Wyobraź sobie, że państwo polskie na masową skalę drukuje pieniądze i rozdaje je obywatelom na przykład jako wyższe pensje. Dostajemy te setki tysięcy złotych jedziemy do Niemiec, wpadamy do kantorów, aby wymienić na euro i kupować co nam się zamarzy, a wtedy niespodzianka - złotówka w kantorach jest tania. No to państwo daje nam nie setki tysięcy, ale już miliony złotych, wtedy kurs złotówki jeszcze niższy. Zaczynamy się ścigać z Wenezuelą w hiperinflacji... Tak się skończą pomysły następców Marksa na powszechny dobrobyt osiągnięty czymś innym niż wytrwałą pracą.