"Płodność kobieca to przecież nie choroba, nie coś niewygodnego. To coś, co znajduje się w sercu, dar, którym kobieta jest dla świata" - a płodność męska? a co z osobami, które płodne (w sensie biologicznym) nie są albo nie chcą być? Są dla świata bezwartościowe? Trochę za bardzo uproszczone to wszystko...