Czy wygra cywilizacja życia, czy cywilizacja śmierci w kraju w którym około 78% ludności uważa się za katolików? I naturalnie rodzi się pytanie, która cywilizacja wygrała by w Polsce, kraju w którym tradycyjnie większość obywateli poświeci w Wielką Sobotę pokarmy świąteczne?
Każdy katolik, który przyjmuje sakramenty i uważa się za wierzącego i praktykującego nie powinien nawet pomyśleć o aborcji, a jeżeli jest za to powinien zachować to dla siebie
"...a jeżeli jest za to powinien zachować to dla siebie " - nie, jeżeli jest za zabijaniem niewinnych nienarodzonych dzieci to powinien się nawrócić, czyli uznać swą winę i w Sakramencie Spowiedzi ją wyznać.
Zdecydowanie gorzej mają wszyscy Ci, co publicznie głoszą że są za tzw. wolnością wyboru, czyli publicznie głoszą że aborcja jest dopuszczalnym wyborem. Powinni sprawdzić u spowiednika, czy przypadkiem nie podlegają nawet pod ekskomunikę.
Proponuję podjąć Nowennę Pompejańską w intencji ochrony życia w Irlandii. A w dniu 25 maja przypada wspomnienie św. Urbana, to warto też jego poprosić o wstawiennictwo w tej sprawie.
Są pewne moralne wartości i sprawy nadrzędne, które nie mogą być rozstrzygane podczas głosowań i referendów. Jeśli jakaś "większość" błędnie przegłosuje, że Słońce krąży wokół Ziemi, to i tak to nie będzie prawda.
Też jestem ciekawy jakby to było w Polsce. Mając doświadczenie w zbieraniu podpisów pod projektami obywatelskim zakazującymi aborcji skłonnym jestem przypuszczać ze większość pobożnych katolików na referendum by nie poszła.
Nie pójść na referendum to też w pewnym sensie głosowanie. Powoduje to jego nieważność, gdy frekwencja jest poniżej 50%. I lepiej niech nikt nigdy nie wpada na pomysł sprawdzania tego "jak by to było w Polsce". Przykład krajów zachodnich poucza nas "nie idźcie tą drogą". Inaczej mówiąc: "zrobiliśmy to za was, abyście wy już nie musieli, bo już wiecie, że nie warto".
Prawda jest dosyć brutalna, kiedyś przyjdzie dzień próby naszej wiary także w temacie zabijania nienarodzonych. A skoro dziś już to jako katolicy przegrywamy, to co będzie za kilka lat? Aborcja i to ta na żądanie będzie dozwolona za zgodą (choy tylko milczącą) większości katolików. Owszem jest jeszcze czas, ale kogo to de facto interesuje widać po losie ostatniego projektu zakazującego aborcji eugenicznej.
Skoro ani rząd, ani Kościół nie proponuje referendum, a chce po cichu przepchnąć projekt to raczej wiadomo jaki byłby wynik takiego referendum w Polsce.
I naturalnie rodzi się pytanie, która cywilizacja wygrała by w Polsce, kraju w którym tradycyjnie większość obywateli poświeci w Wielką Sobotę pokarmy świąteczne?
Zdecydowanie gorzej mają wszyscy Ci, co publicznie głoszą że są za tzw. wolnością wyboru, czyli publicznie głoszą że aborcja jest dopuszczalnym wyborem. Powinni sprawdzić u spowiednika, czy przypadkiem nie podlegają nawet pod ekskomunikę.
Aborcja i to ta na żądanie będzie dozwolona za zgodą (choy tylko milczącą) większości katolików.
Owszem jest jeszcze czas, ale kogo to de facto interesuje widać po losie ostatniego projektu zakazującego aborcji eugenicznej.