W Kaliningradzie odbyła się 5 grudnia demonstracja partii opozycyjnych. Jej uczestnicy protestowali przeciwko przekazaniu rosyjskiemu prawosławiu szeregu kościołów protestanckich i jednego katolickiego.
Mimo mroźnej pogody, w centrum miasta pod pomnikiem „Matki-Rosji” zebrało się kilkadziesiąt osób z partii opozycyjnych i rosyjskiego ruchu społecznego „Solidarność”. Protestujący trzymali plakaty z zarzutami wobec hierarchii prawosławnej i władz państwowych o dążenie do pozbawienia społeczeństwa dziedzictwa narodowego, przekazując je tylko jednemu wyznaniu.
Przypomnijmy, że w końcu października miejscowa duma okręgowa przekazała na własność Cerkwi prawosławnej szereg budynków sakralnych protestanckich i jeden katolicki, po II wojnie światowej używane do innych celów niż religijne. W kościele katolickim od lat 70. ubiegłego wieku do dziś działa filharmonia. Gdyby nie pośpieszna decyzja dumy w Kaliningradzie, protestanci i katolicy odzyskaliby swoje świątynie na mocy uchwalonego przez Dumę Państwową w listopadzie prawa o zwrocie własności kościelnej zagrabionej w czasach komunizmu. Przeciwko niesprawiedliwej decyzji władz w Kaliningradzie protestował, jak do tej pory bezskutecznie, ordynariusz katolickiej archidiecezji Matki Bożej w Moskwie, abp Paolo Pezzi.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.