Do 582 wzrosła liczba ofiar śmiertelnych trzęsienia ziemi, które nawiedziło w niedzielę wschodnią Turcję - poinformowały w sobotę władze. Spod ruin wydobyło łącznie 188 żywych osób.
Wicepremier Turcji Besir Atalay powiedział w sobotę na konferencji prasowej w mieście Wan, stolicy prowincji o tej samej nazwie, że wieczorem zostaną zakończone poszukiwania i akcja ratunkowa w czterech ostatnich miejscach w Ercis, najbardziej poszkodowanym mieście podczas trzęsienia ziemi, gdzie zginęło 455 osób.
Mieszkańcy, którzy przeżyli kataklizm często koczują na ulicach, przy ruinach swych domów, część skarży się, że nie dostała namiotów, choć zbliża się zima.
Tureckie władze, które znalazły się pod ostrzałem krytyki na opieszałą reakcję na katastrofę, zapowiedziały, że namioty otrzymają tylko te rodziny, których domy nie nadają się do zamieszkania. Jednak ludzie obawiają się wrócić do wielu budynków naruszonych po wielu wstrząsach wtórnych w regionie.
"Dają namioty zwolennikom rządzącej partii. Wioskowi przywódcy wydają namioty swoim przyjaciołom i krewnym. Urzędnicy dostają najlepsze namioty" - skarżył się 60-letni Kahraman Kaya agencji Reutera. "Rząd nie chce dać nam namiotów i musieliśmy dla naszej 14-osobowej rodziny sklecić z materiału własny namiot. Czekamy, aż władze przyjdą i zabiorą sobie nasze zniszczone domy" - powiedział jeden z mieszkańców Ercis.
Wicepremier Atalay tłumaczył, że do tej pory rozdano 35 tysięcy namiotów i nie powinno ich brakować. Jednak ludzie twierdzą, że ich dystrybucja była bardzo chaotyczna i część namiotów sprzedawano na bazarach. "Od teraz będziemy określać zapotrzebowanie na namioty sprawdzając nocą w jakich warunkach żyją ludzie, a nie wtedy, gdy się ich domagają" - podkreślił Atalay.
Rejon nawiedzony trzęsieniem ziemi jest zamieszkany głównie przez ludność kurdyjską. Według organizacji Czerwonego Półksiężyca trzęsienie ziemi dotknęło co najmniej 50 tysięcy osób.
W piątek w centrum Ercis po raz pierwszy od sześciu dni zabłysło światło. Otwarto apteki, bank i sklepy z częściami komputerowymi; w dalszym ciągu w mieście nie było jeszcze bieżącej wody. W specjalnych punktach rozdawana jest żywność i pitna woda. Jednak ludzie najbardziej obawiają się nadejścia zimy i spędzenia jej w namiotach.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.