Od początku wojny w cerkwiach prawosławnych w Polsce pojawia się coraz więcej wiernych - powiedział PAP dyrektor Prawosławnego Metropolitalnego Ośrodka Miłosierdzia ELEOS ks. Doroteusz Sawicki. Zachęcamy do modlitwy, by w naszym sercu nie rodziła się złość, ale byśmy okazywali miłosierdzie - dodał.
Ks. Sawicki podkreślił, że zaraz po wybuchu wojny na Ukrainie pierwszą i najpilniejszą sprawą było zaopiekowanie się uchodźcami, którzy dopiero wjeżdżali do Polski i przebywali na granicy polsko-ukraińskiej.
"Najpilniejszą potrzebą było umożliwienie tym osobom otrzymania doraźnego wsparcia w postaci środków higienicznych, żywności, ale również ubrań, a także skierowanie ich do ośrodków relokacji, gdzie otrzymywali pieczątkę do paszportu i mogli się zatrzymać, by trochę odpocząć" - wyjaśnił.
Ks. Sawicki poinformował, że ELEOS przygotował miejsca dla uchodźców w klasztorach, domach studenckich, instytutach kultury oraz w prawosławnych parafiach czy w domach prywatnych należących do wiernych. "Tworzyliśmy ośrodki, gdzie osoby te mogły zatrzymać się na dłużej. Co ważne, uchodźcy mają dostęp do służby zdrowia, dzieci - do edukacji i świetlic integracyjnych, klubików i świetlic językowych, gdzie mogą uczyć się języka polskiego i kultywować naukę języka ukraińskiego" - wyjaśnił.
Jak zaznaczył, poprzez wyposażanie świetlic internetowych i zapraszanie do nich młodych ludzi z Polski i Ukrainy ELEOS dba także o integrację młodzieży z tych dwóch krajów.
Dodał, że ELEOS zajmuje się też przekazywaniem wsparcia rzeczowego do ośrodków, gdzie zatrzymują się uchodźcy - tych cerkiewnych ale też do ośrodków należących do miast czy osób prywatnych. "Stworzyliśmy bazę tego, co jest potrzebne na ten moment i na najbliższą przyszłość" - mówił.
Poinformował, że kolejnym etapem działań ELEOS było wsparcie tych, którzy przez Polskę chcieli udać się dalej na Zachód Europy poprzez umożliwienie im skontaktowania się z rodziną i znajomymi, którzy mieszkają poza granicami naszego kraju.
Ks. Sawicki zastrzegł, że ELEOS pomaga wszystkim uchodźcom, bez względu na przynależność wyznaniową. "Naszymi podopiecznymi są ludzie różnych wyznań. Mieliśmy w naszych ośrodkach nawet Syryjczyków i Etiopczyków, którzy pracowali na Ukrainie i po wybuchu wojny przez Polskę próbowali wrócić do swojej ojczyzny. Pomagamy Ukraińcom różnego wyznania - baptystom, świadkom jehowy oraz tym, którzy nie wyznają żadnej religii. Wszyscy są dziećmi Bożymi dotkniętymi nieszczęściem wojny" - stwierdził.
Podkreślił, że jeśli uchodźcy są wyznawcami prawosławia i chcą mieszkać bliżej cerkwi, aby móc uczestniczyć w nabożeństwach, to ELEOS uwzględnia takie prośby. "Zdarzają się sytuacje, kiedy w jednej rodzinie ludzie są różnego wyznania. Spotkałem się z sytuacją, kiedy ojciec był wiernym cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego, a syn Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego. Przyjęliśmy obu" - mówił.
Ks. Sawicki poinformował, że ok. 40 proc. środków ELEOS przeznacza na pomoc tym, którzy pozostali na Ukrainie. "Wysłaliśmy już ok. 20 transportów międzynarodowych. Parafie, klasztory i inne prawosławne ośrodki diecezjalne również wysyłają na Ukrainę swoje dary. Najczęściej są to transporty żywności, ubrań oraz leków. Ostatnio wysłaliśmy np. tir z 6 tonami mięsa, transport środków higienicznych i papieru toaletowego oraz respiratory po 200 tys. zł za sztukę" - wymienił duchowny.
Dodał, że przy organizacji transportów ELEOS współpracuje z różnymi ośrodkami, m.in. Polskim Czerwonym Krzyżem, Ministerstwem Zdrowia itp. "Nasze dary trafiają do różnych miast m.in. do Charkowa, Dnietropietorwska, Łukca czy Włodzimierza Wołyńskiego" - zaznaczył.
Ks. Sawicki podkreślił, że od początku rosyjskiej agresji na Ukrainę w cerkwiach prawosławnych w Polsce pojawia się coraz więcej wiernych. "Staramy się otoczyć te osoby opieką. W parafiach jest więcej nabożeństw, niż wcześniej. Duchowni odwiedzają też ośrodki dla uchodźców, zwłaszcza te duże, jak warszawski Torwar, gdzie zatrzymuje się kilka tysięcy osób. Tam prowadzimy spotkania duszpasterskie i odprawiamy nabożeństwa" - powiedział.
"Przez cały czas zachęcamy do modlitwy, do tego, by jednoczyć się w tym trudnym czasie, by w naszym sercu nie rodziła się frustracja, depresja czy złość, ale byśmy okazywali miłosierdzie, przyjaźń i otwartość na drugiego człowieka" - dodał.
Wyjaśnił, że do Polski przybyli z Ukrainy także prawosławni duchowni. "Staramy się umożliwić im pracę duszpasterską wśród uchodźców" - powiedział szef ELEOS.
Ks. Sawicki zastrzegł, że - zgodnie z prawem kanonicznym - duchowni należący do Kościoła Prawosławnego Ukrainy nie mogą posługiwać w Polskim Autokefalicznym Kościele Prawosławnym. "Odstępując od cerkwi prawosławnej i wstępując do cerkwi (zwierzchnika Kościoła Prawosławnego Ukrainy - PAP) Epifaniusza wiedzieli, na co się decydują" - podkreślił.
Jak wyjaśnił, "wymogi kanoniczne wobec duchownych są znacznie wyższe, niż wobec ludności świeckiej". "Wobec świeckich, którzy znaleźli się w takiej sytuacji nie ze swojej winy, stosuje się ekonomię cerkiewną ku zbawieniu duszy ludzkiej. Oznacza to, że wierni świeccy mogą przyjąć Eucharystię w naszym Kościele w sytuacji zagrożenia życia i nie będzie to oznaczało zmiany wyznania. Jednak w każdej innej sytuacji, poza bezpośrednim zagrożeniem życia, przyjęcie Eucharystii w innej wspólnocie, niż własna, oznacza zmianę wyznania" - powiedział.
Zaznaczył jednocześnie, że wierni prawosławni mogą o swojej sytuacji porozmawiać z duchownym, żeby "następnie postąpić zgodnie z decyzją duchownego".(PAP)
Autorka: Iwona Żurek
iżu/ mir/
Chodzi o wypowiedź Franciszka ze spotkania z włoskimi biskupami.
"Całe państwo polskie działało wspólnie na rzecz pana uwolnienia"
Ponad trzy tygodnie temu wojsko Izraela rozpoczęło ofensywę na to miasto.
TOPR ewakuowało 15 turystów nieprzygotowanych na warunki na szlaku.