomby z urny wyborczej, robiąc przy okazji zdjęcia telefonem komórkowym, które następnie zostały umieszczone na jednym z lokalnych portali internetowych. (PAP)
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Informuje międzynarodowa organizacja Open Doors, monitorująca prześladowania chrześcijan.
Osoby zatrudnione za granicą otrzymały 30 dni na powrót do Ameryki na koszt rządu.