Nadchodzi kumulacja, jak w Totku, tylko o niebo (dosłownie) lepsza
Akcja goni akcję. Im więcej akcji, tym mniej formacji. A potem wielkie zdziwienie. Bo miało być tak pięknie, a wyszło jak zwykle.
Są granice, których dziennikarzom przekraczać nie wolno. Szczególnie, kiedy pod pretekstem zdemaskowania społecznego zjawiska de facto instruują jak dokonać aborcji czyli – powiedzmy to jasno – podpowiadają jak popełnić przestępstwo.
Jan Paweł II o takiej wolności nie tylko mówił. On ją zrealizował w swoim życiu.
Gdyby w podobny sposób postępował Trybunał w Norymberdze, miałby kłopoty z osądzeniem nazistowskiej elity III Rzeszy.
Konflikt w Wybrzeżu Kości Słoniowej, mimo aresztowania 11 kwietnia pokonanego w wyborach, ale nie chcącego ustąpić ze stanowiska prezydenta Laurenta Gbagbo, nie został zażegnany. Wielu tamtejszych katolików, przezwyciężając strach, wzięło udział w wielkanocnych liturgiach. Liczni jednak z obawy przed niepewną sytuacją i szerzącą się przemocą pozostali w domach.
Guru który twierdził, że jest wcieleniem Jezusa Chrystusa, który powtórnie przyszedł na świat zmarł w dzień Zmartwychwstania. Przypadek? Przypadki są tylko w gramatyce.
Pierwszego kwietnia, na miękkim trawniku misji Ojców Werbistów, nastąpiło przekazanie książki sztafetowej.
Misja katolicka Ntita, nieopodal Kapangi, wybudowana w 1931 roku przez franciszkanów, którzy przybyli tam dwa lata wcześniej w roku 1955 została przekazana salwatorianom i właśnie zmiana gospodarza była przyczyną braku jakiejkolwiek dokumentacji świadczącej o pobycie w tym miejscu naszego bohatera Kazimierza.
Robi mi się chłodno, gdy słyszę propozycje opierania przekazu Kościoła w sferze moralnej wyłącznie na strachu.