„Bardziej obiektywny niż w poprzednich latach, ale pozostawiający jeszcze wiele do życzenia" - tak przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego określił dokument amerykańskiego Departamentu Stanu o przestrzeganiu zasad wolności religijnej na świecie.
„Z jednej strony rozdział o Rosji sformułowany został w delikatniejszym, bardziej odpowiadającym faktom tonie niż dotychczas. Jednak z wieloma ocenami amerykańskiego dokumentu nie można się zgodzić” - powiedział protojeriej Wsiewołod Czaplin. Przedstawiciel Patriarchatu Moskiewskiego uważa, że zarzut o zbyt ostrej krytyce wyrażanej przez prawosławnych pod adresem wyznawców innych wyznań działających zbyt ekspansywnie jest nieuzasadniony. Wg Czaplina dyplomaci i urzędnicy państwowi „powinni zrozumieć, że konkurencja w stosunkach międzywyznaniowych jest niedopuszczalna”. Pozbawianie możliwości polemiki dogmatycznej w ramach zasad poprawności i szacunku dla drugiej strony naruszałoby zasadę wolności słowa. Również decyzje o budowie obiektów sakralnych powinny być konsultowane z mieszkańcami rejonów, w których miałyby być zbudowane. Zwrot obiektów kościelnych zrabowanych przez bolszewików jest naturalnym aktem sprawiedliwości i nie można na tej podstawie tworzyć wrażenia i oskarżać, że Kościół Prawosławny jest w Rosji częścią aparatu państwowego. Amerykański dokument wg ks. Czaplina wiele mówi o aktach agresji wobec wiernych i bezczeszczeniu budynków sakralnych, ale nic nie wspomina o bezczeszczeniu przez satanistów świątyń prawosławnych. „Społeczeństwo, czyli państwo (sic!) posiadają prawo okazywania wybiórczego poparcia niektórym wspólnotom religijnym, ze względu na ich tradycyjną obecność, powszechność i poziom poparcia społecznego” - dodał Czaplin. Uzasadniając swoją ocenę powołał się na kraje Europy i świata, w których przedstawione przez niego argumenty „posiadają moc prawną i polityczną w większym stopniu niż dzisiaj w Rosji”.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.