Donald Trump podpisał dekret podczas uroczystości z okazji Narodowego Dnia Modlitwy.
„Aldeas – A New Story” będzie zawierał także ostatni obszerny wywiad z Franciszkiem.
„Aldeas – A New Story” będzie zawierał także ostatni obszerny wywiad z Franciszkiem.
13 proc. przypadków Alzheimera można przypisać brakowi aktywności fizycznej.
13 proc. przypadków Alzheimera można przypisać brakowi aktywności fizycznej.
Wiernych zobowiązano w zamian np. do modlitwy za ojczyznę, pokój na świecie, czy jałmużny.
Na marginesie - nie jest zwyczajem coś co jest wbrew prawu - więc punkt ten jest idiotyczny...
2)Dokument dotyczy "małych grup" - czyli "Mszy we wspólnotach". Msze z parafianami NADAL mają zabronione rozkładanie rąk na Ojcze nasz. Ale kogo to obchodzi - u mnie w parafii na Mszy "dla dzieci" celebrans nie tylko zachęca do podnoszenia rąk, ale też do brania się za ręce. Brr...
Pkt 11 -nie dostawiać dodatkowego stołu - piętnuje nadużycia DN
Pkt 16 - "W żadnym wypadku wierni nie mogą śpiewać części Modlitwy eucharystycznej." - nadużywane na "Drodze"
" Kapłanowi nie wolno wprowadzać żadnych zmian w Modlitwach eucharystycznych zatwierdzonych przez Kościół i zawartych w Mszale rzymskim." - "Maranatha" i "Ojcze, Ojcze!" nadużywane na Drodze.
"W liturgii eucharystycznej w małych grupach należy korzystać ze wszystkich Modlitw Eucharystycznych zamieszczonych w Mszale rzymskim, a nie tylko z jednej z nich." - czyli nie z II (najkrótszej) Modlitwy Eucharystycznej.
Pkt 20: "W czasie Mszy św. nie jest dozwolony śpiew piosenek religijnych (Wskazania Episkopatu nr 4)." - u mnie w parafii nie przestrzegane...
" Modlitwom przewodniczącego nie mogą towarzyszyć inne modlitwy, ani śpiewy oraz gra na instrumentach (por. OWMR 32)." - nadużywane na Drodze...
Pkt 29 - sprzeczność logiczna. Mówi o możliwości udzielania komunii pod 2 postaciami, ale posługa "nadzwyczajnego szafarza komunii" (ustanowionego świeckiego, akolity, czy świeckiego jednorazowo) dopuszczalna jest wyłącznie w przypadku konieczności. Ponieważ to opcja- wyklucza to konieczność, a więc wyklucza posługę nadzwyczajnego szafarza...
Przeczytaj akapit @DN:
" Odnośnie wspólnot Drogi Neokatechumenalnej przypomina się, że wspólnoty otrzymały od Stolicy Apostolskiej specjalne zezwolenia dotyczące Niedzielnej Mszy Świętej, które są zawarte w Statucie Drogi Neokatechumenalnej, zaaprobowanym w formie definitywnej przez Papieską Radę ds. Świeckich dnia 11 maja 2008 r., nr 000944".
Jak przeczytasz ze zrozumieniem to ..., a nie przeskoczysz tego.
"Które są zawarte w Statucie" jak przeczytasz Statut znajdziesz tam WYŁĄCZNIE:
"Neokatechumeni celebrują Eucharystię niedzielną w małej wspólnocie, po pierwszych nieszporach niedzieli. Ta celebracja odbywa się zgodnie z rozporządzeniem Biskupa diecezjalnego. Celebracje Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych";
[Zezwolenie na Mszę św. niedzielną w sobotę. Z tym że przynajmniej raz w miesiącu powinni - czego tekst KEP nie cytuje brać udział we Mszy św. parafialnej]
"Eucharystia w małych wspólnotach celebrowana jest według zatwierdzonych ksiąg liturgicznych Rytu Rzymskiego, z wyjątkiem zezwoleń udzielonych przez Stolicę Apostolską. Odnośnie udzielania Komunii Świętej pod dwiema postaciami, neokatechumeni przyjmują ją na stojąco, pozostając na swoim miejscu".
[2 postacie, na stojąco, na swoim miejcu]
- aby w grupach Drogi Neokatechumenalnej można było używać chleba przaśnego;
- aby obrzęd pokoju miał miejsce pomiędzy modlitwą powszechną a przygotowaniem darów;
- aby homilii, która ze swej natury jest zarezerwowana dla kapłana bądź diakona, mogły towarzyszyć świadectwa, które nie mogą zostać pomylone z homilią.
Zatem ktoś (katechiści zapewne) napowiadał ci bajek, że "Wszystko jest zatwierdzone"
No może to przejdzie w całości.
Piszesz komentarz sprzeczny z tekstem cytowanym ze Statutu DN bo nie rozumiesz tekstu czytanego, lub kieruje Tobą duch bynajmniej nie Św.:
" Celebracje Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych"
Napisałeś:
" Celebracje Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych"
- owszem napisałem że co najmniej raz w miesiącu neoni powinni brać udział we Mszy parafialnej. Odpowiedziałem zresztą na to - cytując list kard. Arinze do inicjatorów. W źródle jest też wypowiedź Benedykta XVI gdzie mówi, że list kard. Arinze był z jego (papieża) inicjatywy. Dałem ci też cytat z wywiadu z kardynałem - gdzie podkreśla, że ten punkt to wyraźna wola papieża.
Napisałem poniżej - nie wiem, czy papież zmienił zdanie, czy punkt ten przeoczył, czy też stało się cokolwiek innego. Wiemy jaka była wola papieża - zacytowałem ją. Błędnie myślałem, że znalazła się w statucie explicite (znalazła się pod postacią przypisu - w sumie musiał by się wypowiedzieć kanonista - czy ma on moc obowiązującą, czy też statut ją zniósł). W każdym razie nie jest to "błędna interpretacja"
Tak na marginesie -nie ma względów prawnych, dla których ten punkt miałby być podtrzymany. Każdy może wedle uznania chodzić na sobotniowieczorną Mszę niedzielną. Pojęcia nie mam, jak to wygląda od strony teologii. Od strony pastoralnej problem pozostaje. Sprawowanie w sobotę wieczorem - nadal wyłącza z parafii - wciąż jesteście we własnym gronie. (Nota bene - Msza niedzielna z definicji nie jest "Mszą dla małych grup" czyli nie mają zastosowania indulty liturgiczne dla DN. Patrz pkt 5 w tym artykule). Pius XII wprowadzając Msze św. wieczorne pisał, że po to by ułatwić uczestnictwo tym, którzy pracują w niedziele. Co sugerowało by że należy z tego dobrodziejstwa korzystać tylko w przypadku kiedy jakaś przeszkoda nie pozwala nam na uczestnictwo w niedzielę. Ale bez żadnych przepisów, które by o tym mówiły.
"" Celebracje Eucharystii wspólnota neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych"
Dziękuję za dobrą radę, ale w tym przypadku mylisz się. To nie kuriozum.
Poczytaj przypis 49 w statucie [uwaga, nie wszystkie wersje go mają. Ten na stronie oficjalnej jest ok].
[punkt ten wymienia zezwolenia jakie Stolica Apostolska udzieliła "Drodze": "z wyjątkiem zezwoleń udzielonych przez Stolicę Apostolską49"]
Jest tam:
[1]Por. BENEDYKT
XVI, Discorso alle Comunità del Cammi
no Neocatecumenale del 12 gennaio 2006:
Notitiæ 41 (2005)554-556;
por. również [1]L'Oss. Rom. Wydanie polskie, Nr 4 (282) 2006, s.24-25;
[2] ŚWIĘTA KONGREGACJA DO SPRAW KULTU BOŻEGO, List z 1 grudnia 2005r.: Notitiæ 41 (2005) 563-565;
[3] Notyfikacja Kongregacji do Spraw Kultu Bożego o liturgiach w grupach Drogi Neokatechumenalnej, w:
L'Oss. Rom.,
24 grudnia 1988: „Kong
regacja zgadza się, by wśród dostosowań przewi dzianych przez Instrukcję Actio pastoralis, nr 6-11, grupy wspomnianej Drogi» mogły przyjmować komunię pod dwiema
postaciami, używając chleba przaśnego, i umieścić, ad experimentum, obrzęd znaku pokoju po modlitwie powszechnej”.
Punkt który oznaczyłem [2] to list prefekta KKBiDS do inicjatorów, a tam:
"1. Niedziela jest „Dies Domini”, jak zechciał to nakreślić Sługa Boży Papież Jan Paweł II w liście apostolskim o Dniu Pańskim. Dlatego Droga Neokatechumenalna musi wejść w dialog z biskupem diecezjalnym w celu wyjaśnienia, że wspólnota Drogi Neokatechumenalnej jest wcielona w parafię także w kontekście celebracji liturgicznych. Przynajmniej w jedną niedzielę w miesiącu, wspólnoty Drogi Neokatechumenalnej muszą uczestniczyć w Mszy świętej wspólnoty parafialnej."
i wywiad z kard Arinze który podaje przyczynę:
" Pierwszy to ich msze w sobotę wieczorem. Decyzją ojca świętego przynajmniej raz w miesiącu winny one uczestniczyć w niedzielnej mszy wspólnoty parafialnej. Co do pozostałych trzech tygodni mają prowadzić w każdej diecezji dialog z biskupem. " (za http://www.opoka.org.pl/aktualnosci/news.php?id=16560&s=opoka)
Zatem owo kuriozum to wola Papieża wyrażona jasno i na piśmie. Pojęcia nie mam - może Papież zmienił zdanie (a może przeoczył ten punkt?) - ale nie nazwał bym tego kuriozum.
Kuriozum, bo nie dociera do Ciebie, że jest wyraźnie napisane, że Eucharystie DN stanowią część duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych, a Ty "walisz jak łysy grzywką" komentarz: " Z tym że przynajmniej raz w miesiącu powinni - czego tekst KEP nie cytuje brać udział we Mszy św. parafialnej]" :'(
Nie dociera do Ciebie sens zapisu w Statucie.
ps. vanitas = satan vi(ncit)? Jesteś cenzorem wiara.pl? To by wiele wyjaśniało...
Nie jest kuriozum, bo to słowa Papieża osądzającego sprawę. A tak się składa, że w sprawach liturgii autorytetem jest papież i Kongregacja Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów. Dokumenty Papieskiej RADY do spraw świeckich (zatwierdzenie statusu) ma rangę niższą. Co więcej status powołuje się na źródła owych indultów - właśnie na ten list.
Nie jestem, nie byłem i nie zamierzam być pracownikiem "wiara.pl"
vanitas - łac marność, ale też próżność, czcza gadanina i t.p. Księga Koheleta się kłania. Z szatanem ma to tyle wspólnego co "darjus" (też literka s na końcu więc też da się ładnie na "satan cośtam" zamienić)
Na marginesie - nie jest zwyczajem coś co jest wbrew prawu - więc punkt ten jest idiotyczny..."
Tylko ten jeden cytat, bo mi się nie chce dyskutować. Chciałem zwrócić uwagę, że logiczna konsekwencja tego wywodu jest taka, że "to biskupi nakazują posłuszeństwo Duchowi Świętemu!" No to gratuluję. Przynajmniej wiemy jaka jest zależność hierarchiczna w Kościele, dzięki Panu. Tak się składa, że jako historyk historii Kościoła mogę spokojnie stwierdzić, że wielokrotnie w historii Kościoła niektórzy biskupi byli w błędzie, a nawet trwałej herezji i w Kościele dochodziło do schizmy. Bezwzględne posłuszeństwo biskupowi w takiej sytuacji (jak np. w swoim czasie w Anglii, czy w starożytności), oznaczałoby, że wierny nie ma własnego sumienia i za nic nie odpowiada oraz, że może swobodnie popełnić każdą herezję - dochodziłoby do nieprzezwyciężalnej herezji (dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf, jak mawiał klasyk). Otóż nie może. A poruszyłem sprawę materii istotnej dla spraw wiary. Tymczasem to dyrektorium, czy zarządzenie, jak kto woli, porządkuje sprawy w zakresie dyscypliny liturgicznej, więc nie jest to nawet materia grzechu, tylko zachowywania porządku na nabożeństwach, o czym pisał zresztą św. Paweł. Idąc tym torem musiałaby Pan ekskomunikować Karola Wojtyłę (za sprawowanie Eucharystii na wiośle w lesie), tych wszystkich księży i biskupów (np. w Czechosłowacji, ale i dalej na Wschodzie), którzy byli potajemnie wyświecani i różne hece wyczyniali czy w Kościele katakumbowym, czy w łagrach. Tak można bez końca.
Też jestem zwolennikiem porządku i np. cieszę się, że Komunia na rękę jest dopuszczalną możliwością, a nie nakazaną formą i niespecjalnie podoba mi się skłon przed komunią podczas procesji, zamiast co najmniej przyklęknięcia, ale nie będę wymagał od starej babci o laseczce by klękała, nawet gdyby to był nakaz. Kiedyś rozwaliłem sobie nogę i klęknięcie było dużym problemem, a powstanie niemożliwe. Kiedyś też obowiązywał 6-cio godzinny post Eucharystyczny i brak możliwości koncelebry, dochodziło więc do absurdów, że większość ludzi przystępowała do Komunii tylko na Mszach porannych, a Msze prymicyjne na Jasnej Górze trwały po 20 minut. Zachowajmy trochę zdrowego rozsądku. Ta wojna, którą Pan tu toczy to zdecydowany przerost formy nad treścią, dobry dla faryzeuszy, nie dla ludzi wiary.
<< Chciałem zwrócić uwagę, że logiczna konsekwencja tego wywodu jest taka, że "to biskupi nakazują posłuszeństwo Duchowi Świętemu!" No to gratuluję.>> A bynajmniej. To (zwykle) biskupi są od tego, aby rozeznać, co od Boga pochodzi, a co nie. Nawet jeśli się czasem mylą (choćby na podstawie zeznań nieodpowiednich świadków) - wierny ma obowiązek słuchać biskupa (albo ewentualnie odwołać się wyżej).
<<Tak się składa, że jako historyk historii Kościoła mogę spokojnie stwierdzić, że wielokrotnie w historii Kościoła niektórzy biskupi byli w błędzie, a nawet trwałej herezji i w Kościele dochodziło do schizmy.>>
Jako niehistoryk (ale pasjonat historii) - mogę stwierdzić mocniej: że większość starożytnych herezji i wszystkie schizmy - to biskupi a nawet patriarchowie. Co nic nie zmienia w moim wywodzie.
<< Bezwzględne posłuszeństwo biskupowi>>
Kościół nigdy nie wymagał bezwzględnego posłuszeństwa. Kolejna wypowiedź będąca dyskusją z własnymi wyobrażeniami poglądów oponenta. Z podanymi konsekwencjami takiego poglądu oczywiście się zgadzam.Poza "dochodziłoby do nieprzezwyciężalnej herezji (dajcie mi człowieka, a znajdę na niego paragraf, jak mawiał klasyk)" - bo stwierdzenia nie rozumiem.
<<Tymczasem to dyrektorium, czy zarządzenie, jak kto woli, porządkuje sprawy w zakresie dyscypliny liturgicznej, więc nie jest to nawet materia grzechu, tylko zachowywania porządku na nabożeństwach, o czym pisał zresztą św. Paweł.>>
Po pierwsze - błąd w ocenie materii. Niewłaściwie sprawowana liturgia jest grzechem ciężkim (wystarczy poczytać dokumenty sprzed 1969 roku). Co nie zmienia faktem, że pewne nadużycia są ciężkie (np. konsekracja jednej postaci albo poza Mszą), inne lżejsze (i w pewnych sytuacjach - np w więzieniu - dopuszczalne. Np. brak ornatu u celebransa). Tym niemniej materią grzechu są - jako świadome i dobrowolne odrzucanie autorytetu Kościoła w sprawach liturgii (ewentualnie jako ignorancja zawiniona albo wręcz ciężko zawiniona).
<< Idąc tym torem musiałaby Pan ekskomunikować Karola Wojtyłę (za sprawowanie Eucharystii na wiośle w lesie)>> Ks. Karol Wojtyłą sprawował Msze św. NA OŁTARZU. Był to ołtarz przenośny (który umieścił na wiośle, albo kajaku). Więc nie było to nadużycie (choć było nadużyciem np. na Turbaczu - "przodem do ludu" - wbrew ówczesnym rubrykom). Natomiast popełnia Pan kolejny błąd - ekskomunika jest karą za niektóre (najcięższe) grzechy.
<<tych wszystkich księży i biskupów (np. w Czechosłowacji, ale i dalej na Wschodzie), którzy byli potajemnie wyświecani i różne hece wyczyniali czy w Kościele katakumbowym, czy w łagrach. Tak można bez końca.>> Można. Ale lepiej uzmysłowić sobie, że Kościół nie wymaga rzeczy niemożliwych. Jeśli nie ma możliwości - to i nie ma konieczności. Tak jak nie wymaga się od rozbitka na bezludnej wyspie udziału w niedzielnej Mszy św. - tak i nie wymaga się od księdza w łągrze, aby miał ornat w kolorze dnia. Nota bene w książce "24 godziny z życia Kościoła" kapłan (nielegalnego według komunisów) Kościoła w Chinach sprawuje Mszę św. w ornacie i zgodnie z przepisami (choć za samo posiadanie ornatu - więzienie), a ojcowie jezuici w niemczech - ech, szkoda gadać...
<<Też jestem zwolennikiem porządku i np. cieszę się, że Komunia na rękę jest dopuszczalną możliwością, a nie nakazaną formą i niespecjalnie podoba mi się skłon przed komunią podczas procesji, zamiast co najmniej przyklęknięcia, ale nie będę wymagał od starej babci o laseczce by klękała, nawet gdyby to był nakaz.>>
Jak wyżej - jak coś jest niemożliwe, albo mocno uciążliwe - to nie ma nakazu. (nota bene - o mnie w parafii jakiś dziadek o kulach do komunii zawsze klęka. Młodzi - nie pamiętają o przyklęknieciu nawet (zresztą przy nauczaniu do I komunii św. nikt tego dzieci nie uczy!). Ja się na przykłąd nie cieszę z tego, że Paweł VI dopuścił Komunie św. na rękę (ani z tego że dopuścił ją tylko "tam, gdzie się już rozpowszechniła" - co oznacza, że Episkopat Polski wystąpił o zgodę na tę formę komunii bezprawnie)
<<Kiedyś też obowiązywał 6-cio godzinny post Eucharystyczny>>
Ej Panie historyk Kościoła. Obowiązywał post naturalny - od północy do Komunii. Potem Pius XII wprowadzając Mszę wieczorną - dał też możliwość postu 3 godzinnego (ułatwienie dla komunikowanych wieczorem - usilnie zalecając zachowanie starej praktyki także w tym przypadku). Potem Paweł VI skrócił do 1h (usilnie zalecając zachowanie dotychczasowych praktyk rzecz jasna). Rezultat - nikt dzieci o poście Eucharystycznym nie uczy- bo po co?
<<brak możliwości koncelebry>>
Sorry - ale "codzienna" koncelebra to poroniony pomysł. Odprawienie jednej Mszy św. tam, gdzie można by kilka. A koncelebra była przy święceniach kapłańskich i w Wielki Czwartek bodajże.
<<dochodziło więc do absurdów, że większość ludzi przystępowała do Komunii tylko na Mszach porannych,>>
??
Teraz też tak jest. Rano jest kilka Mszy, wieczorem najwyżej 3 (w niektórych parafiach, zwykle 1)
<< a Msze prymicyjne na Jasnej Górze trwały po 20 minut.>> Sorry ale w starym rycie nie da się Mszy z formularza niedzielnego skrócić do 20 minut (a na prymicję nie daje się koncelebry przecież...)
Reasumując - jakąś wiedzę Pan ma (doceniam), ale zwykle trafia Pan obok...
Czyli - nie bardzo rozumiem do czego Pan dąży - podejrzewam że jest Pan zaangażowany w któryś z nowych ruchów, który sobie przepisy - mówiąc kolokwialnie - olewa. I stąd chęć usprawiedliwienia się (ruchów)...
Ks. Wojtyła nie odprawiał, wbrew temu co się mówi, na wiośle czy kajaku, a na przenośnym ołtarzu - portatylu, który mimo znacznego ciężaru zabierał ze sobą na wędrówkę.
I co było złego w braku koncelebry? Więcej Mszy świętych się odprawiało. Dzisiejsze nadużywanie koncelebry często przeradza się w patologię, np. gdy koncelebrans siedzi przez większość czasu na oddalonym od ołtarza krzesełku, niektórzy potrafią nawet w czasie koncelebry fotografować.
Drogi Panie M.R.
Starsza Pani nie ma przed sobą mszału, ani nie ma obowiązku znać przepisów liturgicznych jakie są w Kościele. To jest obowiązek pasterzy. Czyli w jej przypadku - jeśli to ignorancja, to nie zawiniona, a ta nie jest grzechem. Ewentualny grzech może mieć kapłan, który widząc błąd - nie stara się go skorygować. Ignorancja zawiniona jest wtedy, kiedy czynimy źle bo nie wiemy o jakimś nakazie/zakazie, ale naszym obowiązkiem jest go znać. (a ignorancja ciężko zawiniona - kiedy wiemy, że Kościół czegośtam nakazuje/zakazuje, ale by nie psuć sobie samopoczucia nie dowiadujemy się, co konkretnie).
Zatem wnioskuje Pan troszkę zbyt pochopnie, przyjmując założenia których nie ma.
Co do dyskusji z niekatoliikami: W dyskusjach wiem o kilku nawróconych, kilku na dobrej drodze, paru "stępiło" swój antykatolicyzm (nie przypisuje sobie zasług, ale jakiś udział w tym miałem). Czyli rezultat jakiś jest. Tu na gościu - w pewnych wątkach wypowiadam się dość często, zwłaszcza w dyskusjach z niekatolikami.
P.S.
Toż to wypisz wymaluj samodzierżawie Iwanów III i IV.
Obarczanie kapłanów winą za błędy liturgiczne wiernych jest logiczne. Wierni nie muszą być ekspertami od liturgii. Ale gdy kapłan, który po reformie stoi do nich przodem i ma ich przed oczami, widzi jakąś nieprawidłowość, powinien w krótkich słowach pouczyć wiernych, żeby wiedzieli, jak się mają zachować. Jeśli widzi że coś jest nie tak a mimo to milczy, popełnia grzech zaniedbania. Np. nie słyszę w mojej parafii przypomnienia przyjmującym Komunię na stojąco, żeby przed przyjęciem Ciała Pańskiego ci, którym zdrowie pozwala przyklęknęli lub wykonali pokłon. Czy kapłanom zwisa i powiewa że jakieś 90-95%% wiernych przed przyjęciem Komunii nie wykonuje żadnego gestu czci?
Drogi Panie!
Nie "przypisywanie kapłanom grzechu za błędy ludu" ale przypisywanie grzechy za zaniechanie pouczania ludu jak zachować się podczas liturgii. Czyli - wina nie za zachowanie, a za brak pouczenia. W katechizmie jest taka kategoria grzechów jak "grzechy cudze" - radzę sobie odświeżyć to zagadnienie...
" Celebracje Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych"
Czy jakość uczestnictwa nie wynika w prosty sposób z głębi osobistego przeżywania liturgii niezależnie od ilości uczestników i okoliczności?
Osobiście po licznych doświadczeniach "wspólnotowych" powróciłam do zwykłej, najzwyklejszej Mszy św. sprawowanej przez Kościół wg zwykłego porządku Mszy Św. Bez śladu grubego, wspólnotowego "makijażu".
Niestety często wspólnoty celebrują same siebie, a nie ofiarę Chrystusa. Niektórzy księża sami nieraz już nie wiedzą, jak by mogli mszę świętą uatrakcyjnić i dopasować, zmieniają modlitwy i kaleczą liturgię. Wszystko oczywiście pod znakiem przybliżania grupie misterium mszy i głębszego uczestnictwa. Jednak najczęściej jest to zwykłe stawianie siebie, nie Chrystusa, w centrum celebracji.
Dzisiaj myślę, że uczestnictwo w starannie przygotowanej oraz poprawnie i pobożnie odprawionej mszy parafialnej jest najpełniejsze i najgłębsze. Nie ma też przykrych zaskoczeń z powodu przeinaczania liturgii.
Może bez rozwodzenia się przykłady z tut. (angielskiego) podwórka: Niedzielna Msza w Kent. Wizytuje ks. prałat Wylężek. Śpiewają trzy osoby (ksiądz prałat, starszy pan odpowiedzialny za parafię i ja, nie trzeba dodawać, że lepiej, czy gorzej, beczymy jak barany) reszta towarzystwa milczy grobowo, zapewne przyszli przez przypadek, albo obejrzeć ks. rektora. Ponieważ ja nie śpiewam w "Pod Twą obronę" refrenu w wersji "pobłogosław Panie", a na dodatek było to w 2010 r., więc od razu dało się usłyszeć, że jedna osoba nie beczy. Ks. Prałat skomentował to w kazaniu, wspominając o katastrofie w Smoleńsku, mniej więcej w ten sposób, że niektórzy już wiedzą, że nie była to katastrofa. (Pozwolę sobie na nadużycie, ale zapewne z Pani punktu widzenia, byłoby to kazanie polityczne, choć oparte na chwilowym wyłączeniu się jednego z uczestników liturgii z tejże liturgii)
W jakiś czas później w zupełnie innym miejscu podobny problem, śpiewa kilka osób, tzw. starych parafian, dysponujących delikatnie to ujmując, nie najlepszymi głosami. Zdarza się, że ksiądz sam występuje w roli celebransa, ministranta, sam czyta wszystkie czytania i odmawia modlitwę wiernych. Ale powstaje wspólnota i sytuacja, nie we wspólnocie, a w Kościele, na niedzielnej Mszy zmienia się. Pojawiają się lektorzy, którzy w miarę sensownie przykładają się do czytań (a nie na zasadzie przeraźliwej łapanki i dukania, jak by się po raz pierwszy składało drukowane), jest i modlitwa wiernych i procesja z darami i cały Kościół śpiewa (oprócz tych co nie śpiewają, ale to że jedna osoba jest np. przeziębiona, czy też z innych powodów (np. politycznych) nie śpiewa, jest niezauważalne. Wydaje się też jak gdyby, ci co przychodzą, głębiej przeżywali Eucharystię.
Obawiam się, że bez wspólnoty do dzisiaj bylibyśmy na etapie tamtego wspomnienia Eucharystii z 2010 r. Bo, niezależnie od naszych (Pani i mojej) opinii, łatwiej o pogłębienie religijności w małej grupie znających się ludzi, niż a anonimowym tłumie.
Tak na marginesie Kościół jest WSPÓLNOTĄ. Ecclesia oznacza także wspólnotę, a Kyriake tą, która należy do Pana.
Chciałbym też zauważyć, że zarówno Pani, jak i Wierny - mieliście dokąd wrócić, więc niejako wróciliście "na gotowe". Ktoś to zbudował.
Pkt 16 - kapłanowi nie wolno wprowadzać ŻADNYCH ZMIAN w modlitwach Eucharystycznych (w tym "Maranatha i Ojcze, Ojcze!)
Nakaz używania wszystkich modlitw eucharystycznych (nie tylko drugiej, do której jako jedynej macie nuty)
Pkt 20 - " Modlitwom przewodniczącego nie mogą towarzyszyć inne modlitwy, ani śpiewy oraz gra na instrumentach (por. OWMR 32)." - na Drodze nawet Modlitwa Eucharystyczna jest z akompaniamentem
O takich drobiazgach jak przypomnienie nakazu, by Msza była poza kościołem/kaplicą tylko w przypadku konieczności (Droga ma zwykle w salkach, jeśli wyjątkowo w kościele
to na dostawionym stole), albo że wszystkie pieśni liturgiczne (w tym tłumaczenia), oraz wszystkie melodie do nich MUSZĄ mieć zatwierdzenie co najmniej Ordynariusza (na Drodze mają zatweirdzenie Kiko) nie ma co wspominać...
@jonaelle
Zdarzyło mi się być i na Mszy i ślubnej i pogrzebowej, więc było to jednak coś bardziej "otwartego" a było i tak jakoś "dziwne". Na forach internetowych spotykam się z tym problemem ponad 15 lat a zarówno argumenty Pani jak i jej kolegów są szablonowe i nie przekonywujące. Szafowanie stwierdzeniami, że ktoś się wypowiada w sposób "niezgodny z prawdą" należy do łagodniejszych. Dziwi mnie, że tyle ludzi wkłada w to tyle serca, czasu i pracy a nie dba "by prawdziwy Sobór został wprowadzony w życie". Kontynuując myśł Ojca Świętego Benedykta XVI: „Był Sobór Ojców, ten prawdziwy. Ale był też Sobór mediów. Świat zaś postrzegał Sobór właśnie za pośrednictwem prasy. I to właśnie ten Sobór mediów docierał do ludzi. Było oczywiste, że media popierały tych, którzy bliżsi byli ich poglądom. Tych, którzy dążyli do decentralizacji Kościoła, do oddania władzy biskupom, a także – w imię pojęcia Lud Boży – świeckim. Podobnie w odniesieniu do liturgii: mediów nie interesowała liturgia jako akt wiary, ale jako coś, co można zrozumieć, co jest dziełem wspólnoty, co jest zeświecczone. Ponadto wiemy, że istniała też pewna tendencja, by uważać, że sakralność jest czymś pogańskim, co ewentualnie należy jeszcze do Starego Testamentu. W Nowym ważne jest tylko to, że Chrystus umarł w świecie świeckim. A zatem trzeba skończyć z sakralnością, również w kulcie. I te interpretacje, banalizujące zamysł Soboru, miały negatywny wpływ na realizację reformy liturgicznej... To właśnie ten Sobór mediów docierał do wszystkich. On dominował i spowodował tak wiele katastrof, problemów, nieszczęść: zamknięte seminaria, zamknięte klasztory, zbanalizowana liturgia...”.
BTW - uważam, że DN ma bardzo duży potencjał.
Także przepisy liturgiczne są potrzebne, bo ludzka twórczość w tej dziedzinie nie zna granic nie do przekroczenia. W pewnej parafii austrackiej w czasie Mszy Św. ksiądz, notabene ubrany w stułę na garniturku, konsekruje blachę z ciastem, które potem wierni siedzący przy stolikach jedzą do kawy, w czasie tejże mszy. Można to zobaczyć na oficjalnej stronie parafii, krim.at (Galeria, zakładka Brunchmesse, czyli msza śniadaniowa).
dekalog mial jak sama nazwa wskazuje 10 przykazan a przepisy liturgiczne ... bez komentarza. Wg mnie nie uchwyciłeś 'ducha' tego co napisalem - chodzi mi o to, że im bardziej drobiazgowo chcemy określić co należy robić a co nie - to gubimy żywą relację z Bogiem. Zauważ - Jezus podobnie sprzeciwiał się faryzeuszom, że bardziej zrwacaja uwage na wypełnianie prawa a nie na czyny milosci. Jezus w niemalze rewolucyjny sposob ulozyl nasze relacje do Boga Ojca: prosta ufnosc i czyny milosci a nie wypelnianie takich czy innych norm prawa. Pierwsze Msze wczesnego chrzescijanstwa moglyby niejednego tutaj mocno zgorszyc.
Bogu się to nie podoba i zraża postronne osoby.
Już nie mówiąc, że w ten sposób zarzucasz faryzeizm chociażby św. Franciszkowi i Benedyktowi XVI.
Zygowi pod rozwagę: jeśli chodzi konkretnie o liturgię, Pan Jezus przestrzegał przepisów bardzo skrupulatnie.W szabat był w synagodze, obchodził święta żydowskie starannie. Faryzeuszy nie ganił za wiernośc liturgii tylko za wypaczanie sensu słowa Bożego.
Pan Jezu sprzeciwiał się - ale mówił "słuchajcie ich, ale ich uczynków nie naśladujcie". My mamy teraz "nie słuchajmy ich, choć złe uczynki z przyjemnością powtarzamy"?
O tym jak wyglądały pierwsze Msze chrześcijaństwa możemy sobie pospekulować - ale popatrz jak wyglądał "dom modlitwy" w Dura Europos (najstarszy znany i w miarę zachowany kościół chrześcijański), albo poczytaj "Kroniki miasta Edessy" - gdzie w roku 100 jest zapis o tym, że "powódź zniszczyła świątynię chrześcijańską". Albo poczytaj "akta męczęnników" (ok IIw) gdzie mowa o konfiskatach "domów modlitwy" chrześcijan. Bo bez tego - mówisz wyłącznie co ci się wydaje (albo co wydawało się liturgistom na początku ubiegłego wieku)
@rhein
czy mozesz podac przyklad przepisu liturgicznego z nabożenstwa(?) modlitw w swiatyni, w ktorych uczestniczyl Jezus i ktore przestrzegal. Nie moge nic takiego znaleźć w zapisach Ewangelii. A propos Ostatniej Wieczerzy (Paschy) to Jezus przesunal jej sprawowanie o dzien wczesniej - na czwartek a nie jak to jest w zwyczaju praktykowanym do dzis - w piatek. Wieczerza nota bene odbywala sie w pozycji pollezacej i bardziej przypominala swoim przebiegiem uczte a nie wspolczesna Msze Sw.
Mam wrazenie, ze niektorzy szacowni dyskutanci chceliby - zamiast bogactwa roznorodnosci - wyprasowanego sztywnego rytualu, gdzie nie ma miejsca na zadne odchylki. Taki wyprasowny kosciol czesto jest nieprzymowany przez wielu z roznych powodow. Obserwuje biednych ludzi, ktorzy ze wstydu nie chce wejsc do takiego 'ladnego kosciola', gdzie ladnie spiewaja i wszyscy sa ladnie ubrani.
Pierwsze słyszę, żeby ktoś czuł się w kościele gorszy, od wieków na Mszy spotykali się i biedni, i bogaci.
- ma każdą Paschę był w Jerozolimie (i to zanim był do tego prawnie zobowiązany);
- płacił podatek świątynny;
Więcej przepisów liturgicznych przestrzegać nie mógł, dotyczyło ono bowiem kapłanów...
Co do Ostatniej Wieczerzy (i łuskania kłosów w Szabat): to ON ustanowił ten przepis, więc to On mógł go dowolnie modyfikować. Trudno wymagać, by Paschę spożył po pojmaniu (na marginesie - paschę obchodzi się 15 nissan - czyli po zmroku 14 nissan - niezależnie od tego w jaki dzień tygodnia wypada. W roku męki Pascha wypadała w Szabat...).
Tego jak wyglądała Pascha Chrystusa i apostołów nie wiemy. Wiemy mniej więcej jak wyglądała w tym czasie pascha żydowska. Ta byłą w pozycji półleżącej (i możemy co najwyżej ZGADYWAĆ, że Pan Jezus Swoją zrobił podobnie. Ale oprócz analogii nic na poparcie takiej tezy nie mamy)
Mylisz też bałagan z "bogactwem różnorodności". Ryty wschodnie mają bardzo bogatą i różnorodną liturgię, mimo że w sztywnych ramach. Kościół (z małej litery pisany to budynek, wspólnota z wielkiej) Zachodni też miał bogatą liturgię do reformy. Po reformie mało który kapłan potrafi odprawić Mszę św. bez nadużyć (chyba, że "jedzie" według dobrze znanego schematu - czyli odrzuca różnorodność)
Akapit z "biednymi ludźmi" uznaje za wytwór Twojej wyobraźni. Nigdy do bogatych nie należałem (raczej wprost przeciwnie) - a z wejściem do kościoła problemów nie miałem. Nawet ubrany w byle co. Co więcej nikt nigdy nie zwracał na to uwagi...
cyt: 'Pan Jezus przestrzegał przepisów bardzo skrupulatnie.W szabat był w synagodze, obchodził święta żydowskie starannie.'
Pozwole sie nie zgodzic z tak postawioną tezą. Luskanie klosów szabat, zarzut braku poszczenia przez faryzeuszy, uzdrawianie w szabat i wg mnie najmocniejszy - uznawanie sie za syna Boga - to tylko kilka przykladow nie przestrzegania prawa. Dobra nowina nie mowi o przepisach liturgicznych a o milości Boga do ludzi. Kochaj i rob co chcesz - jak to gdzies juz zapisano. Pozwol aby prowadzil cie sam Jezus.
Skup się. Piszę wyrażnie, że Pan Jezus przestrzegał skrupulatnie przepisów liturgicznych, raz jeszcze *liturgicznych* , a Ty o łuskaniu kłosów w szabat i uzdrawianiu. Czy rozumiesz słowo liturgia? To o czym piszesz to owszem, przepisy prawa , ale niedotyczące liturgii. Liturgia ówczesna to np. Pascha sprawowana z uczniami (vide np. Ostatnia Wieczerza), i tego nasz Pan zawsze trzymał się literalnie.
"Kochaj i rób co chcesz- jak to gdzieś już zapisano. Pozwól aby prowadził cie sam Jeus".
I znowu popełniasz ten sam błąd logiczny. Uważasz, że ci, którzy troszczą się o liturgię nie pozwalają się prowadzić Jezusowi, a to jest nonsens. Liturgia jawi Ci się jakimś zbiorem sztucznych rytuałów, którymi można dowolnie żonglować, stąd takie myślenie. Proszę Cię, sięgnij po "Ducha liturgii"kardynała Ratzingera a otworzą Ci się oczy.
To samo w Kościele: mimo najlepszych chęci większość kapłanów odprawiających Msze dla "nowych ruchów" pojęcia nie ma co wolno, a co jest niedopuszczalne. Obiektywnie grzeszą - albo nieposłuszeńtwem, albo zawinioną ignorancją. Może ta publikacja coś poprawi?
Nota bene nie tylko dla wspólnot - w parafiach nie jest lepiej. Od wielu lat poza Mszami trydenckimi nie widziałem Mszy św. odprawionej bez elementów zabronionych, albo z wszystkimi elementami nakazanymi... Piosenki zamiast pieśni, znak pokoju podczas "Baranku Boży", "przekażMY sobie znak pokoju" (w mszale jest "przekażCIE"), świeccy głoszący kazanie; z drugiej strony brak pokłonu na słowa Tajemnicy wcielenia podczas "wierzę w Boga" itp. To aż boli...
Ależ ja się z Panem całkowicie zgadzam, jedyne na co zwróciłem uwagę, to żeby komuś nie przyszło do głowy, a takie poglądy też są znane, że zły jest równy Panu Bogu, jako jakiś byt uzupełniający. W końcu nawet Luter w komentarzach do Psalmów palnął coś takiego, że "Bóg zanim stał się Bogiem musiał być wpierw Szatanem". Koszmar.
Natomiast przypisywanie "Duchowi Świętemu wszystko, co tylko do głowy przyjdzie" to rzeczywiście jakaś mentalna epidemia naszych czasów. De facto przeczy to wolnej woli człowieka ale i ten pogląd pochodzi od Lutra, jak i herezja predestynacji, czyli innymi słowy Pan Bóg z góry, z własnego okrutnego upodobania, przydziela jednych do Piekła a drugich do Nieba.
Było zabronione przez biskupów. Jednak mimo to podnoszono ręce. Na pewno Pan Bóg z tego powodu był szczęśliwy...
A tu na forum WOJNA o rozłożone ręce itd.
Statek tonie, ale w kajucie musi być czysto.
Statek tonie, a tu się wszyscy żrą i nikt nie chce nic odpuścić.
Nic dziwnego, że ludzie gremialnie odchodzą, np. czytając takie dyskusje, w których wyklucza się ludzi, którzy TROCHĘ inaczej myślą.
Papież Franciszek mówi, by iść do ludzi oddalonych, sprawować Eucharystie w garażach...
A my nawet samych siebie nie akceptujemy, nie wychodzimy ze swoich okopów, nie staramy się postawić w sytuacji drugiego, zrozumieć jego racje.
Ludzi w średnim wieku, młodzieży, dzieci nie ma w kościołach, może ktoś ma na to RADĘ?
pozdrowienia
r
Jak nasi wrogowie nas czytają, nieźle się śmieją.
Czy w miłości bliźniego jest akceptacja dla odmienności? Akceptacja tego, co mnie osobiście się nie podoba?
Statek nie ma możliwości zatonąć bo ma taką gwarancję od Boga. (choć my możemy sie przy tym potopić, ale to inna sprawa...)
Co znaczy "trochę inaczej myślą"? Jeśli świadomie i bez istotnego powodu odrzuca się choć jedno - odrzuca się wszystko.
W garażach - tak, ale tylko tam, gdzie nie ma kościołów czy kaplic.
A rada - pójdź sobie na Mszę w starym rycie. Zobaczysz tam dzieci, młodzież, ludzi w średnim wieku, starych. Co to potrafią przejechać co tydzień 100km w jedną stronę by być na Mszy. Bo nowy ryt ma duchowość nie przystającą dla mężczyzn. Owszem - bywają, ale ja muszę się zmuszać by być na tej Mszy (choć wiem czym jest Msza...).
Benedykt XVI mówił, że taka gwarancja dotyczy Kościoła Powszechnego, a NIE ŻADNEGO Kościoła Lokalnego, tj. Kościół w Polsce może całkowicie zatonąć (patrz wiele Kościołów Wschodnich). Tu chodzi o Ciebie/Pana/Ksiedza i o mnie, Twoją Rodzinę i Dzieci (o ile masz).
Przepraszam, ale to dla mnie żadne pocieszenie, że Kościół gdzieś przetrwa, jeśli ja i moi bliscy nie będą mieli już wiary. Od Pana Boga nie ma gwarancji ani dla mnie ani dla Ciebie/Pana/Ksiedza, ze za tydzien bedziemy mieli wiare.
"Jeśli świadomie i bez istotnego powodu odrzuca się choć jedno - odrzuca się wszystko."
Znowu kłania się Benedykt XVI, który stwierdził, że jest gradacja nawet prawd wiary, tj. z niektórymi nie trzeba się zgadzać (swoją drogą jest to bardzo ciekawy temat, ale nie chce go tu rozwijac).
Sprowadzając Twoją tezę ad absurdum: Załóżmy, że ustalasz prawa w swojej Rodzinie i mówisz, że będzie jakaś kara za pewne wykroczenia. Czy tak samo skarcisz dziecko, gdy przekroczy tylko jedna zasade jak by przekroczylo wszystkie?
Teologia moralna, praktyka i zdrowy rozsadek tak nie mowi.
"W garażach - tak, ale tylko tam, gdzie nie ma kościołów czy kaplic. "
Dodatek dodany od Ciebie, można przeczytać odnośny fragment przemówień (nie jednego) Papieża.
Znowu: jeśli ktoś ma alergię na Neokatechumenat, albo na piosenki w kościele, albo rytualizm w kościele, albo na Msze Trydenckie, albo na cokolwiek innego, czy musimy taką osobe najpierw zmusić do tego, co nam się podoba? Czy mamy taką osobę ZŁAMAĆ? Czy raczej wyjść od jej sytuacji i stopniowo wprowadzać do Kościoła.
Wszystkie dokumenty Kościoła nie tyle zalecają, ale WYMAGAJĄ STOPNIOWOŚCI we wprowadzaniu w wiarę.
"A rada - pójdź sobie na Mszę w starym rycie."
Byłem, na Starym Mieście w Warszawie.
Definicja JEDNOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ: to jedność w różnorodności tj. tolerancja (od tolero - nosić na sobie ciężar innych, to, co mi się nie podoba, z czym się nie zgadzam).
To nie ma nic wspólnego z jednorodnością, mam na myśli takie same uniformy jak w komunizmie.
Pozdrowienia
r
Co do gradacji - miałbyś rację, gdyby nie moje zastrzeżenie "świadomie i bez istotnego powodu". Jeśli odrzucam coś z powodu widzimisie - to moje widzimisie jest większym autorytetem niż Kościół który to nakazuje. Więc de facto odrzucam autorytet Kościoła, choć część Jego nauczania przyjmuje (bo moje widzimisie go akurat nie odrzuca). Fakt - że z istotnymi powodami można by w Kościele odrzucić wszystko poza dogmatami (nawet prawdy wiary) - i pozostać Katolikiem niewiele tu zmienia. Owszem - dla spraw czwartorzędnych "istotna przyczyna" może być czymkolwiek, dla pierwszorzędnych - musi być naprawdę istotna. Choć tu znowu - w ocenie co jest pierwszorzędne, a co trzeciorzędne - możemy się rozmijać z Kościołem. Choć akurat liturgia to "źródło i szczyt" więc coś istotnego...
Co do "alergii na" - neokatechumenat jest ruchem wciąż kontrowersyjnym, zatwierdzonym dopiero względnie niedawno (mimo ponad 40 lat działalności). Ruchem który do niedawna miał własną liturgię z elementami które być tam nie powinny (zresztą pewne elementy pozostały i o to toczy się spór). Piosenki w kościele - mogą być (o ile dotyczą spraw wiary), byle POZA LITURGIĄ. Do liturgii MUSZĄ być PIEŚNI. Zatwierdzone przez co najmneij ordynariusza. Sorry - ale to nie alergia, tylko dążenie do normalności. Co to jest "rytualizm" pojęcia nie mam - więc się nie odniosę. Na Mszę trydencką nie można mieć alergii, bo 45 lat temu była to nasza własna Msza. Fakt, że można jej nie lubić, ale odrzucanie własnych korzeni świadczy, że to nie rozwój a wynaturzenie (cf. bł. J.H. kard. Newman "O rozwoju doktryny chrześcijańskiej"). Czyli nie adekwatne przykłady. Nadużycia w liturgii są obiektywnym grzechem tego, kto tą liturgię sprawuje (albo uczynkowym, albo grzechem ignorancji zawinionej), a reszta to co najwyżej preferencje.
I jeszcze jedno:
"Byłem, na Starym Mieście w Warszawie." - chyba na Nowym Mieście (kościół p.w. św. Benona) - bo tam była przez dłuższy czas.
A co do
JEDNOŚCI CHRZEŚCIJAŃSKIEJ: lepsze jest to:
In necessariis unitas, in dubiis libertas, in omnibus caritas
W tym co konieczne - jedność, w tym co wątpliwe - wolność, we wszystkim miłość (braterska).
Pozdrawiam również
Drogi @vanitas
Czy możesz jasno wytłumaczyć prostemu człowiekowi, jaki wpływ na sens modlitwy "Ojcze nasz..." ma fakt podniesienia rąk lub ich nie podniesienia?
Czy aby nie przypadkiem szukasz dziury w całym?
Mam nieodparte wrażenie (jest to tylko wrażenie z Twoich wpisów), że jesteś "przedsoborowy" i wg Ciebie trydencka msza jest jedynie słuszna.
Co do DN nie wiem jak Ty, ale na Eucharystiach tej wspólnoty odprawianych w moim kościele parafialnym nie widziałem "dostawionego stołu". Msza odbywała się przy "oryginalnym" ołtarzu. Dzieci w mojej parafii przystępujące do I Komunii Świętej dzieci uczone są przyklękania w czasie procesji.
Znam natomiast proboszcza, który uroczystość I Komunii Świętej "przeniósł" na sobotę, a w czasie tej uroczystości dzieci zasiadły do stołu pańskiego ustawionego wzdłuż nawy głównej (jak na obrazie Ostatnia wieczerza).
Mi osobiście to w żaden sposób nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie. Mam wrażenie, że wg. Ciebie tak I Komunia jest "nieważna".
Dlaczego msza po I Nieszporach jest wg czytań dnia następnego? Jest to tradycyjny (przyjęty po hebrajczykach) sposób odmierzania czasu. W Księdze Rodzaju masz to napisane:
"Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię. Ziemia zaś była bezładem i pustkowiem: ciemność była nad powierzchnią bezmiaru wód, a Duch Boży unosił się nad wodami. Wtedy Bóg rzekł: "Niechaj się stanie światłość!" I stała się światłość. Bóg widząc, że światłość jest dobra, oddzielił ją od ciemności. I nazwał Bóg światłość dniem, a ciemność nazwał nocą. I tak upłynął wieczór i poranek - dzień pierwszy."
Dlatego Jezus zmartwychwstał trzeciego dnia, a nie drugiego.
Więc Niedziela zaczyna się po I Nieszporach w sobotę. Czy Tobie się to podoba czy nie, tak po prostu jest z punktu widzenia teologicznego.
Otóż zakładasz, że DN jak i inne wspólnoty "nie mają zgody lokalnego biskupa" w naszej diecezji jest inaczej.
We Statucie DN jest jasno napisane Art.13 par.2:
"Neokatechumeni celebrują Eucharystię niedzielną w małej wspólnocie, po pierwszych nieszporach niedzieli. Ta celebracja odbywa się zgodnie z rozporządzeniem Biskupa diecezjalnego. Celebracje Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę
wieczorem stanowią część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte także dla innych wiernych."
Dlaczego zakładasz, że DN jak i inne wspołnoty - lub probosz o którym pisałem - nie mają wymaganej zgody?
Pozdrawiam
RaBi
Podnoszenie lub nie rąk nie ma żadnego wpływu. Zatem nie ma sensu tego gestu wprowadzać.
Co do Mszy - to poza trydencką obrządki wschodnie też uważam za słuszne. Więc nie jest "jedyna słuszna". Ale msza obrządku łacińskiego po reformach 1969 - zawiera wewnętrzne sprzeczności i jest niespójna z doktryną. Reforma liturgiczna to była wielka porażka (albo wielki sukces twórcy, ale nie to jest tematem). Więc mniej więcej trafiłeś.
Co do stołów- cieszę się, że u Ciebie w parafii jest OK. Choć taki np. J.Em. kard Nycz w katedrze warszawskiej pozwalał na dostawienie stołu (przez co katedra miała 3 ołtarze główne...) - teologiczny absurd.
Co do twoich pozostałych wrażeń:
- wiem jaka była rachuba czasu w judaizmie (i w liturgii). Co więcej nie widzę żadnych przeciwskazań w sprawowaniu Mszy św. niedzielnej w sobotę po nieszporach. Więc nie próbuj mnie przekonać, bo jestem już przekonany. Jedyny problem jaki widzę (i chyba o to chodziło J.Ś. Benedyktowi) to to, że niektórzy neoni nie potrafili zachować się na "normalnej" Mszy św. Było kilka filmików (zresztą na oficjalnej stronie neokatechumenatu też), gdzie kardynał sprawował dla "Drogi" Mszę w rycie "normalnym", a uczestnicy stali zagubieni, nie potrafiąc odpowiadać, ani się zachować. Nie znali tego rytu. Znali własny (choć oficjalnie nie istnieje, ale w historii większość zakonów miała własne ryty Mszy nieco różniące się od "parafialnych"...)
Nie zakładam braku zgody biskupa. Choć PODEJRZEWAM, że wbrew statutowi ja nie mógł bym przyjść (to znaczy przyjść pewnie bym mógł, choć znaleźć trudno, ale mile widziany bym nie był, chcieli byście się mnie pozbyć...) na taką Mszę (np. u ciebie we wspólnocie) - zwłaszcza we wspólnocie która robi etap. Prawda?
Ja tak jak M.R. nie mam czasu ani siły na przepychanie się z Tobą o teologiczności trzeciego ołtarza czy nie.
Dziwi mnie, że wg. Ciebie dwa ołtarze są teologiczne a trzy już nie (w moim rodzinnym kościele - neoromańskim - jest ołtarz trydencki jak i ołtarz posoborowy).
Nie wspominam o ołtarzach w nawach bocznych lub kaplicach katedralnych. Jak to pogodzić z "Twoją teologicznością"?
Nie znasz Drogi a się o niej wypowiadasz. Swoją wiedzę o Eucharystii w DN czerpiesz z filmików zamieszczanych w YouTube. Po prostu pogratulować źródła "wiedzy".
Tak jak PODEJRZEWASZ, że Eucharystkie Neonów są nieteologiczne tak też PODEJRZEWASZ, że msze trydenckie czy wschodnie są jedynie właściwe i teologiczne, a msze posoborowe są wewnętrznie sprzeczne a więc "nieteologiczne".
Dziękuję, że podzieliłeś się swoimi PODEJRZEWANIAMI wiedź, że ja ich NIE PODZIELAM.
Nie PODEJRZEWAM współbraci w Kościele Katolickim (z wielu wspólnot) o popełnianie grzechu ciężkiego, gdy śpiewają Maranatha, czy podnoszą ręce w czasie modlitwy Ojcze nasz...
NIE JESTEM PODEJRZLIWY, Ty pewnie nazwiesz mnie naiwnym. W tym przypadku wolę być naiwny.
Dla mnie jesteś osobą, która jak żywo przypomina mi postać faryzeusza w przypowieści o modlącym się celniku i faryzeuszu. Poczytaj i się zastanów czy aby tak właśnie nie jest Łk 9 – 14
Pozostań z Bogiem
RaBi
Tu nie chodzi o "czas i siły" ale o brak argumentów. Za Panem Vanitasem stoi solidne przygotowanie oparte na 2000 letnim Nauczaniu, za Panem teorie, które pojawiły się w XIX stuleciu i w formie "katechez" zostały podane do wierzenia.
Podnosząc argument ołtarzy bocznych w kontekście wypowiedzi Pana Vanitasa udowadnia Pan, że nie ma Pan pojęcia o zasadach dopuszczania ich do sprawowania Ofiary Mszy Świętej w czasach, kiedy je zbudowano.
Ponadto, czy sugeruje Pan, że "filmiki" z obrządkami neaokatechumenalnymi sfabrykował ktoś na złość? Są przecież i filmiki z Mszy "kowbojskich" i zdjęcia pewnego duchownego w stroju biwakowym dokonującego Konsekracji w pozycji siedzącej przy jakimś pudełku a wokół siedzą sobie uczestnicy. I wiele podobnych.
Stwierdzenie "wolę być naiwny" sugeruje skłonność do grzechu zaniedbania. Skoro są wątpliwości, trzeba je wyjaśniać.
A co do faryzeizmu, czyż nim nie jest wywyższanie się co poniektórych wspólnot w ich schematycznych świadectwach: "jak byłem zwykłym katolikiem to [dowolny zestaw cech negatywnych] jak wstąpiłem do [nazwa wspólnoty] to [tekst o sensie, że przestałem przejawiać te negatywne (celnicze) cechy pospolitych członków Kościoła]". Czyż nie jest to zjawisko nagminne?
Już drugi ołtarz główny to teologiczny potworek (zresztą nadużycie zalegalizowane dopiero wraz z Mszałem 2002). Dostawianie trzeciego za szczególnie roztropne nie uważam. Ale zwróć uwagę na to, że piszę o ołtarzu GŁÓWNYM. Ołtarze boczne - to inna kwestia.
Filmiki- były na oficjalnej stronie Drogi. Uważam że równie dobre źródło jak każde inne (no chyba, że zaprosisz mnie na Eucharystię do swojej wspólnoty, czym udowodnisz mi że się mylę. Zaprosisz?)
Nie próbuj manipulować moimi wypowiedziami. "Podejrzewam" pisałem gdy jestem o czymś przekonany, a nie mam pewności. Do całej reszty mam pewność i mogę to wyczerpująco uargumentować. Ale to nie na tę dyskusje. Choć może ci wystarczy odwołanie się do autorytetu - w roku 1969 tuż przed wydaniem nowego Mszału (były) prefekt Kongregacji Doktryny Wiary wystosował "Krótką Analizę Krytyczną" - gdzie wskazywał na błędy doktrynalne nowego rytu. Zrobiła sie z tego wielka afera. W rezultacie - nie wydano "Ogólnego Wprowadzenia do Mszału Rzymskiego" (IGMR) w roku 1969, a dopiero w 1970 - z poprawkami. Wystarczy? Mogę podać też kilka wypowiedzi wspomnieniowych biskupów i kapłanów biorących udział w reformie. Nie jest to budująca lektura.
Sorry - papież (zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI, Franciszek jeszcze się nie wypowiadał) WAM pisze "odprawiajcie według mszału" a Droga udaje, że to nie do nich. Nie pierwszy zresztą raz.
Co do twojej postawy. To nie naiwność. Taka postawa to "ignorancja ciężko zawiniona" - "ktoś mi mówi, że Kościół tego zakazuje, ale na wszelki wypadek nie sprawdzam, bo musiał bym coś zrobić". Grzech sam w sobie. Przemyśl to.
Imponuje mi, że zaliczasz mnie do postaci tego formatu, co św. Paweł czy św. Nikodem. Zapewniam jednak że niestety nie mam z nimi za wiele wspólnego. Innymi słowy -coś jest z Tobą nie w porządku jeśli uważasz iż wymagania Kościoła odnośnie sprawowania liturgii to "ciężary nie do udźwignięcia" (rozwijając tę myśl - bł. Paweł VI i św. Jan Paweł II to faryzeusze? Bo to oni podpisali się pod normami, które negujesz)
W każdym razie dyskusja bez "faryzeizmu" dyskusją straconą. Co z tego, że dyskutant pojęcia nie ma czym był faryzeizm. Ważne żeby przykleić łatkę, i przykopać by bolało.
@RaBi
Tymczasowa dostawka w postaci pierwszego lepszego stołu wykorzystywanego również do innych zastosowań w ogóle nie jest ołtarzem. Kiedyś na okazje gdy nie było możliwości odprawiania na stałym, konsekrowanym ołtarzu, korzystano z kamiennych portatyli zawierających relikwie świętych. Na takim mini-ołtarzu godnie celebrowano Mszę.
To co robi neo to jakby zaprosić dostojnego gościa do domu i zamiast porcelanowego serwisu jaki mamy w kredensie i rodzinnych sreber porozstawiać jednorazowe talerzyki i plastikowe sztućce.
Z góry uprzedzam: proszę nie przywoływać przykładów typu "potajemna celebracja pod pryczą w obozie koncentracyjnym", bo to zupełnie inna sytuacja.
Piszesz: "Sorry - papież (zarówno Jan Paweł II jak i Benedykt XVI, Franciszek jeszcze się nie wypowiadał) WAM pisze "odprawiajcie według mszału" a Droga udaje, że to nie do nich. Nie pierwszy zresztą raz."
Jeżeli nie wiesz to podam Tobie informację.
Statut Drogi Neokatechumenalnej zatwierdzony został przez Benedykta XVI, mało prace nad Statusem były prowadzone gdy papieżem był św. Jan Paweł II, a nadzorował z ramienia Kongregacji Nauki i Wiary w swej osobie Kard. Ratzinger. Jak myślisz Status zostałby przyjęty, gdyby DN nie była w jedności z Kościołem?
Rozumiem, że kwestionujesz prace Kongregacji i w efekcie tej pracy zgodę na przyjęcie Statusu?
No to albo ordynarnie kłamiesz albo nie masz zielonego pojęcia z jakiego mszału korzysta się na Eucharystiach DN. Jest to mszał rzymski taki sam jaki używa się podczas niedzielnej Eucharystii w kościele "głównym".
Dalej też jest ciekawie, piszesz:
"Nie próbuj manipulować moimi wypowiedziami. "Podejrzewam" pisałem gdy jestem o czymś przekonany, a nie mam pewności."
Naprawdę ja manipuluję Twoimi wypowiedziami?
Skoro używasz słów pojęciowo sprzecznych (PODEJRZEWAM to nie to samo co JESTEM PRZEKONANY, ALE NIE MAM PEWNOŚCI). W ten sposób wprowadzasz szum informacyjny.
Być PRZEKONANYM ALE NIE MIEĆ PEWNOŚCI to
jest logicznie niespójne.
Nie można być zarazem PRZEKONANYM i mówić NIE MAM PEWNOŚCI.
Skoro PODEJRZEWASZ, że nie wiem na czym polega faryzeizm a jedynie próbuję Tobie przykleić "łatkę". To odpowiedz sobie na pytanie: czy św. Paweł czy św. Nikodem po spotkaniu na swej (nota bene) drodze, Jezusa nadal nimi byli?
Zapraszam serdecznie sobota godz. 19:00 Gorzów parafia Pięciu Braci Męczenników ul. Biskupa Wilhelma Pluty 7. Nie mam nic do ukrycia.
Jak Tobie za daleko to sprawdź czy gdzieś w Twojej okolicy nie są prowadzone Katechezy w poniedziałek lub czwartek zapewne też o 19:00. Nie lękaj się, pójdź, podejdź do prowadzących i spytaj się gdzie i o której mają Eucharystię.
Wtedy porozmawiamy o Twoich PODEJRZENIACH
tudzież o Twoich PRZEKONANIACH ALE NIE MAJĄCYCH PEWNOŚCI.
Bądź jak niewierny św. Tomasz i "dotknij" a uzyskasz PEWNOŚĆ.
Mam wrażenie, że dla Ciebie liczy się fasadowość (otoczenie, celebra) a nie meritum Eucharystii, czyli spotkanie, wspólnota, jedność z żywym Jezusem.
Mam nadzieję, że TEŻ w tej kwestii się mylę.
Pozostań z Bogiem
RaBi
Nie wiem czy pamiętasz. Proces zatwierdzenia statutu szedł bardzo opornie. W 2002 Jan Paweł II zatwierdził statut "eksperymentalnie" na 5 lat. Okres ten minął 29 VI 2007. Przez prawie rok (do maja 2008) Droga funkcjonowała bez statutu. Ponieważ fakt utracenia ważnego statutu dla organizacji, która statut miała - de facto oznacza że organizacja przestała istnieć - oznacza to jedno - w trakcie rozmów nad statutem doszło do jakichś poważnych problemów.
Podobnie - obok prac nad statutem trwały prace nad zatwierdzeniem "Dyrektorium katechetycznego". Biorąc pod uwagę, że prace trwały jakieś dziesięć razy dłużej niż nad dokumentami podobnymi - musiano w trakcie prac dokonać bardzo licznych korekt treści. Czyli - 40 lat nauczania na Drodze było bardzo wątpliwej jakości...
Możliwe, że MACIE normalny Mszał, ale macie też własne skoroszyty ("śpiewnik") w którym są:
- chwyty gitarowe do II Modlitwy Eucharystycznej (jak artykuł przypomina - zakaz akompaniamentu, oraz nakaz odmawiania innych ME)
- do tej samej modlitwy wstawka "Ojcze, Ojcze" wbrew mszałowi, oraz w wyznaniu wiary "Marana Tha"
I parę innych wstawek tego typu.
Do tego MIMO wielokrotnych napomnień - komunię OTRZYMUJECIE na stojąco, ale SPOŻYWACIE na siedząco. Tego typu kombinacje bardzo ładnie o Kiko i Carmen świadczą...
Co do Mszału - jeśli była by to (wraz z lekcjonarzem i Ewangeliarzem) JEDYNA księga liturgiczna - było by OK. Ale wy macie jeszcze śpiewnik (z autoryzacją samego Kiko) - gdzie macie "Padre, Padre" - "Ojcze Ojcze", "Marana Tha" czy chwyty gitarowa do II Modlitwy Eucharystycznej i parę innych klwiatków (przypominam że w artykule jest:
- zakaz dodawanie czegokolwiek do mszału;
- zakaz akompaniamentu do modlitw przewodniczącego;
- nakaz używania innych Modlitw Eucharystycznych, nie tylko "dwójeczki")
Mylę się w powyższym stwierdzeniu? (zapewniam, że nie kłamie
kłamać
1. «świadomie mówić nieprawdę»
- czyli to co piszę jest najlepszym odzwierciedleniem tego co wiem, a swoją wiedzę jakiś czas temu weryfikowałem - u naocznych świadków)
Dzięki za otwartość - faktycznie Gorzów to o wiele za daleko. Niestety katechezy w pobliżu domu przegapiłem (ostatnie o których wiem były w listopadzie). Zobaczymy w przyszłości. Wspólnotę "DN" mam w parafii obok...
Moja definicja "podejrzewam" - jest spójna z definicją ze sjp (http://sjp.pwn.pl/slowniki/podejrzewa%C4%87.html
podejrzewać
1. «posądzać kogoś o coś»
2. «przypuszczać coś»[!]
przypuścić — przypuszczać
1. «domyślać się czegoś lub uważać coś, nie mając pewności»[!]
2. «pozwolić komuś przybliżyć się do siebie»
oraz
przekonany «przeświadczony o prawdziwości, słuszności czegoś»
Jeśli nie jest to trudne - to radzę ci (Słownik Języka Polskiego jest dostępny online) - sprawdź jak coś podejrzewasz.
Co do faryzeuszy - o Pawle:Dz 23:6
«Jestem faryzeuszem, bracia, i synem faryzeuszów, a stoję przed sądem za to, że spodziewam się zmartwychwstania umarłych»
Zaręczam Ci, że fasadowość jest ważna jedynie wtedy, kiedy stoi w jakiejś sprzeczności z meritum. Akurat na Drodze sprzeczność jest w pewnym niewielkim kawałku. Stąd czepiam się, bo niewiele trzeba, by było OK. Ale teraz patrząc na filmy z zeszłego roku - się załamałem, bo Droga powróciła do przyjmowania Komunii św. na siedząco...
Drogi bracie @vanitas
Nie zamierzam już nic więcej dodawać odnośnie DN.
Ty PODEJRZEWASZ, że skoro coś trwa to znaczy, że jest złe i ma wiele błędów. A ja myślę, że jest wiele zagadnień i wiele materiału do sprawdzenia i dlatego to rwa tyle ile powinno trwać.
Kościół katolicki to nie parlament, gdzie debatuje się nad każdym przecinkiem. I są jakieś "zakulisowe" negocjacje co do treści.
Lecz skoro wiesz lepiej to to zostawię.
Apeluję tylko, miej ufność w poczynania Ducha Świętego w czasie Soborów, Synodów, obrad Kongregacji czy poczynań samego Papieża. Duch Święty czuwa, to on jest sterem i żaglem okrętu jakim jest Kościół Powszechny.
Zamiast opierać się na naocznych świadkach pójdź sam i się przekonaj.
Co do spożywania Eucharystii na siedząco to podaj mi dokumenty (napomnienia) lub źródło tych napomnień (listy pasterskie, zalecenia itp.).
Czy Ty naprawdę sądzisz, że osoby, które akceptowyały Status czy Dyrektorium katechetyczne pominęły taki element jak uczestnictwo w Liturgiach i Eucharystii?
Czy możę uważasz, że DN, Kiko czy Carmen "zagrali", "oszukali" tychże "wizytatorów"? Schowali, gdzieś przed nimi "śpiewnik"? Odegrali jakąś "pokazówkę"?
Nota bene pierwsza Eucharystia wyglądała tak, że Jezus wziął chleb w swe czcigodne ręce, odmówił błogosławieństwo, połamał i rozdawał - czy myślisz, że w trakcie błogosławieństwa odwrócił się plecami do współbiesiadników?
Jak sądzisz czy apostołowie spożywając "ciało" stali, klęczeli a może leżeli?
I nie mam na względzie wzgardy dla "ciała", czy spożywanie "ciała" w sposób lekceważący lecz jak będziesz na Eucharystii DN to zobacz z jaką czcią jest spożywane.
Wciąż dla Ciebie istotne jest "jak" a nie "co". A więc fasadowość przekładasz nad meritum.
Co do sjp.pl nie muszę sprawdzać on-line, gdyż mam go na półce i gdy potrzebuję to po niego sięgam (PWN Warszawa 1988 pod red. naukową prof. dr Mieczysława Szymczaka).
Piszesz:
<< Moja definicja "podejrzewam" - jest spójna z definicją ze sjp (http://sjp.pwn.pl/slowniki/podejrzewa%C4%87.html
podejrzewać
1. «posądzać kogoś o coś»
2. «przypuszczać coś»[!]
przypuścić — przypuszczać
1. «domyślać się czegoś lub uważać coś, nie mając pewności»[!]
2. «pozwolić komuś przybliżyć się do siebie»
oraz
przekonany «przeświadczony o prawdziwości, słuszności czegoś» >>
przeczytaj jeszcze raz co napisałeś
i zastanów się czy aby nie brniesz i nie trwasz w błędzie logicznym.
We wcześniejszym wpisie napisałeś:
<< Nie próbuj manipulować moimi wypowiedziami. "Podejrzewam" pisałem gdy jestem o czymś przekonany, a nie mam pewności.>>
Nie można zarazem (w jednej sprawie) coś podejrzewać i być przekonanym
Nie można połączyć bieguna "+" z biegunem "-" to jest logicznie i empirycznie NIEMOŻLIWE.
Nie są słowami bliskoznacznymi:
podejrzewać, przypuszczać - przekonany, przeświadczony
Nie można ich stosować zamiennie lub jako uzupełnienie treści znaczeniowej pierwszej pary czy drugiej.
Są ze sobą sprzeczne i to nie jest moja definicja tych słów lecz językoznawców do których Cię odsyłam (porozmawiaj z pierwszym lepszym polonistą np. w szkole)
Twoja definicja słowa "podejrzewam" nie jest spójna ze słownikiem języka polskiego (nawet w wersji on-line). Ze słowników (nawet tych on-line) trzeba umieć korzystać i przedewszystkim rozumieć co się czyta.
Pozostań z Bogiem
RaBi
1) Proces zatwierdzenia statutu trwał tyle z jakiś obiektywnych powodów. Bo jakby powód był błachy - nic prostrzego jak przełużyć statut "ad experimentum" o kolejny rok. Bo sytuacja kanoniczna wspólnoty, która miała, ale już nie ma statutu jest jasna: nie istnieje.
2) O tym co było w Dyrektorium wiem, bo widziałem fragmenty. Dodatkowo - były prezbiter wspólnot ks. prałat Skotnicki napisał swego czasu książkę. Wystarczający "naoczny świadek"?
3) O tym, że Neokatechumenat potrafi działać zakulsowo - widać było na przykładzie polskiego wydania ksiągi ks. Zoffoliego. DZIEŃ po wydaniu - idzie list z Watykanu, następnego dnia J.Em ks. prymas Glemp pisze list do J.E. bpa Kraszewskiego. Bardzo szybka reakcja - jak na liczącą 260 stron książkę. A o takim drobiazgu jak wyrzucenie wydawcy książki z terenu parafii parę dni później nie ma co wspominać...
4) Co do działania Ducha Świętego w Kościele. Podstawową formą jego działania jest "chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili." (ówczesny prefekt KDW J.Em. kard Ratzinger). Działanie z natchnienia Ducha to wyjątki w Kościele... (nota bene - w czasie synodów Ducha Św. ojcowie mogą nie posłuchać, albo nie zabiera On głosu - w historii było naście synodow - potępinych przez Sobory, albo Papieży).
Czyli - będąc przy Twoim obrazie - Duch Św. dba, by Okręt nie zatonął. W decyzje sternika np. by rozwalić relingi - nie ingeruje.
Co do spożywania Eucharystii na siedząco - wszystko masz w statucie plus przypis 49. List prefekta KKBiDS do Inicjatorów, pkt 5:
"5. W sprawie przyjmowania Komunii Świętej, udziela się Drodze Neokatechumenalnej okresu przejściowego (nie przekraczającego dwóch lat) na przejście z szeroko rozpowszechnionego w jej wspólnotach sposobu przyjmowania Komunii Świętej (siedząc, ze stołem nakrytym obrusem umieszczonym w centrum kościoła zamiast przeznaczonym ku temu ołtarzem w prezbiterium) na zwykły sposób, w który cały Kościół przyjmuje Komunię św. Oznacza to, że Droga Neokatechumenalna musi zacząć przyjmować sposób rozdzielania Ciała i Krwi Pańskiej, opisany w księgach liturgicznych." (jak chcesz włoski orginał - przypis do Notitiae masz w statucie). Polska werjsa np tu:
http://www.liturgia.pl/artykuly/List-kard-Arinze-do-inicjatorow-Drogi-Neokatechumenalnych.html
Wywiad z kard. Arinze na temat tego listu dla agencji ZENIT:
http://www.liturgia.pl/artykuly/Normy-liturgiczne-dla-grup-neokatechumenalnych.html
Przemówienie Benedykta XVI z 12 I 2006:
(Tłumaczenie polskie za kard Arinze:
"Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przekazała wam ostatnio w moim imieniu pewne normy dotyczące celebracji eucharystycznej. Jestem przekonany, że będziecie uważnie przestrzegać tych norm, będących przecież odzwierciedleniem tego, co utrzymują księgi liturgiczne zatwierdzone przez Kościół"; oryginał:
http://www.vatican.va/holy_father/benedict_xvi/speeches/2006/january/documents/hf_ben-xvi_spe_20060112_neocatecumenali_en.html)
A tu masz wywiad z rzecznikiem prasowym Drogi - G.Gennarim:
http://www.kbroszko.dominikanie.pl/neo_sap.htm
Popatrzmy na kwiatki:
"o raz pierwszy Stolica Apostolska zaakceptowała odmienny w kilku miejscach sposób sprawowania Eucharystii w ramach Drogi Neokatechumenalnej, jako uprawnione przystosowanie," [czyt: do tej pory były to wyłącznie nadużycia]
"Dotychczas czyniliśmy tak mając ustne zatwierdzenie ze strony [watykańskiej] kongregacji, ale nie pisemne."
[Swego czasu znalazłem wywiady 3 kolejnych prefektów KKBiDS, w kórym zgodnie mówili o liturgii dla wspólnot DN jako o nadużyciu. Na razie - w wywiadu kard. Arinze:
"By przeprowadzić badania, powołaliśmy komisję złożoną z osób wskazanych zarówno przez neokatechumenat, jak i przez naszą kongregację. W dyskusjach doszło do poruszenia kwestii wielu praktyk, jakie członkowie neokatechumenatu stosowali w czasie mszy św. Zostały one zbadane i okazało się, że wiele z nich nie było zgodnych z zatwierdzonymi przez Kościół księgami liturgicznymi."]
"Wreszcie, sposób udzielania Komunii, jaki obecnie ma miejsce, został dopuszczony na długi okres czasu. Nie umniejsza tego fakt, że jedynie "ad experimentum". Dopuszczenie pokazuje, że ta praktyka nie mieści w sobie jakiegoś braku szacunku, i że jest praktyką w pełni uprawnioną, co może stwierdzić każda osoba uczestnicząca w Eucharystii wspólnot. " [dla porównania autor listu mówi:
"Jeśli chodzi o zwyczaj przyjmowania komunii świętej, drodze neokatechumenalnej dano czas przejściowy, nie dłuższy niż dwa lata, na to, by odstąpić od rozpowszechnionych wśród jej wspólnot sposobów przyjmowania komunii "]
Statut został zatwierdzony - a w nim jest o tym, jak sprawować liturgię. To, że będziecie łamać statut - było nie do przewidzenia (choć np. wypowiedź Kiko otym,że kielich będzie na siedząco -dawał poznać ,co będzie)
Co do pokazówek - tak. W zależności od tego kto celebruje używa się albo mszału, albo śpiewnika Kiko.
Wszystko prawda lecz cytaty, którymi "bijesz" w DN jak pałkami pochodzą z lat przed ostatecznym zatwierdzeniem statutów.
List kard Arinze pochodzi z 1 grudnia 2005,
Przemówienie Benedykta XVI z 12 stycznia 2006, a wywiad z Gennarinim 1 styczeń 2006.
Statut dla przypomnienia zatwierdzony został 11 maja 2008 roku.
Myślisz, że Statut DN został zatwierdzony pomimo tych nieprawidłowości.
Czy może Komisja (o której mówi kard. Arinze) - złożona z osób wskazanych zarówno przez neokatechumenat, jak i przez naszą kongregację oraz (na życzenie Ojca Świętego, który śledził przebieg tych prac)z siedmioma kardynałami rzymskiej kurii - po wielu dyskusjach zaakceptowała taką a nie inną formę?
Masz może jakieś "świeższe" (po zatwierdzeniu Statutu) zastrzeżenia, które zostały przez Benedykta XVI lub kard. Arinze czy papieża Franciszka wypomniane DN.
Pozostań z Bogiem
RaBi
Cytaty pochodzą z dokumentów, na które powołuje się statut jako na źródło konkretnych indultów. Czyli - stanowią jego element konstruktywny. Co oznacza, że są to przepisy aktualnie obowiązujące.
Statut został zatwierdzony - bo oznacza to 'jak prezbiter Drogi w trakcie liturgii doda "Ojcze, Ojcze" - to łamie własny statut'
Co do późniejszych wydarzeń - to kard. Canizares BEZ ZGODY PAPIEŻA usiłował zatwierdzić liturgię Drogii. Skończyło się na zatwierdzeniu "liturgii pozaliturgicznych". A papież podczas tego wydarzenia powiedział (
http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/przemowienia/neokatechumenat_20012012.html
http://www.vatican.va/holy_father/benedict_xvi/speeches/2012/january/documents/hf_ben-xvi_spe_20120120_cammino-neocatecumenale_en.html
"Przed chwilą odczytany został Dekret zatwierdzający celebracje opisane w «Dyrektorium katechetycznym Drogi Neokatechumenalnej», które nie mają charakteru ściśle liturgicznego, lecz należą do programu wzrastania w wierze. Jest to jeszcze jeden element, który pokazuje, że Kościół uważnie wam towarzyszy w cierpliwym rozeznawaniu, rozumie wasze bogactwo, ale troszczy się także o komunię i zgodę całego Corpus Ecclesiae."
oraz
"Celebracja w małych wspólnotach, zgodnie z księgami liturgicznymi, których należy wiernie przestrzegać, oraz ze szczególnymi elementami zatwierdzonymi w Statutach Drogi ma na celu pomaganie osobom przechodzącym neokatechumenat w odczuciu łaski, którą jest włączenie w zbawczą tajemnicę Chrystusa, co umożliwia dawanie chrześcijańskiego świadectwa również w sposób radykalny."
Reasumując:
- macie wiernie przestrzegać ksiąg liturgicznych i statutu. Nadal.
Wielu łask Bożych w czasie oczekiwania i w nadchodzące święta...
Coś się Kolega słabo orientuje widzę. Problem jest taki, że DN uporczywie nie przestrzega własnego, zatwierdzonego statutu oraz przepisów liturgicznych.
Jeśli chodzi o świeższe zastrzeżenia to proszę bardzo: Audiencja dla DN 20 stycznia 2012 roku (do obejrzenia w całości https://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=vlGhKyis_3s)
„Fakt tego spotkania daje mi okazję od krótkiej refleksji nad znaczeniem liturgii. (...)
Odnosi się to w sposób szczególny do celebrowania Eucharystii, która, będąc szczytem chrześcijańskiego życia, jest również zasadą jego odkrywania, do czego prowadzi neokatechumenat. Jak czytamy w waszym statucie, »Eucharystia jest istotna dla neokatechumenatu, gdyż jest on katechumenatem pochrzcielnym, przeżywanym w malej wspólnocie«.
Właśnie aby pomóc w ponownym zbliżeniu do bogactwa życia sakramentalnego tych, którzy oddalili się od Kościoła czy też nie otrzymali odpowiedniej formacji, neokatechumeni mogą celebrować niedzielną Eucharystię w małej wspólnocie po pierwszych nieszporach niedzieli, według rozporządzenia biskupa diecezjalnego. Jednak każda celebracja eucharystyczna jest działaniem Jedynego Chrystusa wraz z Jego Jedynym Kościołem i dlatego ze swej istoty jest otwarta dla wszystkich, którzy należą do Jego Kościoła. Ten publiczny charakter Najświętszej Eucharystii wyraża się w fakcie, że każde celebrowanie Mszy Świętej ostatecznie podporządkowane jest biskupowi, jako odpowiedzialnemu za dany Kościół lokalny, który jest członkiem kolegium biskupów. Celebrowanie w małych wspólnotach, określone w księgach liturgicznych, za którymi trzeba wiernie iść, i z odrębnościami zaaprobowanymi w statutach Drogi, ma pomóc przechodzącym neokatechumenat w przyjęciu łaski wejścia w zbawcze misterium Chrystusa, która umożliwia chrześcijańskie świadectwo, zdolne, by przyjąć kształt nawet radykalny." cyt za http://www.idziemy.com.pl/kosciol/neokatechumenat-liturgia-czy-celebracja-/
W mojej wspólnocie (i innych znanych mi wspólnotach diecezji - jest to diecezja znacznie bliższa czeskiej granicy niż gorzowska) eucharystie odprawiane są tak jak pisze vanitas - do słów konsekracji dodawane jest ,,Ojcze, Ojcze'', następnie po przeistoczeniu ,,Maranatha''. Śpiewaniu Modlitwy Eucharystycznej towarzyszy akompaniament. No i powtarzamy końcówkę prefacji za księdzem. Komunia przyjmowana na stojąco, spożywana na siedząco. Moje zdanie na ten temat jest zgodne ze zdaniem vanitasa - nie mamy na to pozwolenia.
Ciekawi mnie Rabi, jak jest u Was. Pisz o faktach konkretnych :).
Vanitas, gdzie miałbyś bliżej na katechezy? Może wiem, gdzie mają być.
Dzięki Ci za ten wpis.
Przepraszam, że się nie odzywałem ale Święta Bożego Narodzenia tuż, tuż więc roraty, Rekolekcje, praca i przygotowania - a doba ma nieustannie 24H :)
Co do wpisu @jw:
- we wspólnocie, do której ja przynależę prezbiter korzysta ze wszystkim modlitw eucharystycznych (więc zarzut o "tylko o <<dwójeczce>> -chybiony
- korzystam, też z eucharystii niedzielnych w kościele parafialnym i innych (gdy coś w sobotę mi wypada lub nie ma wspólnotowej eucharystii) i nie mam problemów z "pełnym" uczestnictwem, nie "zapominam języka w gębie" i odpowiadam na "zawołania" kapłana w czasie eucharystii. Bracie we wspólnocie, których spotykam też nie stoją jak "słupy soli" - więc kolejny zarzut o tym, że DN to jacyś "kosmici, którzy nie potrafią się zachować na <<normalnej>> eucharystii uważam, za niesprawiedliwy i chybiony
- zdarza się, że gdy organizowana jest eucharystia dla większej ilości wspólnot (konwiwencje ect.) jest Ojcze, Ojcze ... czy maranatha
tyle o moich doświadczeniach
co do wpisu @Max'a
Max przeczytałem dwa razy Twój wpis sorry ale nie wiem co zarzucasz DN.
Piszesz, że 20 stycznia 2012 na audiencji papież zwrócił uwagę na "niewłaściwości" na eucharystiach DN - ja w tych wypowiedziach nie dostrzegam tych zarzutów, o których piszesz - sorrki
Pozdrawiam
I dołączam się do życzeń i owocnego oczekiwania
Pozostańcie z Bogiem
RaBi
tudzież w tłumaczeniu wklejonym przez Vanitasa:
"zgodnie z księgami liturgicznymi, których należy wiernie przestrzegać, oraz ze szczególnymi elementami zatwierdzonymi w Statutach Drogi"
Czyli obowiązuje Was to, co przepisach liturgicznych (WIERNIE przestrzegane, a nie z grubsza) + wyjątki zapisane w Statucie i tyle, nic więcej, żadnych dodatkowych ustaleń, pozwoleń ustnych czy też pozwoleń udzielonych prywatnie Kiko czy innej ściemy. "Tak, tak, nie, nie".
A zatem proszę o wskazanie na jakiej podstawie:
- Komunia jest udzielana tak jak napisał JW,
- Eucharystie są sprawowane poza miejscem świętym, na pierwszym lepszym stole,
- na tymże stole stawia się menorę, zamiast krzyża,
- "Pascha" jest zazwyczaj obchodzona również poza kościołem i wspólnotą parafialną,
- "Echo Słowa" jest nieodzownym, stałym elementem Eucharystii,
- "ostiariusz" zazwyczaj nie używa odpowiedniego stroju,
- przestrzeń liturgiczna jest urządzana niezgodnie z obowiązującymi przepisami,
- dopuszczona jest zmieniona II ME, o czym było już tutaj pisane?
Według mojej wiedzy takich pozwoleń nie znajdziesz bo ich nie ma, ale możesz próbować, może katechiści coś podpowiedzą.
Nie masz obowiązku odpisywać na posty, tym bardziej w jakimś terminie. Nie masz za co przepraszać.
- zarzut o dwójeczce pasował by do wielu parafii (u mnie dopiero nowy proboszcz swego czasu wymógł większą różnorodność). Cieszę się, że Twojej wspólnoty to nie dotyczy.
- zarzut "nieznajomości normalnej Mszy" nie dotyczy Polski. Zdaje się, że to pisałem. Jak nie - przepraszam. U nas nie ma z tym problemów.
- sam widzisz - że macie śpiewane (recytowane?) i śpiewacie (recytujecie?) coś, czego nie ma we Mszale. A to jest co najmniej uzurpowanie sobie autorytetu Papieża w kwestiach liturgii.
Niczego nie łamiemy . Nas obowiązują Statuty i celebracja zatwierdzona prze Stolicę Apostolską Dodatkowe przepisy dotyczące niektórych wspólnot:
"Odnośnie wspólnot Drogi Neokatechumenalnej przypomina się, że wspólnoty
otrzymały od Stolicy Apostolskiej specjalne zezwolenia dotyczące
Niedzielnej Mszy Świętej, które są zawarte w Statucie Drogi
Neokatechumenalnej, zaaprobowanym w formie definitywnej przez Papieską
Radę ds. Świeckich dnia 11 maja 2008 r., nr 000944.
Art. 13 Statutu normuje niedzielne celebracje eucharystyczne Drogi[4], a w szczególności:
par. 2: "Neokatechumeni celebrują Eucharystię niedzielną w małej
wspólnocie, po pierwszych nieszporach niedzieli. Ta celebracja odbywa
się zgodnie z rozporządzeniem Biskupa diecezjalnego. Celebracje
Eucharystii wspólnot neokatechumenalnych w sobotę wieczorem stanowią
część niedzielnego duszpasterstwa liturgicznego parafii i są otwarte
także dla innych wiernych";
par. 3: "Eucharystia w małych wspólnotach celebrowana jest według
zatwierdzonych ksiąg liturgicznych Rytu Rzymskiego, z wyjątkiem zezwoleń
udzielonych przez Stolicę Apostolską. Odnośnie udzielania Komunii
Świętej pod dwiema postaciami, neokatechumeni przyjmują ją na stojąco,
pozostając na swoim miejscu".
Przypis 49 do art. 13, 3 określa źródła udzielonych zezwoleń[5], które pozwalają:
1) aby w grupach Drogi Neokatechumenalnej można było używać chleba przaśnego;
2) aby obrzęd pokoju miał miejsce pomiędzy modlitwą powszechną a przygotowaniem darów;
3) aby homilii, która ze swej natury jest zarezerwowana dla kapłana
bądź diakona, mogły towarzyszyć świadectwa, które nie mogą zostać
pomylone z homilią."
Czytanie ze zrozumieniem się kłania.
Rozumiem, że to w ramach zacytowanych przez Ciebie zapisów mieszczą się następujące nadużycia:
- Komunia jest udzielana tak jak napisał JW,
- Eucharystie są sprawowane poza miejscem świętym, na pierwszym lepszym stole,
- na tymże stole stawia się menorę, zamiast krzyża,
- "Pascha" jest zazwyczaj obchodzona również poza kościołem i wspólnotą parafialną,
- "Echo Słowa" jest nieodzownym, stałym elementem Eucharystii,
- "ostiariusz" zazwyczaj nie używa odpowiedniego stroju,
- przestrzeń liturgiczna jest urządzana niezgodnie z obowiązującymi przepisami,
- dopuszczona jest zmieniona II ME, o czym było już tutaj pisane?