Rzecznik MSZ Rosji Aleksandr Łukaszewicz oświadczył w czwartek, że strona rosyjska uważa niedawny incydent z zatrzymaniem w Moskwie dwóch dziennikarzy polskiego "Naszego Dziennika" za wyczerpany.
Rzecznik zapowiedział, że odebrany dziennikarzom przy wylocie z Moskwy sprzęt zostanie wkrótce zwrócony razem z nośnikami pamięci.
Łukaszewicz mówił o tym na cotygodniowym briefingu w MSZ Federacji Rosyjskiej.
"Incydent z polskimi dziennikarzami uważamy za wyczerpany. 9 lutego opuścili terytorium Federacji Rosyjskiej. Chodzi o dwóch dziennikarzy z gazety 'Nasz Dziennik'. Przyjechali oni na podstawie wiz biznesowych, które - jak wiadomo - nie przewidują zajmowania się profesjonalną działalnością dziennikarską" - oświadczył rzecznik rosyjskiego MSZ.
Łukaszewicz dodał, że "ponadto próbowali oni bez zgody fotografować i filmować w specjalnej strefie, w której taka zgoda jest wymagana". "Przy wylocie z lotniska Szeremietiewo odebrano im aparaturę" - oznajmił.
"O ile wiem, aparatura ta zgodnie ze stosownymi procedurami zostanie zwrócona razem z nośnikami pamięci. Dlatego uważamy incydent za wyczerpany" - powiedział.
Dziennikarze "Naszego Dziennika" Piotr Falkowski i Marek Borawski, którzy pracowali w Rosji nad materiałem o rosyjskim śledztwie w sprawie katastrofy Tu-154M pod Smoleńskiem, zostali zatrzymani dwukrotnie: po raz pierwszy 5 lutego pod Moskwą, a po raz drugi - 8 lutego na lotnisku Szeremietiewo przed odlotem do Warszawy.
Zatrzymała ich Federalna Służba Bezpieczeństwa (FSB). Dziennikarze - jak napisał "Nasz Dziennik" - byli przez pięć godzin przesłuchiwani, rosyjskie służby celne zarekwirowały im m.in. dwa aparaty fotograficzne, dwa laptopy, telefony komórkowe i nośniki pamięci.
Po zatrzymaniu dziennikarzy rzecznik polskiego MSZ Marcin Bosacki informował, że ambasada RP w Moskwie już wystosowała do rosyjskiego MSZ "notę z żądaniem wyjaśnienia działań podjętych wobec tych dziennikarzy przez służby rosyjskie". "Oczekujemy wyjaśnień powodów tych działań oraz podania ich podstaw prawnych" - mówił rzecznik.
Dodał też wówczas, że z pierwszych informacji rosyjskich wynikało, iż zatrzymanie dziennikarzy spowodowane było tym, że weszli na teren zamknięty dla cudzoziemców, nie mieli akredytacji ani wizy dziennikarskiej, a - według Rosjan - posługiwali się wizami biznesowymi.
Ujawnił to specjalny wysłannik USA ds. Ukrainy Keith Kellogg.
Rządząca partia PAS zdecydowanie prowadzi po przeliczeniu ponad 99 proc. głosów.
FBI prowadzi śledztwo, traktując incydent jako "akt przemocy ukierunkowanej".
Zapowiedział to sam papież w krótkim pozdrowieniu przed modlitwą „Anioł Pański”.