Dofinansowanie ze środków publicznych oczywiście może zachęcać do in vitro, ale jest to sprawa marginalna wobec obowiązywania ustawy uchwalonej przez poprzednią "złą" władzę i utrzymywaną przez obecną dobrą zmianę, kolegów partyjnych wielce pryncypialnego radnego Maryńskiego. Metoda i tak byłaby stosowana, chociaż opłacana z innej kieszeni
Utrzymanie dziecka kosztuje. Niemało. Rodzice starający się o nie powinni być finansowo przygotowani... Więc powinno ich być stać by zapłacić z własnej kieszeni. Ewentualnie wziąć kredyt. Może jakiś preferencyjny nawet. Z publicznej kasy - uzasadnienia nie widzę.
Nie życzę nikomu takiej sytuacji. Jezeli ktos nie spotka się z tym problemem to nie zrozumie. To nie jest 1czy 2 próby zajscia naturalnie w ciąże. To lat prob , leczenia, szukania.. dlaczego?!!!! Czasami to ostatnia szansa. Ludzi nie stac na tak kosztowne leczenie a na dodatek panstwowe kliniki leczenia niedawno powstale odsylajä cie z kwitkiem! Jak ludzi stac na dzievi to dlaczego zapchalu system zgloszen jak rozpoczelo sie skladanie 500plus na pierwsze dziecko . Żenada! To tylko 500 zl a moje leczenie kosztowalo 50000 !!!!!!! Jak ludzi stac na dziec to po co czekaja na 500zl jak na zbawienie. A TAK NA MARGINESIE: nikt nie dowie sie co to znaczy jak nie przezyje tych porazek. Wiem bo tego doswiadczylam. Wylalam wszystkie łzy, pietrzace sie problemy, kłótnie. Na szczescie mam wsparcie! Oddalabym wszystko ! ....tylko tak się nie da.. ..
Sumienie ,będzie się odzywało. Tego nikt, nikomu nie wymaże z pamięci. Rodzice wychowują dziecko - a gdzie tamte dzieci. ? ZABITE! To odczucie jednej z matek. Przykro tego słuchać. Życie ludzkie jest darem od Pana Boga .Pozdrawiam
Szkoda, że nie wiesz, że polskie prawo zabrania eliminacji niewykorzystanych zarodków, cy jak to ujęłaś "zabijania". To żenujące, jak łatwo wypowiadają swoje opinie osoby bez żadnej wiedzy w temacie.
Ciekawe co przeciwnicy mówiliby po kilku latach nieskutecznych starań o dziecko...Wydanych tysiącach złotych na inne nieskuteczne sposoby...Wszyscy są mądrzy jeśli ich to nie dotyczy...Mówią, że to stawianie się w roli Boga...A co z przeszczepami i ratowaniem życia chorych?To nie jest ingerencja w wolę boską? Decyzja o in vitro to nie decyzja kupna bułki w sklepie...Jest poprzedzona wieloma cierpieniami, dyskusjami i wahaniami nastrojów pomiędzy ciągłą nadzeją i pojawiającym się zaraz po niej rozczarowaniem!
Prekursorzy in vitro mówią dziś, że to był wielki błąd. To nie jest leczenie, to ominięcie problemu, zresztą rzadko się udaje - skuteczność 17 - 30 procent. Oczywiście kosztem tych zarodków (dzieci!), które nie miały szczęścia przeżyć tych manipulacji. Może by tak dofinansować naprotechnologię? Metoda prawdziwego leczenia niepłodności, nie budząca dylematów moralnych.