Jestem kilka-kilkanaście razy w roku. W najczęściej w rodzinnym Poznaniu, rzadziej na Miodowej w Wawie. Liturgia piękna, wzruszająca. Jeśli rzymskiemu katolikowi wolno porównywać, to Służba Boża u księdza proboszcza Romana Kiłyka, który ma kilkudziesięciu parafian, wygląda o, nomen omen, niebo lepiej, niż Msza Święta w mojej poznańskiej parafii, gdzie czasami naprawdę człowiek się modli, żeby już był koniec. Żałuję tylko, że przy mojej znajomości ukraińskiego nie zawsze rozumiem w całości kazanie.
Byłem wczoraj . Gdańsk - dzień zwykły i ludzie mówią, że opery nie chcą w kościele-trzeba Śpiewu uczyć ludzi . W kościele Śpiewać może każdy a nie jedna wybrana osoba również środki techniczne mogą mieć nie zawsze korzystny wpływ na śpiew w kościele , a działaniu mikrofonu nie zachęca do śpiewu pozostałych uczestników , ludzie w kościele gorzej słyszą siebie samych i czują też, że ich śpiew ma mniejszy wpływ na ostateczny rezultat. Cierpi jednolitość śpiewu. Jest praktycznie niemożliwe, aby dźwięk płynący z głośników do końca stopił się w jedno ze śpiewem ludzi, którzy nie mają mikrofonów. Czy ludzie naprawdę nie chcą śpiewać? Aby ktoś mógł poprawnie pełnić swoją funkcję, powinien koniecznie posiąść sztukę umiejętność prawidłowej wymowy i dykcji i nie utrudnić wiernym zrozumienie treści i to przy mojej dobrej znajomości ukraińskiego ...Oczywiście że ja pisze po swojemu, mimo iż staram się obiektywnie sprawę przedstawiać. Michał z Ukrainy-protestant.