Nawet 2 tys. osób mogło zginąć podczas rewolty przeciwko libijskiemu przywódcy Muammarowi Kadafiemu - powiedział w czwartek francuski ambasador ds. humanitarnych Francois Zimeray. Jego zdaniem, są dowody na to, że Kadafi popełnił zbrodnie przeciw ludzkości.
"Z danych, które mamy, wynika, że zginęło ponad tysiąc osób, możliwe, że nawet 2 tysiące" - powiedział Zimeray w wywiadzie dla agencji Reutera.
"Pytanie nie polega na tym, czy (reżim) Kadafiego upadnie, ale kiedy to się stanie i jakim kosztem ludzkim" - dodał Zimeray.
Według oficjalnych danych z wtorku podczas rewolty śmierć poniosło 300 osób.
Tymczasem według telewizji Al-Dżazira, która powoływała się na naocznego świadka, tylko w czwartek w mieście Zawija na północy kraju zginęło 100 osób, a około 400 zostało rannych w wyniku 5-godzinnego ataku sił lojalnych wobec Kadafiego.
Dziennik "Kuryna" podał, że podczas czwartkowych starć między zwolennikami i przeciwnikami Kadafiego w tym mieście zginęło co najmniej 10 osób.
O sprawie poinformował wicepremier Ukrainy ds. odbudowy Ołeksij Kułeba.
Umowa z Hamasem nie była możliwa wcześniej - uważa premier Izraela.
Nazwisko nagrodzonej pokojowym Noblem tradycyjnie ogłoszono w Oslo.
Izraelskie wojsko robi krok w tył, Hamas wypuszcza zakładników. To jednak dopiero pierwszy krok.
Setki tysięcy najmłodszych żyją dziś na granicy przetrwania.