W pedofilii nie ma znaczenia ani zawód, ani środowisko. Równie dobrze przecież można by napisać, że pedofilia to rak rodzin, bo przecież wśród ojców trafiają się pedofile.
Czy nauczyciel przyłapany na pedofilii bywał przez dyrekcję przenoszony do innej szkoły? Czy wykorzystujący dzieci trener sportowy mógł zawsze liczyć na powszechną solidarność swojej grupy zawodowej? Czy pedofile wśród aktorów, reżyserów i innych mieli wewnętrzną instrukcję w rodzaju Crimen Solificationis? Nie, tylko w Kościele istniał taki system.
Roman Polański został osądzony i skazany. Unika kary ukrywając się poza granicami USA. Kościół Katolicki dopiero w połowie 2019 nakazał hierarchom informowanie władz o przestępstwie pedofilii. Wcześniej na mocy instrukcji Crimen Solificationis nakazywał ukrywanie przestępstw!
Znam przypadki z mojej rodziny, moich bliskich i mój własny. Mojego dziadka zgwałcił ksiądz katolicki w Niemczech, podczas robót przymusowych. Ojciec i wuj byli molestowani jako ministranci przez proboszcza. Ja i kilkanaście moich koleżanek byłyśmy molestowane przez księdza wykładowcę podczas studiów. Przyjaciel był molestowany przez swojego proboszcza. Ten sam ksiądz zgwałcił innego mojego znajomego. Spoza Kościoła znam jeden przypadek, z klubu szachowego. Tam od razu odsunięto sprawcę od pracy, zgłoszono do prokuratury i skazano sprawcę.
Wyjątkowo długa lista jak na jedną osobę. "Ja i kilkanaście moich koleżanek byłyśmy molestowane przez księdza wykładowcę podczas studiów." - na studiach nie jest się dzieckiem i jakoś nie wierzę, żeby dorosłe kobiety nie dały rady zrobić z tym porządku.
Nie życzę Panu, by kiedykolwiek poznał Pan czym jest molestowanie z wykorzystaniem zależności i jak trudno w takiej sytuacji reagować. Z całej grupy była jedna dziewczyna, która zgłosiła sprawę do prorektora i Kanclerza uczelni. Skończyło się wydaleniem dziewczyny z uczelni.
Jakby co, to znam wielu księży i jednego pedofila. Ale pedofil, to mój znajomy, ojciec gwałcący swoje dzieci przez kilka lat. I nie, nie był nigdy księdzem. Notabene nie można mówić o pedofilii w wypadku studentek (no chyba że studiują dzieci).
"Nie życzę Panu, by kiedykolwiek poznał Pan czym jest molestowanie z wykorzystaniem zależności i jak trudno w takiej sytuacji reagować." Odejść? Na policję zgłosić?
Również znam wielu wspaniałych księży, ale pedofilia jest na tyle dużym problemem, że przed przeprowadzką do nowego domu sprawdzałam dokładnie moją nową parafię, bo syn jest ministrantem. W parafii pomagał przy mszach i rekolekcjach ksiądz skazany za pedofilię, z zakazem pracy z dziećmi. Biskup wiedział o wyroku, mimo to nie reagował. Sprawa wyszła na jaw wyłącznie dzięki mediom nieprzychylnym Kościołowi, które opisały sprawę. Dlatego wybraliśmy inną parafię, bo w miejscu zamieszkania nie możemy mieć ufności wobec proboszcza.
Jesteś wyjątkowo "pechową", bo trafiasz w kręgi samych pedofilów. Skończ proszę z tymi historyjkami, bo nie są one wiarygodne, ani się całości nie trzymają.
Panie Marbie. Proszę postawić się na miejscu dziewczyny z małej miejscowości, która jest chlubą parafii, bo studiuje teologię. Ksiądz proboszcz już przygotowuje miejsce w szkole dla katechetki. I teraz ona ma iść na policję i donoisić na księdza profesora, który przyjeżdża z reokolekcjami? I na księdza biskupa, który sprawę ukrywa?
Proszę Cię, nie wyjeżdżaj tu z katechetką za wszelką cenę, bo coraz mniej wiarygodne są te twoje wpisy. Moderatorze skończ proszę tę farsę prowadzona przez ANNEWA.
Nie dziwi mnie, że Pan mi nie wierzy. Brak wiary w świadectwa ofiar ze strony ludzi wierzących jest powszechny. I stanowi siłę napędową dla księży pedofilii i tych, co wykorzystują seksualnie, bo wiedzą, że zawsze się znajdą wierni obrońcy.
"Brak wiary w świadectwa ofiar ze strony ludzi wierzących jest powszechny." A ze strony niewierzących jest wyjątkowa wiara w takie historyjki jak Twoja.
Aby ocenić konkretną sytuację potrzeba przeprowadzić postępowanie dowodowe, wykazać winę. Zasada domniemania niewinności jest kluczowa dla systemu prawa, szczególnie w czasach, gdy pomówienia i plotki nic nie kosztują. Notabene jest też różnica pomiędzy pedofilią, faktycznym wykorzystaniem seksualnym (gwałt), a odczuciami że ktoś chce kogoś wykorzystać. I jeszcze jest tak, że studentki mają kolegów i przynajmniej kiedyś istniało pojęcie honoru. Pewnie w zaniku, bo dziś zachowania kiedyś uważana za honorowe są tępione przez tchórzliwe społeczeństwo. ps. czy ksiądz skazany za pedofilię, a nie wydalony ze stanu kapłańskiego nie może pomagać w parafii?
W każdym takim przypadku stosuje się środki zapobiegawcze. Oskarżony o pedofilię nauczyciel, czy trener sportowy na czas postępowania odsuwany jest od pracy z dziećmi. W Kościele jest inaczej, tu za wszelką cenę sprawy są zamiatane pod dywan. Koledzy studenci pomagali jak mogli. Ostrzegali dziewczęta z młodszych roczników, towarzyszyli koleżankom w ogrodzie uczelni, bo tam ksiądz profesor miał w zwyczaju napastować studentki. Organizowali obstawę, gdy dziewczyny miały zdawać egzaminy w mieszkaniu księdza. Zgłaszali sprawę do władz uczelni, a jeden pisał do prasy, ale nie zainteresowała się tematem. Cóż mogli zrobić więcej? Pobić? Zamordować? PS. Ksiądz skazany za pedofilię, z zakazem pracy z dziećmi i zakazem pracy duszpasterskiej nie ma prawa choćby pomagać w parafii. Ten prowadził rekolekcje dla dzieci, miał styczność z grupą ministrancką, prowadził samodzielnie msze. Wszystko za wiedzą Biskupa.
A, czyli wg Ciebie biskup najpierw wydał zakaz pracy duszpasterskiej, a później nie reagował, gdy ten ksiądz "pomagał przy mszach i rekolekcjach". Może chodzi o tego księdza z takiego jednego filmu?
Co do studentek - bujna wyobraźnia, albo zniewieściali koledzy ze studiów. W mojej dzielnicy kiedyś prozaiczną sprawę śmiania się z kolegi inwalidy załatwiano honorowo i nikt nie latał na skargi. Ale cóż, czasy mamy inne to i mężczyzn brak.
Nie pamiętam filmu na ten temat. Ksiądz został skazany prawomocnym wyrokiem za wykorzystywanie seksualne ministrantów. Po ogłoszeniu wyroku ówczesny Biskup zapewniał, że na księdza nałożono zakaz pracy duszpasterskiej i że Kościół dopilnuje, by skazany ksiądz nie miał styczności z dziećmi. Było to ewidentne kłamstwo, gdyż skazany ksiądz został od razu skierowany dekretem Biskupa do objęcia parafii w innej miejscowości. Sprawa wyszła na jaw po kilku latach, za sprawą mediów. Wtedy też inny już Biskup oświadczył publicznie, że sprawa się nie powtórzy i że skazany ksiądz zostanie pod kontrolą w miejscu odosobnienia, jakim miał być Dom Księży Emerytów. To również było kłamstwo, bo ksiądz nie mieszka u Emerytów. W 2018 roku zgłosił się do Biskupa z prośbą o przydzielenie parafii. Usłyszał, że ma sobie poszukać na własną rękę. Dlatego trafił do mojej parafii bez formalnego przydziału.
Porównuje Pan osiedlową sprawę śmiania się z kolegi z propozycją pobicia lub zastraszenia księdza profesora z własnej uczelni przez wierzących studentów teologii? Wie Pan, że za to grozi więzienie, że o wydaleniu z uczelni nie wspomnę? Widzę, że z Pana kolejny domorosły doradca, który nie był nigdy w opisywanej sytuacji a daje dobre rady. Może w Pana środowisku metody typowe dla bandytów i dresiarzy nazywa się honorem.
-------- @ ------- @ Tomasznl ------------------- "Pomówienia I płotki nic nie kosztują"? - I nie słyszałeś przenigdy o drakońskich nieraz (finansowo) wyrokach sądów w takich sprawach, że nawet drwina, szyderstwo mogą czasem drogo kosztować? A jakbyś sam wykorzystał w praktyce pojęcie honoru i zawstydził "tchórzliwe społeczeństwo" ? Do czego byś je zachęcał? Do prania po żebrach czy może do serii kopniaków lub jeszcze czegoś, bardziej "honorowego"?
Droga Pani Anno Ewo - nie, nie proponuję pobicia. Napisałem o honorowym załatwieniu sprawy. I każdą sprawę da się załatwić, ale trzeba umieć zaryzykować choćby wydaleniem ze studiów za obronę molestowanych koleżanek. @JurekZ - w sumie lepiej siedzieć cicho i udawać, że to nie moja sprawa. Takie teraz mamy pokolenie "mężczyzn".
Wspaniała propozycja. Pójść do Kanclerza i Rektora, zgłosić sprawę, jak kilku wcześniej i podobnie jak kilku wcześniej zostać wydalonym z uczelni za atakowanie dobrego imienia Kościoła. Ma Pan jeszcze jakieś dobre rady zza klawiatury?
"Wspaniała propozycja. Pójść do Kanclerza i Rektora, zgłosić sprawę, jak kilku wcześniej i podobnie jak kilku wcześniej zostać wydalonym z uczelni..." Nie lepiej się dać molestować i dążyć do swojego celu, czyli zaliczyć te studia. Twoje sposób myślenia, nie daje wiary.
Choćby tak, trzeba nie bać się, pójść i zgłosić sprawę, ze jakiś ksiądz molestuje koleżanki. Oczywiście trzeba mieć i dowody i cywilną odwagę stanięcia w obronie innych. Trzeba umieć zaryzykować, choć czasami poniesie się jakieś konsekwencje. Jak to było na teologii i studiowali tam teolodzy to współczuje kolegów, pewnie niektórzy to dziś zacni księża.
Jak mówiłam, nie życzę Panu znalezienia się w takiej sytuacji. Tylko nieznajomość sytuacji pozwala Panu na teoretyzowanie zza klawiatury jak to inni powinni się zachować. Niczym się Pan nie różni od tych, co zgwałconym kobietom, czy bitym żonom mówią, że same sobie były winne, bo po co tam lazły, albo czemu nie odeszły od męża.
Panie Tomaszln. Kolejny raz piszę Panu, że wszelkie skargi kończyły się wydaleniem z uczelni, z pismem do proboszcza o powodzie, jakim było naruszanie dobrego imienia Kościoła. Po czymś takim wydalona osoba ma zamknięte drzwi na każdą uczelnię katolicką w Polsce. Pan obciąża winą studentki i studentów, podczas gdy winni byli jedynie wykładowca i władze uczelni. Widzę, że również jest Pan elementem obecnej w naszym społeczeństwie kultury gwałtu, która za wszelką cenę chce wybielić sprawców i obciążyć ofiary.
Droga i szanowna Pani Anno Ewo - argumenty nie merytoryczne, czyli ad personam oznaczają, ze zabrakło argumentów merytorycznych. A co do merytorycznych argumentów to proszę dokładnie przeczytać - dla mnie osobnik płci męskiej który nie potrafi takiej sytuacji honorowo rozwiązać nie jest mężczyzną. I tyle. Oskarżanie mnie o sprzyjanie przestępcom jest niezrozumieniem tego, co kiedyś stanowiło męska dumę. Dziś wielu faktycznie woli siedzieć cicho, bo przecież studia, kariera etc. Cóż takie czasy. Ale i odpowiedź o problem pedofilii w Kościele, bo przecież nie można się narazić przełożonemu jak kolega z parafii zaprasza do swego pokoju obce dzieci, przecież kto dziś wystąpi przeciw proboszczowi, skoro na studiach siedział cicho bojąc się o swoją karierę.
Proszę w takim razie jasno i przejrzyście napisać jak by się Pan zachował? Oczekuję realnych pomysłów na rozwiązanie problemu, a nie pustych demonstracji w postaci zgłoszenia sprawy Rektorowi i opuszczenia uczelni z kwitkiem.
Jak bym się zachował? Mniej więcej tak, jak się zachowałem w paru innych tematach w moim życiu. Natomiast to forum nie jest miejscem na tego typu opowieści.
Czyli nie ma pan żadnej propozycji. Umie Pan tylko przechwalać się zza klawiatury jak to by się Pan nie zachował, ale konkretnie nie umie Pan znaleźć rozwiązania. Pisze Pan o honorze i zniewieściałych mężczyznach, sugerując tym rzekomą wyższość mężczyzn nad kobietami, a nie ma Pan odwagi napisać konkretów. Ja napisałam o własnych doświadczeniach, wiedząc, że wystawię się na tchórzliwe ataki ludzi jak Pan. Widocznie jako babka mam więcej odwagi, niż Pan.
Zasłania się Pan czyimś upoważnieniem, by uniknąć odpowiedzi na zadane pytanie jak teoretycznie zachowałby się Pan w hipotetycznej sytuacji, która mnie spotkała. Nikt nie wymaga od Pana pisania własnego świadectwa, jedynie dobrej rady co by było gdyby to Pan był na moim miejscu. Tym bardziej, że przed chwilą rzucał Pan oskarżenia o tchórzostwo, zniewieścienie moich kolegów i brak honoru. W rzeczywistości nie ma Pan nic do powiedzenia. Do oskarżania i obwiniania studentek i studentów był Pan pierwszy. Widać, że służyło to tylko podbudowaniu Pana ego przed sobą samym, jaki to Pan niby męski i honorowy.
------ @ AnnaEwa -------------------- @ Tomasznl ---------------------Urocze opowiastki w rodzaju, " a u mnie w rodzinie to wujek..." albo " a ja to bym od razu ..." bardziej świadczą o nadziei piszących na odbiór wzruszonych naiwniaków, niż o tym że piszą prawdę bo jakże ją zresztą w tym przypadku zweryfikować np. że ktoś jest takim zuchem, jakim próbuje się przedstawić. Poza tym częste odwoływanie się do swojej osoby i najbliższego środowiska może być przejawem narcyzmu. --- Tomasznl pisze o tych honorowych "kiedyś", a to kojarzy się z okresem międzywojennym, końcem pojedynków ale modnym honorowym dawaniem po mordzie, teraz się Tomasz wykręca, zamiast od początku wyrażać się konkretniej, nie ogólnikowo, jak mu to zwykle wychodzi.
Czemu mają służyć te ataki w moją stronę? Wiem jak się zachowałem, gdy w grę wchodziła obrona kogoś, wiem jakie to niosło konsekwencje i tego nie żałuję. Doradzanie przez internet, co trzeba zrobić w konkretnym przypadku jest o tyle trudne, że jest dużo niewiadomych. Ale tak, honorowym wyjściem jest spranie kogoś, honorowym jest sprzeciw całej grupy wobec wykładowcy i żądanie jego usunięcia, honorowym jest pójście do Rektora z dowodami przeciw wykładowcy. Środki i metody zależą od sytuacji. @JurekZ - jakby co to byłem już oskarżany o pobicie, więc to raczej nie teoria.
Sprzeciw całej grupy był niemożliwy, na roku było prawie 100 osób. Większość nie chciała się wychylać i ryzykować dla kilkunastu molestowanych dziewczyn. Wiele osób pochodziło z biednych rodzin, ze stypendiami ufundowanymi przez parafian, dla nich wydalenie ze studiów byłby końcem szansy na choćby cień lepszego życia. Dla Pana, który nie był w takiej sytuacji łatwo jest zza klawiatury się przechwalać jak to by się Pan zachował i jeszcze zarzucać innym tchórzostwo i brak honoru. W ciągu całych studiów udało się raz przeciwstawić wykładowcy, gdy w kilka osób odsunęłyśmy biurko od stołu egzaminacyjnego, by Ksiądz Profesor nie mógł nogą dotykać naszych nóg. Zakończyło się to oblaniem całego roku i przeciwstawieniem nas wobec reszty grupy, która musiała zdawać poprawki ze względu na nasze zachowanie. My za karę musiałyśmy zdawać poprawki indywidualnie u Księdza w mieszkaniu. Ma Pan jeszcze jakieś dobre rady?
Droga, szanowna Anno Ewo - doskonale wiem, co znaczy być zagrożonym usunięciem, czy pozbawieniem się szans na lepsze życie poprzez postawienie się jakiejś tam władzy. Kiedyś będąc młodym i "głupim" zaryzykowałem i wbrew pozorom strachy były tylko na lachy. Ale tak, masz racje że wiele osób boi się zaryzykować, moi koledzy "odważni w gębie" nie byli w stanie zaryzykować. Paradoksalnie to oni ponieśli większe konsekwencje, niż ci, co się przeciwstawili. Co więcej, nie robi na mnie to wrażania, bo znam ludzi którzy dla idei latami siedzieli w więzieniach, byli szykanowani, ale dla mnie byli wzorem własnie honoru, a nie tchórzliwego pilnowania własnego czubka nosa. Więc odsuwanie biurka wykładowcy to tylko dziecinada, a stara ubecka metoda zastraszania grupowego zdała egzamin wyłącznie dlatego, ze zabrakło odważnych studentów na waszym roku.
Sprzeciw, by miał sens musi być skuteczny. Pana propozycje skuteczne nie były. Myśmy chciały skończyć studia, a nie robić z siebie bez sensu męczennice. Może dla Pana honorem jest demonstracyjne pójście do więzienia, czy wyrzucenie z uczelni. Jest to męskie myślenie, typowe dla chłopców, którzy nie nauczyli się odpowiedzialności. Dla mnie chłopcy idący do przysłowiowych więzień nie są wzorem odwagi, czy honoru. Wzorem odwagi i honoru jest dla mnie dziewczyna z roku, która zaciskała zęby, gdy Ksiądz Wykładowca macał ją po piersiach, by wytrwać na studiach i wysłać część stypendium matce samotnie wychowującej jej rodzeństwo. Takie poświęcenie cenię bardziej, niż dresiarzy idących do więzienia, bo kibolski honor był dla nich ważniejszy, niż żona i dzieci, które zostawały w domu bez środków do życia.
"... Myśmy chciały skończyć studia, a nie robić z siebie bez sensu męczennice." Więc dlatego pozwalałaś tej bestii na to co chciał? Coś tu się nie trzyma kupy.
"Wzorem odwagi i honoru jest dla mnie dziewczyna z roku, która zaciskała zęby, gdy Ksiądz Wykładowca macał ją po piersiach, by wytrwać na studiach i wysłać część stypendium matce samotnie wychowującej jej rodzeństwo." Przypomina mi to słynną akcję "Me to".
Ale co ma dresiarz tutaj wspólnego z męskim honorem. Bo to tym piszę. Nie droga Pani, czasami warto jest stanąć w obronie kogoś, mając świadomość konsekwencji jakie to może przynieść. Czasami też warto wręcz zrobić coś dla idei, choć tak jak pisałem bohaterowie mojej młodości za taką postawę siedzieli w więzieniach kosztem swych rodzin. Kładzenie uszu po sobie i przeczekanie to wprost zgoda na zachowania patologiczne. A księdza, wykładowcę, kolegę macającego po piersi bez zgody trzeba było za przeproszeniem po p... (twarzy) dać i nie prowadzić nawet protestów. I powiedzieć kolego, którzy by dosadniej przekonali do zmiany zachowania. Ale tak jak napisałem, dziś kobiety oczekują miękkich mężczyzn, którzy nie potrafią zaryzykować, sprzeciwić się czy zawalczyć. I to co napisałaś jest tego dowodem.
@marbie - To ja miałem jednak szczęście do koleżanek z jajem. Jak kiedyś wykladowca spojrzał na jedna z nich dosyć dwuznacznie, to dostał z tzw. liścia i już więcej nawet nie próbował mieć podobnych pomysłów.
Czekaj TomaszuL, bo tutaj ktoś chce upiec dwie pieczenie na jednym ogniu i po nitce do kłębka chce zbudować obraz katechetki jak to karierę robiła poddając się księdzu.
Masz racje, ta historyjka nie trzyma się logiki. I wykracza już poza moje rozumienia świata, w którym próby atakowania kogoś spotykały się z prosta reakcją męskiej części populacji, których to teraz oskarża się bycie dresiarzami. Coż, szkoda czasu.
Dlaczego pozwalałaś- wina dziewczyny. Kładzenie uszu to zgoda na zachowania patologiczne- wina dziewczyny. Nie potrafią zareagować- wina dziewczyny. Te zdania, plus kwestionowanie czyjejś prawdomówności to wręcz klasyczne zachowania typowe dla kultury gwałtu. Sprawca niewinny, winna zawsze dziewczyna, bo pozwoliła, nie sprzeciwiła się, nie zareagowała. Stoicie Panowie w jednym szeregu z gwałcicielami i molestującymi. Zaraz pewnie powiecie, że sprawcy nie są bez winy, ale... Żadnego ale. Ofiara nie jest winna własnego gwałtu, czy napastowania. Życzę Panom opamiętania i zerwania z toksyczną kulturą, którą reprezentujecie, a która jest podstawowym paliwem dla przestępców seksualnych.
Posuwasz się za daleko z takimi oskarżeniami. Sam napisałaś, że takie sytuacje się powtarzały. Gwałt jest wtedy, kiedy dochodzi do niego i na tym się kończy, bo ofiara albo z powodu traumy trzyma się z daleka od tej bestii, albo zgłasza się na policję, aby zasłużenie poniósł karę.
Sama się tłumaczysz "myśmy tylko chciały". Więc nie oskarżaj nas o takie potworne popieranie zła wobec kobiet. Cel nie uświęca środków, a na domiar tego nie można mówić o gwałcie powtarzającym się, bo ktoś ulegał, żeby studia skończyć.
Ma Pan zerową wiedzę. Ofiary gwałtów nie zgłaszają spraw na policję. W Polsce szacuje się, że ponad 90% spraw nie jest zgłaszanych. Głównie dlatego, że za policyjnym biurkiem siedzą tacy jak Pan i robią wszystko, by ofiarę ponownie upokorzyć. Gwałcicielem w Polsce jest najczęściej osoba bliska, od której nie da się łatwo uciec.
Napisałem Ci wyraźnie, że przeżywają traumę i się odsuwają od oprawcy, w opisanym przez Ciebie przypadku wykładowca to nie najbliższy z miejsca zamieszkania. Więc przestań się motać w historii opisywanej.
"A nie pomyślał Pan, że winny jest molestujący wykładowca, a nie ofiara?" Owszem jest winny. Ale Twoja historia jest wymyślona, bo twierdzisz, że pozwalałyście na to, żeby tylko studia skończyć.
Owszem, z punktu widzenia osoby słabej psychicznie nie jest to takie proste, ale przypominam wszystkim, że ta historia jest wymyślona na potrzeby komentowania.
Widzę, że teraz próbuje Pan pouczać ofiarę molestowania o tym jak powinna się zachować i wie Pan lepiej co taka osoba przeżywa. I kolejny raz zarzuca mi Pan mówienie nieprawdy, co również jest typowym zachowaniem dla kultury gwałtu.
Zapewniam Cię, jeżeli miałbym z Tobą do czynienia i poprosiłabyś mnie o pomoc, ten oprawca skończyłby w więzieniu. Ale znam realia internetu i zbyt poważny zbieg okoliczności z dzisiejszym artykule i do tego twój dziadek, wujek, koledzy i koleżanki: wszyscy molestowani przez księży. Wybacz, ale nawet brutalne statystyki czegoś takiego nie notują.
Też znam realia internetu i wiem, że zawsze gdy kobieta pisze o przemocy seksualnej, to znajdą się mężczyźni, którzy to zza klawiatury piszą jacy to z nich kozacy i jakby to obili tamtemu twarz i wysłali do więzienia, a w rzeczywistości kobiety z problemem przemocy seksualnej zostają same. A od mężczyzn jedyne co usłyszą, to że zmyślają i że same są sobie winne. Zaprezentował Pan typowe zachowanie, dzięki któremu istnieje w Polsce kultura gwałtu.
"znajdą się mężczyźni, którzy to zza klawiatury piszą jacy to z nich kozacy i jakby to obili tamtemu twarz i wysłali do więzienia, a w rzeczywistości kobiety z problemem przemocy seksualnej zostają same" Kobiety zostają same, bo albo w ich otoczeniu brakuje mężczyzn, albo też kładą po sobie uczy i wybierają bycie ofiarą, która na propozycje męskiej pomocy zareaguje pomówieniami od kiboli etc. Wybacz, ale nie każdy piszący w internecie to "bohater klawiatury", wiele osób nie takie jak twoje problemy pokonywało, więc cała ta opowieść oprócz ataku także na moja osobę nie ma żadnego sensu. Jedynie co mnie martwi, że na tym roku teologii pewnie byli i przyszli księża i przyszli katecheci,a to nie wróży nic dobrego ani dla parafian, ani dla młodych ludzi, których będą uczyli.
Gdy zapytałam Pana o konkretne propozycje, to nie potrafił Pan odpowiedzieć, a nadal próbuje Pan dawać dobre rady i sugeruje Pan, jak to niby Panu udałoby się pokonać przeciwności. Nadal tylko pompuje Pan swoje ego i próbuje przerzucać winę na studentów i ofiary.
Podałem powyżej odpowiedź i stałem sie kibolem. Więc proszę nie kłamać. I tak się domyśliłem, że cokolwiek napiszę to będzie to "niby przeciwności". No cóż, pozostań z przekonaniem, że tak było, choć nie możesz tego sprawdzić. Ale przecież wiesz lepiej.... I nie zmienia to faktu, że tchórzliwy rocznik studentów jest jedynym winnym całej sytuacji.
Niewiele Pan napisał, poza pochwałą pójścia do więzienia dla idei, bez myślenia o swoich bliskich, co jest typowe dla środowiska kiboli. Zapytany o konkretną radę, jak zachować się w takiej sytuacji zasłaniał się Pan brakiem upoważnienia do rozmawiania o takich sprawach. I kolejny raz oczyszcza Pan sprawcę, pisząc, że winę ponosi jedynie tchórzliwy rocznik studentów, a nie sprawca. Ja uważam, że jedynymi winnymi tej sytuacji jest sprawca, jego przełożeni i tacy ludzie jak Pan, co swoim zachowaniem ośmielają gwałcicieli i napastujących.
Czy ja pochwaliłem kładzenie uszu po sobie, albo nie reagowanie studentów? Czy ja usprawiedliwiam innych, że maja jedynie swój interes na względzie? A co do tego więzienia droga Panie, to gdyby nie ci, o których myślę to żylibyśmy w głębokiej komunie. Własnie przez postawy takich jak ci studenci teologii. I droga Pani, kiedyś co prawda nie nazywano ich kibolami, ale wichrzycielami etc. I to się nie zmieniło jak widać do dziś. I to właściwie kończy te dyskusję, bo jak widać argumenty nie dotrą do Pani
Cóż, myliłam się, nie mam do czynienia z kiblem, tylko z panem, co to przechwala się co to on za czasów komuny nie robił. Powiem Panu, że też miałam w rodzinie paru takich, co to dla walki z komuną, a wcześniej z okupantem zostawili rodziny. Prababcia musiała się prostytuować, by wykarmić dzieci bo pradziadek wolał bawić się w wojnę, zamiast zadbać o rodzinę. Dziadek zaniedbywał moją Mamę, która trafiła do sierocińca, bo starsi panowie w tym czasie zakładali kolejny komitet do obalania komuny. Nie mam żadnego szacunku do takich honorowych bohaterów, co więzieniem dla zasady budują własne ego. Dlatego też powtórzę, większe bohaterstwo widziałam w postawie molestowanej koleżanki. I w postawie ludzi, co mieli ambicję skończyć studia i zacząć naprawiać Kościół od środka, a nie tylko demonstracyjnie odchodzić.
I kolejne kłamstwo - nie siedziałam w wiezieniu i nie przechwalam się tym, co za czasów komuny robiłem. Pisałem o ludziach, na których się dziś wzoruję. I nie, tchórzliwi ludzie nie zmienią niczego, bo będą się bali, układów, stabilnosci życiowej czy poczucia bezpieczeństwa nie poświęcą choćby w obronie molestowanej koleżanki, dziecka gwałconego przez pedofila etc.
Ale Pan przecież nie pisze o poświęcaniu się dla molestowanej koleżanki. Kilku wcześniej się poświęciło, zgłosili sprawę i zostali wydaleni z wilczym biletem. Poświęcenie się w tym wypadku jest tylko pustym gestem, manifestacją sprzeciwu, która nic nie daje. Pan chce w tym widzieć wartość, ale wartość i idea nie sprawią, że napastujący wykładowca przerwie swoje działanie. I zarzuca Pan tchórzostwo tym, co nie zrobili bezsensownej ofiary.
Ja mam już swoje lata, od czasów studenckich też zdążyłam zmądrzeć i dziś inaczej już patrzę na przeszłość. Ale uderza mnie, że po moim świadectwie dotyczącym molestowania nie spotkało mnie z Panów strony ani zrozumienie, ani współczucie, ani słowo pokrzepienia. Panowie zaczęliście mnie i moich znajomych obwiniać. Kwestionować moje słowa. Mówić, że zmyślam. Dawać dobre rady, jak to niby w prosty sposób Panowie by sobie z tym poradzili. Wybielać sprawcę i innych odpowiedzialnych. Zastanawia mnie, jak w takiej sytuacji zachowa się młoda dziewczyna, która właśnie została zgwałcona, albo padła ofiarą innej napaści seksualnej. Podobnie od Panów nie dostanie ani słowa otuchy, ani wsparcia. Tylko oskarżenia i przypisywanie winy. Teraz Panowie pewnie widzicie dlaczego dziewczyny milczą, czasem latami. Bo na swej drodze spotykają takich jak Wy. Też powiecie takiej dziewczynie, że zmyśla, kłamie, atakuje Kościół i sama jest sobie winna. A jednocześnie oczekujecie od niej, że sprawę zgłosi, nagłośni, zmobilizuje kolegów, słowem sama wszystko załatwi, pokona i przezwycięży.
Aby było jasne - sprawcę wybielił brak reakcje grupy studentów na dana sytuację. Wiec albo było inaczej, albo tez co bardziej prawdopodobne każdy wołał pilnować swego interesu, a nie wtrącać się w cudze sprawy. I tak działa pozwolenia na gwałty, pedofilię etc. Już to pisałem - bierność otoczenia to zezwolenia na takie zachowania. Wiec zamiast wyzywać tutaj od kiboli, od popierających pedofilię może warto zastanowić się co by się wydarzyło, gdyby cała stu osobowa grupa studentów zareagowała. Co by sie wydarzyło, gdyby 25 lat tamu ktoś staną w obronie Pani Moniki. Bo przecież rodzice po takim czymś musieli zauważyć jakąś zmianę w zachowaniu dziecka. A jak nie rodzice, to nauczyciele, katecheci, koleżanki czy koledzy. Pasywność polskiego społeczeństwa jest tutaj dramatem, a uważanie że lepiej się nie wychylać pożywka dla wielu patologii. Wiele razy widzialem, jak ludzi eudawali ze nie widzą, że lepiej jest odwórić wzrok. I tak jak pisałem, ci studenci weszli w dorosłe życie i dziś też zapewne nic nie widzą w swoim otoczeniu. Bo to się nie zmienia z wiekiem. Wręcz przeciwnie, lęki u starszych są większa, s "święty spokój" staje się mottem życia. I to byłoby na tyle. Życzę powodzenia w uciekaniu od takich sytuacji i nienarażaniu się w imię cudzego, bo w końcu to inni są winni.
Co się wydarzyło w przypadku Pani Moniki ma Pan napisane w reportażu. Powiedziała ojcu. Ten nie dał jej wiary. Identycznie jak robi to Pan. Tak samo podważył wiarygodność jej słów i tak samo zrzucił odpowiedzialność na ofiarę, wybielając Biskupa. Stu studentów byłoby w tej samej sytuacji. Też by się znaleźli tacy jak Pan, co by powiedzieli, że kłamiemy. Dziś tak mówią, a co dopiero pod koniec lat dziewięćdziesiątych, gdy Kościół znaczył o wiele więcej niż dziś. Jedyna gazeta, która wtedy pisała o takich sprawach to "Nie" Urbana, dlatego żaden ze studentów nie zgłosił się do prasy. Panu zza klawiatury łatwo jest udawać odważnego, a stosuje Pan tę samą postawę, która osmielała sprawców.
Nic nie tłumaczy powszechnego łamania domniemania niewinności w stosunku do oskarżeń o pedofilię w Kościele. Niestety, ale ktoś kto łamie tą zasadę odrzuca fundamenty prawa wywodzące się jeszcze z czasów rzymskich.
Arcybiskup Jędraszewski dopiero po zapowiedzi publikacji w mediach wydał decyzję o odsunięciu Biskupa Szkodonia od pracy duszpasterskiej. Kuria krakowska wydała oświadczenie, że nie wiedziała o postępowaniu kanonicznym. Pani Monika, dysponuje dokumentami mówiącym, że Kuria krakowska była poinformowana wcześniej o sprawie. To pokazuje, że brak wiarygodności Kurii nie jest bez podstaw.
pozwólcie dzieciom przychodzić do Mnie" (Mk 10,14), "biada człowiekowi przez ktorego dokonuje się zgorszenie" (Mt 18, 7), "wszystko co uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, Mnieście uczynili" (Mt 25, 40).
Ks Tadeusz Isakowicz- zalewski , ktory zna ta Pania Monikę, powinien Jej pomóc napisac list do kongregacji na mocy motu proprio WY JESTESCIE SWIATŁOSCIĄ SWIATA, to najepsze co moze zrobic Pani Monika i taki list wyslac tez do kongregacji ds. Biskupow , tam ten list potraktują poważnie.
Jeżeli tak będą traktowane przez hierarchów doniesienia GW, to będzie oznaczało, że GW może nam zdymisjonować wszystkich duchownych! Ludzie! Opamiętajcie się! Każde treści publikowane w tej i innych nierzetelnych publikatorach traktować jako prawdę objawioną? Chyba że hierarchowie znali prawdę i teraz pospiesznie reagują.
Pani Monika nie zgłosiła się do dziennikarzy, tylko do nuncjatury apostolskiej z oficjalną skargą. Wstydem jest, że o sprawie dotyczącej Kościoła musiały pisać gazety wrogie wierze, jak GW. Pisma katolickie zgodnie nabrały wody w usta i zachowują się, jakby udawały, że sprawa nie istnieje. Gość Niedzielny ograniczył się tylko do komunikatu samego Biskupa, dając głos tylko jednej stronie.
Skąd Pani wie, że to co podaje GW jest prawdą, a nie pomówieniem? Dlaczego GW przeszkadza jedynie pedofilia w Kościele? Dlaczego inne pedofilie przemilcza, albo ich broni?
Czy zakończyło się postępowanie kanoniczne i postępowanie karne? Bo jak nie, to tylko jest sensacja. I liczę że kiedyś, jak się okaże że doniesienia prasowe nie będą prawdą, dziennikarze poniosą dotkliwe kary.
Postępowanie kanoniczne jest w toku. Od połowy ubiegłego roku Papież zniósł wymóg milczenia ofiar, więc Pani Monika mogła udać się ze swoją sprawą do mediów. Pokazuje w ten sposób, że nie na nic do ukrycia. W reportażu nie mówi nic, ponad to, co powiedziała w procesie kanonicznym.
Nie chodzi o to co może pani Monika, chodzi o elementarna odpowiedzialność dziennikarską. Bo jak kończą się rożnego rodzaju pomówienia medialne widać było 13 stycznia 2019 i wydawało się, że tamta śmierć coś unaoczni.
"Wstydem jest, że o sprawie dotyczącej Kościoła musiały pisać gazety wrogie wierze, jak GW." No właśnie, i tu pojawia się pytanie, jak rzetelnie sprawdzili te informacje, zanim opisali to w swojej gazecie?
Henryku.Piszesz,że GW zajmuje się tylko pedofilom w Kościele. Przypomnij sobie,kto opisał aferę w Poznańskim Chórze Chłopięcym.Dziennikarz GW Marcin Kącki.Przy okazji Polański zapłacił swojej ofierze odszkodowanie .
-------- @ tomasznl ------------------------------------- Jak kończą się różnego rodzaju pomówienia medialne czy wcale nie mniej groźne podjudzanie , posługiwanie się mową nienawiści przez inne środowiska, to widać od dawna a nie dopiero od roku 2019 . Np. już w 2006 roku na Błękitnym Marszu Platformy Obywatelskiej pojawiły się torby foliowe z podobizną prezydenta Lecha Kaczyńskiego powieszonego za szyję na sznurku od foliówki oraz transparenty z najwulgarniejszymi przeróbkami nazwy PiS (w GN nie wypada zacytować) czy nieznoszącymi sprzeciwu odezwami "Dość dyktatury kurdupli umysłowych !". Później demokraci z Platformy zapowiadali "Dorżnięcie watahy", obiecywali "zastrzelenie Jarosława i obwożenie jego skóry po kraju". Aż taki jeden z miłujących pokój (były członek PO) dał się namówić i zastrzelił w 2010 r.jednego pracownika Biura PiS w Łodzi a drugiemu nie zdążył poderżnąć całkiem gardła, ciężko raniąc.
Wiesz Jurku, ja bym nie wchodził w historię, bo ciekawy jest jej obraz znany z TV z 1993 roku. Pomijam to co było przez II WŚ albo w 1968 roku. Natomiast piszę wyłącznie w kontekście nagonki medialnej, która w roku 2018 nabrała wielkiego rozpędu. I faktu, że ci co mówili o wyciąganiu z tego jakiś wniosków sami czynią inaczej goniąc za sensacją.
"Od połowy ubiegłego roku Papież zniósł wymóg milczenia ofiar, więc Pani Monika mogła udać się ze swoją sprawą do mediów." A to ciekawe. Papierz "nakazał" jej milczeć i "zabronił" zgłosić do prokuratury.
Do połowy ubiegłego roku ofiara zgłaszająca sprawę kanoniczną przysięgała na Ewangelię, że zachowa milczenie, w tym przed prokuraturą. Obecnie Pani Monika nie jest związana przysięgą milczenia, mogła więc udać się do prasy. Zrobiła to, ponieważ Arcybiskup Jędraszewski ignorował postępowanie i nie odsunął Biskupa Szkodonia od pracy duszpasterskiej. Zrobił to dopiero po zapowiedzi publikacji w mediach, więc krok był właściwy.
Tyle tylko, że odsunięcie od pracy duszpasterskiej mogło być potraktowane jak wyrok bez sądu. Rozumiem, że stosując tę zasadę w każdej sytuacji, czyli jak ktoś Cię oskarzy o znecanie sie nad dziećmi, to zabiorą Tobie dzieci, a później opieka społeczna zacznie proces dowodowy? A jak sąsiad oskarży Twego męża o molestowanie jego dzieci, to najpierw bez postępowania zamkną Twego męża, a później zacznie się śledztwo policji?
"Do połowy ubiegłego roku ofiara zgłaszająca sprawę kanoniczną przysięgała na Ewangelię, że zachowa milczenie, w tym przed prokuraturą." A to dobre. A czarownice czekające na wyrok też tam były?
Treść przysięgi, jaką składa się podczas zeznań w procesie kanonicznym: Przysięgam, że dochowam tajemnicy dotyczącej pytań i odpowiedzi i nie będę z nikim rozmawiać, z wyjątkiem osób do tego upoważnionych na mocy decyzji Biskupa. Tak mi dopomóż Bóg i ta święta Ewangelia, której własnymi rękami dotykam.
Osoba, która każdą swoją wypowiedź popiera sama sobie gwiazdką, jest nieuczciwa, a równocześnie niewiarygodna. Ty Anno, masz właśnie w zwyczaju od razu gwiazdkę sama sobie wystawiać. Praktycznie każdy Twój kolejny wpis posiada jedną gwiazdkę ;).
No i nie bardzo rozumiem co ta przysięga ma wspólnego ze zgłoszeniem sprawy do wymiaru sprawiedliwości. To jakaś nadinterpretacja, wygodna zresztą do stawiania tezy o złym Kościele. Gdyby moje dziecko spotkał jakiś pedofil, to gwarantuje, że tak przysięga nie powstrzymała by mnie od zawiadomienia policji czy prokuratury. Pomijając podjecie innych działań, ale to inna sprawa.
Właśnie dałam Panu gwiazdkę. Czy we własnych oczach stał się Pan mniej wiarygodny? Sama sobie gwiazdek nie daję, ani nie daję innym użytkownikom, nic one dla mnie nie znaczą. Dla Pana zrobiłam wyjątek.
Panie TomaszL. Przed chwilą pisał Pan o honorze. Dla osób honorowych i wierzących przysięga na Ewangelię stanowi ogromną wartość. Złamanie przysięgi na Ewangelię jest grzechem. Ale widzę już, że to co Pan nazywa honorem ma więcej wspólnego z dresiarzami.
Droga pani Anno Ewo - ta przysięga nie zabrania zgłoszenia sprawy do prokuratury. Zabrania mówienia tego, co dotyczy przesłuchania w Kościele. To są dwie rożne sprawy
Obnaża pani coraz bardziej swoją pozycję. Nie jest pani z kościoła, bo osoba wierząca wie, że przysięga wobec zła nie ma zastosowania przed Panem Bogiem.
Przysięga wprost zakazywała mówienie o sprawie komukolwiek, poza osobami z Kurii. Była kluczowym elementem wymuszania milczenia na ofiarach i ukrywania spraw przed wymiarem sprawiedliwości. Z tego też powodu Papież Franciszek zakazał stosowania tej przysięgi w bieżących sprawach.
------ @ Tomasznl ------------------------------------ Pewno, że wygodniej zacząć pisanie o nagonce od roku 2018 bo choć to pokrętne - wygląda bardziej efektownie. A co ma rok 1968 czy przedwojnie ze zmaganiem środowisk związanych z PO a z drugiej strony z PiSem (dobrze że nie sięgnąłeś głębiej w wieki) ? I w końcu co jest dla Ciebie nagonką? Medialne doniesienia z dochodzeń prokuratorskich czy przedstawione przeze mnie "obrazki" z pokojowego marszu PO i bojowe "odezwy" Palikota czy Sikorskiego (które nasiliły się bardzo i stały się jeszcze groźniejsze po roku 2015) ?
Drogi Jurku - taki obrazek z "pokojowego" wieszania kukły Wałęsy z 1993 dosyć dobrze zapadł mi w pamięci. Pomijam słynne zdjęcia z jednego z dworców Warszawy z 1968 roku.
---- @ Tomasznl --------------------------- Czyli dopiero w 2005 roku PO zrewanżowała się PiSowi za powieszenie kukły Wałęsy w 1993 r. czyli w roku w którym ani PiSu ani PO nie było. Dlaczego od razu nie podajesz konkretnych przypadków, podobnie jak pisząc ogólnikowo o zdjęciu jednego z dworców z 1968 ? A znane ci jest wykorzystanie przez dominujące politycznie i medialnie środowisko Gazety Wyborczej - osiągnięć radzieckiej psychiatri w wersji soft do obelżywego dyskredytowanie opozycji przez nazywanie jej oszołomią oraz ogłaszanie rankingów oszołomów (na początku lat 90.) ? Czy wiesz że wrogiem publicznym GW stał się w tamtym czasie Wałęsa, na którego gazeta prowadziła zaciekłą nagonkę ? No a jakie masz odpowiedniki na "dorżniemy watahę", "zastrzelimy Jarosława" czy o ówczesnym prezydencie "trup na wrotkach", "dureń" albo słynny żart (pytanie) Komorowskiego na nieudany zamach na prezydenta "z 30 metrów nie trafić ...?" (obelg i gróźb z nagonki na PiS z ostatnich 5 lat specjalnie nie wymieniam).
@ Tomasznl -------------------------- Co w moim wpisie było bajką - przytocz ? Bo zdaje się że wobec podanych przykładów jesteś bezradny ja niemowlę w brudnej pieluszce.
Jurku - ulegasz propagandzie jednej ze stron, wielu ulega propagandzie drugiej strony. I dzięki temu mamy dziś nieostający konflikt pozwalający spokojnie i nieprzerwanie rządzić POPISowi. Tak jak napisałem, środowiska dziś atakujące biskupa, wcześniej tak przejęły się rolą mediów w zabójstwie. Ale jak widać nie zmieniły metod. I tyle w temacie.
---- @ Tomasznl ---------------- Nadmiar ogólnikowych stwierdzeń i opinii, unikanie wskazania w którym miejscu sporu oponent nie ma racji - to rzucające się w oczy słabości Twoich prób dowodzenia o czymś czy przeciw czemuś. Wskaż co w moim wpisie było bajką ? A jeśli nie potrafisz to "nie pchaj się na afisz"... Zamiast "odpowiadać" unikiem, nie lepiej zamilknąć ?
A kto inny ma nagłośnić taki temat? Ofiara mówiła rodzicom, mówiła nauczycielom, przełożeni biskupa też znają sprawę. Nikt nie pomógł, wszyscy stanęli po stronie napastnika. Ty też?
Zadna osoba, ktora pisze list pozew do Nuncjusza lub bezppsrednio do kongregacji nie pisze klamstw! Taki list jest okupiony cierpieniem! Bo znow otwierają sie rany z dziecinstwa lub mlodosci a 30lat temu komu mozna to bylo zglosic? Nikomu! To byl temat tabu. A skoro P Monika taki list napisala rok temu do nuncjatury to napisala w nim szczerą prawdę. I ta Panią trzeba wspierac i otoczyc troską a czy kuria w Krakowie tak uczynila?..........
Pani Monika zgłosiła też sprawę do prokuratury. Sprawę umorzono z powodu przedawnienia, ale w uzasadnieniu wspomniano wartość materiału dowodowego i wysokie prawdopodobieństwo zaistnienia czynu.
Otóż nie tak droga Pani. Oskarżyciel musi dowieść winy, a nie oskarżony ma prawo do obrony. Jest to dosyć duża różnica, o której napisałem zresztą powyżej.
Dziś jest niewinny. Ale mam nadzieję, że publikacja reportażu uniemożliwi Kościołowi zamiatanie sprawy pod dywan, jak miało to miejsce w przeszłości. Bo nie możemy zapominać, że przełożonym Biskupa Szkodonia jest Arcybiskup Jędraszewski, który w przeszłości już raz próbował wyciszać sprawę Arcybiskupa Paetza. W tamtej sprawie też dużą rolę odegrały media, których presja w końcu spowodowała działanie.
No i tak dalej. Czy ta publikacja służy ofierze, czy atakowi na ks. Jędraszewskiego? Sprawa Ab. Paetza jest złożona i nie zostanie nigdy do końca wyjaśniona. Ale za to co chwilę będzie przypomina, bo Abp.....
Będzie przypominana jak w Irlandii odgrzewane stare kotlety molestowań w kościele z lat 70 tych, 80 tych i ładnie oprawianych jakby świeże były. Do celów propagandowych.
Tak jak Panowie powyżej bezczelnie zwalali winę na molestowane studentki, tak ja odpowiem, że gdyby Biskupi zachowywali się jak trzeba, to by dziś nie było żadnej sprawy Arcybiskupa Paetza, Arcybiskupa Jędraszewskiego, czy Biskupa Szkodonia. Gdyby Biskupi żyli Ewangelią, to ataki mediów na nic by się zdały.
Ale to znana śpiewka - wszystko wina biskupów. Na całe szczęście znam biskupów żyjących ewangelią. I to tyle w temacie oskarżeń bez wyroku, ba nawet bez zbadania sprawy.
Powinien się Pan więc cieszyć, że sprawa dzięki mediom ujrzała światło dzienne. Dzięki temu Kuria Krakowska nie może już tak łatwo zamieść sprawy pod dywan, tylko musi stanąć w prawdzie przed oskarżeniami.
O ile wiem tematem zajmuje się w tej chwili Watykan, a nie Kuria Krakowska. Ale może się mylę? Uczulenia na krakowskiego Abp. przybiera tutaj jakieś straszne rozmiary.
Kuria Krakowska przez kilka miesięcy udawała, że nie wie o sprawie. Zgodnie z wytycznymi Episkopatu podejrzany o pedofilię lub molestowanie nieletnich powinien zostać odsunięty od pracy duszpasterskiej. Mimo, że sprawa była prowadzona od ponad roku, to Kuria Krakowska do 9 lutego ignorowała sprawę. To media zmusiły Arcybiskupa Jędraszewskiego do działania zgodnego z prawem Kościoła.
@ Tomasznl ---------------------------------- "dziś jest niewinny", "winę trzeba dowieść" - zgoda ale czy nie wolno tej sprawy i innych analizować, rozważać a także zakładać co spotka biskupa ?
Co spotka biskupa, jak będzie winnym to przeniesienie do stanu świeckiego, jak będzie niewinny proces o odszkodowanie przez tych, co dziś już przesądzili jego winę. Tyle że tutaj jak widać nie o to chodzi, bo celem jest atakowanie Abp Jędraszewskiego.
Gdyby Arcybiskup Jędraszewski od razu zareagował tak, jak nakazuje mu prawo kościelne, to nie byłoby podstaw do ataku. Ale widzę także i tutaj próbuje Pan zrzucić winę na tego, co o sprawie doniósł, a nie na tego, co kolejny raz nie dopilnował obowiązku.
A co prawo nakazuje przy każdym pomówieniu wysyłać księdza na urlop? Nie no poważnie? O ile wiem, to Kuria wykonuje zalecenia Watykanu, więc opowiadanie ze jest winna jest kolejnym pomówieniem.
Prawo nakazuje takie działanie. Zgodnie z wytycznymi Konferencji Episkopatu Polski ksiądz podejrzany o pedofilię lub molestowanie nieletnich powinien zostać odsunięty od pracy duszpasterskiej. Jeszcze dziś o 9 rano rzecznik Kurii zapewniał, że Kuria nic nie wiedziała o toczącym się postępowaniu. Pani Monika dysponuje pismem z Watykanu, że Kuria została poinformowana o sprawie. Nie dziwi więc brak zaufania odnośnie prawdomówności Kurii, skoro kłamią nawet w tak prostych sprawach.
Widze ze pani AnnaEwa duzo wie, dobrze ze sa jeszcze tacy ludzie, ktorzy mają empatię wobec osób skrzywdzonych w Kosciele, skoro Kosciól hierarchiczny czyli wiekszośc bo
Dziękuję za dobre słowo. Mnie cieszy, że są prawdziwi mężczyźni jak Pan, którzy też potrafią zrozumieć ofiary, a nie tacy, co za wszelką cenę próbują wybielić sprawcę kosztem ofiar.
Nie się Pani trzyma i nie przejmuje się takimi Marbie i jemu podobnymi.Dla takich ludzi zawsze ofiara jest winna.Bo jest ładna,bo ma nie taką spódniczkę.Ofiary atakują Kościół,skarżąc się na księży.Kościół to tylko instytucja,a księża gwałciciele występują przeciw Bogu.
Ja się nie przejmuję takimi jak Pan Marbie, czy Pan Tomaszln. Boję się o inne dziewczyny, które teraz i w przyszłości padać będą ofiarami gwałtów i napastowania, bo Panowie Marbie i Tomaszln dodają odwagi gwałcicielom poprzez słowne ataki na ofiary. Oni pewnie nie wiedzą, że ich zachowanie ośmiela przestępców seksualnych, którzy czują się bezkarni, bo zawsze za ich plecami stanie taki Marbie i Tomaszln, którzy nie dadzą wiary słowom ofiar i będą oczyszczać przestępcę przez przerzucanie winy na zgwałconą, napastowaną, czy bitą kobietę. Ale pozostaje mieć nadzieję, że może po przeczytaniu tych słów opamiętają się i zdadzą sobie sprawę, że pośrednio są współwinni przemocy seksualnej wobec kobiet.
Z całej dyskusji powyżej jednak wyłania się inny obraz - to nie ja piszę, ze cenie sobie dziewczyny kładące uszy po sobie i nie ja uważam tych co staną w ich obronie za kiboli. Ale cóż, to tylko internet, a wiarygodność pisania widać w przekręcaniu słów innych osób.
Jak widać w wypadku biskupa czy księdza niezrozumiałym staje się pojęcie domniemania niewinności, a najważniejszym nie jest dobro ofiary, ale dokopanie Kurii Krakowskiej.
W swoich wypowiedziach robi Pan wszystko, by zmniejszyć winę sprawców, a ciężar winy przerzucić na ofiary. Dlatego piszę o Pańskiej współwinie za zaistniałą sytuację, bo w pośredni sposób jest Pan elementem kultury gwałtu i nadużyć seksualnych w Kościele.
Jasne, każdy kto nie będzie myślał tak jak Ty będzie elementem kultury gwałtu. Szczególnie gdy usilnie stara się nie rozumieć starej, wywodzącej się z prawa rzymskiego zasady. Jak dla mnie ten Twoje wpisy pokazują tez jasny cel - dokopanie Kurii, a nie wyjaśnienie sprawy zgodnie z prawem. I to by było na tyle.
Widze ze pani AnnaEwa duzo wie dobrze ze są tacy ludzie, ktorzy mają empatię wobec osób zranionych w Kosciele, ma Pani racje ze jeszcze ze sprawy zmarlego Paetza abp. Jedraszewski sie nie rozliczyl ale tez z tej samej sprawy sie nie rozliczył abp. Gadecki, bo u hierarchii nadal pokutuje myslenie Klerykalne! I boja sie nasi biskupi myslec inaczej! To bład biskupow!
Ks . Isakowicz, ktory zna ta panią Monikę powinen Ją zaprowadzic czy zawiesc do O. Adama Żaka, dyrektora Centrum Ochrony Dziecka w Krakowie, najbardziej kompetentnej osoby, i O. Żak pomoze napisac list pozew do kongregacji ds. Biskupow bo na archidiecezje krakowską , kurię bym nie liczył.
Z tego co wiadomo sprawa została przekazana do Kongregacji przez Nuncjaturę Apostolską. Z pominięciem Kurii Krakowskiej, ze względu na ryzyko mataczenia z ich strony. Widać słusznie, bo Kuria Krakowska w komunikacie zapewnia, że nie znała wcześniej sprawy. Pani Monika ma dokumenty o poinformowaniu Kurii Krakowskiej o postępowaniu.
Ksieza arch. Poznańskiej podwladni abp. Gądeckiego pisali listy do nuncjusza w sprawie zmarlego Paetza i do dzis z nuncjatury nie dostali zadnej odpowiedzi a za te listy usta im zamknął właśnie abp. Gądecki. to sa fakty.
Podobnie też jak obecnie, sprawą musiała zająć się antykościelnie nastawiona Gazeta Wyborcza i Rzeczpospolita, bo pisma katolickie nie zainteresowały się sprawą.
Dlatego byłem i będę przeciwny temu aby delegatami w diecezjach byli księza, to jest chora sytuacja, i jestem tez przeciwny tej powołanej przez episkopat fundacji Sw. Józefa, episkopat zaczyna od konca a nie jak powinien od początku.
Tylko te osoby skrzywdzone w Kosciele, ktorych sprawcy zyją , mogą dochodzic sprawiedliwosci tak na drodze koscielnej jak i swieckiej a osoby skrzywdzone w Kosciele, ktorych sprawcy juz nie zyją nie mogą nic uczynic w dojsciu do prawdy bo tak ani prawo koscielne ani swieckie nie przewiduje rozpoczecia dochodzenia gdy sprawca nie żyje.
Droga AnnoEwo, jak wielki musi być w tobie ból, złość na zaistniałą sytuację i na swoją bezsilność. Nie umiem nic doradzić. Jako osoba głęboko wierząca na pewno powierzasz swe rany Jezusowi. Też jestem mocno poranioną osobą, nie będę tu o tym opowiadać. Też zgadzałam się na zło, nie widziałam wyjścia z niektórych sytuacji. Osobiście nie wierzę w sprawiedliwość na ziemi, patrzmy na to w sposób duchowy, to diabelska robota, i choć szatan został pokonany, ci, którzy zatajają swe grzechy, postępują świętokradzko, szydzą z osób szczerych, może nieco naiwnych i słabszych psychicznie, dostają w jakimś sensie od złego ochronę, by dalej mogli postępować według ciała, myślę, że jedynie modlitwa i ofiara w intencji nawrócenia sprawców zgorszeń, może przynieść dobre owoce, ale nie wiemy kiedy... Nie mam na myśli ludzi kościoła, w każdym razie nie tylko ludzi kościoła... W moim przypadku Bóg uchronił mnie od większych ran zadanych przez księży, ale zadrapania otrzymałam, tak , samą siebie obwiniam i nie umiem nawet do końca stwierdzić czy to mnie się coś wydawało, czy rzeczywiście ktoś przekroczył cienką granicę.
Dziękuję Wam za te dobre słowa. Trochę czasu minęło. Nie mam już złości, pozostał żal i smutek. Zwłaszcza, gdy widzę, jak osoby, które stały po stronie molestującego wykładowcy dziś robią zawrotne kariery w Kościele. Rektor został Biskupem Ordynariuszem. Dwóch wykładowców, którzy pozostawali głusi na skargi studentów dziś jest Biskupami Sufraganami. Natomiast ci, co mieli odwagę się postawić stracili wiarę i są dziś poza Kościołem.
Pani AnnoEwo prosze zgsic sie do O. ADAMA ŻAKA, Dyrektora centrum ochrony dziecka w Krakowie , on pomoze Pani taki list pozew napisac i wyslac do kongregacji póki Pani sprawca jeszcze zyje. to wazne, bardzo wazne ! Telefon do O. Zaka jest taki : 691 285 336. Prosze do Ojca zadzwonic, pomoze.
Panie Tomaszszcz niech pan daruje swoją naiwność bo być może z własnego bólu i rozgoryczenia w ramiona złemu się pan rzuci. Nick z którym pan rozmawia istnieje tu na forum zaledwie od kilkunastu dni i aż razi sztucznością. Sam Pan wie. Żaden normalny człowiek posiadający poczucie wstydu nie otwiera się w taki sposób przed nieznajomymi jak EwaAnna ze swoimi historiami, a jeśli zaszły opisywane jakże niewiarygodne przez nią przypadki to czekamy na konkrety, data, nazwa powiatu jeśli nie miejscowości, które mogłyby cokolwiek uwiarygodnić te niestworzone historie rzucane z rękawa. Niniejszym każdy z nas ma obowiązek zgłosić do prokuratury to co tutaj usłyszał, w końcu weszliśmy w posiadanie informacji noszących znamiona przestępstwa. W prokuraturze okaże się czy niejaka EwaAnna jest tym za kogo się podaje. Niech Pan nie wylewa swojego żalu tak niepewnej anonimowej osobie. Bo wygląda to jak słynna metoda Na Wnuczka, a Pan dość w życiu przeszedł. Pozdrawiam Pana serdecznie.
Brakuje mi już sił na kopanie się z kolejnym toksycznym mężczyzną. Nie będę Pana przekonywać, bo Pan i tak sobie z góry założył, że kłamię. Żądanie, bym podała swoje nazwisko, adres, nazwę miasta służy tylko temu, by kolejny raz mnie upokorzyć. W dodatku nie wie Pan, że wszelkie przestępstwa seksualne na osobach dorosłych nie są ścigane z urzędu, więc zgłoszenie do prokuratury nie zostanie przyjęte bez zgłoszenia się samego poszkodowanego. Ale co tam mężczyzna ma wiedzieć o zgłaszaniu gwałtu, czy molestowania? Ale udało się Panu. Zgnoił mnie Pan, doprowadził do płaczu. Musi być Pan z siebie dumny.
Pani Anno Ewo, proszę się nie przejmować, w sposób oględny przedstawiła Pani swą sytuację, napisała to Pani w piśmie katolickim licząc na przyjęcie i zrozumienie, może żaden gabinet psychologiczny czy żadna rozmowa z kapłanem, do których zresztą mogła Pani stracić zaufanie, nie dały Pani ukojenia. Jest Pani normalna, w przeciwieństwie do koleżanek ze studiów, po których te molestowania spłynęły jak po paniach określonego zawodu. Jest Pani nadwrażliwą osobą a zabrała Pani głos, gdy atmosfera w Kościele stała się bardziej otwarta na takie głosy. Jak pisałam, osobiście nie doświadczyłam przemocy seksualnej ze strony kapłanów, ale ze strony świeckich owszem, nie opisuję by nie siać sensacji, zresztą Jezus pozwolił mi się z marami przeszłości uporać i nie śnią mi się po nocach, wybaczyłam sobie i tym osobom, które wykorzystały moją pasywność czy zmanipulowały mnie. Dlatego ja Panią rozumiem. Bóg otrze z naszych oczu wszelką łzę, kiedyś. To sobie powtarzam żyjąc tu i teraz, modląc się za wszystkich. Pozdrawiam, uśmiech proszę:)
A może warto postawić pytanie, jak to jest, że otoczenie ofiar "nie widzi", nie reaguje, nie pomaga? Jak to jest, że piętnastoletnia dziewczyna mówi czy zmieniając zachowanie pokazuje, ze ktoś ją krzywdzi, ale nie ma żadnego wsparcia wśród rodziny, szkoły? Jak to jest, że grupa studentek jest molestowana przez profesora, a reszta studentów nie reaguje w sposób zdecydowany i skuteczny? Przy każdej podobnej sprawie trzeba stawiać pytanie, czemu społeczna znieczulica pozostawia ofiary samym sobie.
@podajnik. Historyjka Anny Ewy jest na pewno wymyślona. Jest to zbitek publikacji na temat molestowania przez osoby duchowne. Celem jest aby na portalu katolickim była dyskusja. I ten cel to już 172 komentarze i polemiki 4 osób. Może zakończyć ten serial?
Może Pan podać namiary na publikację na temat molestowania na mojej uczelni? Mieliśmy pomysł, by zainteresować sprawą media, ale wtedy nikt nie pisał o takich tematach.
Pani Anno Ewo. Nie podała Pani na jakiej uczelni molestowania się dokonywały.Nie podała Pani nawet inicjałów profesorów. Teraz ma Pani szansę opublikować a nawet nagrać film z pokrzywdzonymi studentkami. Na pewno gazety i pan od filmów na taki temat czekają.
Papieski Fakultet Teologicznym we Wrocławiu. Sprawcą był Ksiądz Profesor Tadeusz Reroń. Wspierali go ówczesny Rektor, dziś Biskup świdnicki Ignacy Dec oraz Kanclerz uczelni Kardynał Henryk Gulbinowicz. Czy teraz Pan uwierzy, czy nadal będzie mówić, że kłamię? Albo zażąda Pan, bym pokazała twarz w mediach?
Proszę kierować zapytania do redaktora Gościa Wrocławskiego, Pana Karola Białkowskiego. Z informacji zawartych na stronach redakcji wynika, że studiował na tej uczelni w czasach, gdy Ksiądz Tadeusz Reroń uczył moralistyki.
Dla Prokuratury molestowanie przedawnia się po pięciu latach. Wiele koleżanek nie zdążyło obronić prac magisterskich, a już nastąpiło przedawnienie. Dla Władz Kościelnych molestowanie seksualne osób dorosłych przez duchownego jest traktowane jako przestępstwo kanoniczne tyko w ściśle określonych przypadkach. Ale także i tu przedawnienie następuje po pięciu latach.
Panie podajnik a skad Pan wie ze w zyciu dośc przeszedlem? napisalem gdzie i do kogo moze ta Pani zwrócić sis o pomoc tak dla siebie jak i Jej kolezanek. A co do zgloszenia do prokuratury to nie mamy zadnych ani podstaw ani danych w tym imienia i nazwiska oraz adresu tej Pani. Nie rozumiem stwierdzenia- czemu w ramiona złego mam sie rzucic. Moze Pan to wyjasnić? dziekuje.
Drogi Panie Tomaszszcz. Co pan sądzi o podobieństwie wpisów osoby Dremor i Annaewa. Poniższych przykładów mogę podać dziesięciokrotnie więcej. Tutaj akurat był temat całunu, ale są liczne podobieństwa w innych tematach.
Dremor: "Malowanie brwi do środka, zamiast na zewnątrz było częstym błędem malarzy tamtego okresu(...) zawiera tyle błędów typowych dla malarstwa renesansowego" Annaewa: "Odwrotnie ułożone brwi są jednym z bardziej oczywistych błędów, w dodatku jest to typowy błąd malarski (...) pojawia się często na malowidłach renesansowych."
Dremor: "Postać z Chusty ma na przykład brwi namalowane w przeciwną stronę. Raczej ciężko uwierzyć, że Jezus miał odwrotnie rosnące brwi, tak, że pot z czoła płynął na oczy. Annaewa: "Postać z Chusty z Manoppello ma brwi odwrotnie. Gdyby prawdziwy Jezus miał takie brwi, to pot z czoła lał by mu się do oczu.
Dremor: "Na płótnie są odbite liczne plamy nieobmytej krwi, choćby na ramionach, gdzie znajdują się ślady krwi wypływającej z nadgarstków, płynące w dół uniesionych ramion. Annaewa "Ciała z Całunu nie obmyto, są ślady płynącej krwi wzdłuż ramion, na twarzy, na włosach.
Dremor: "Jezusa nie obmyto powołując się na przepis powstały 1000 lat później. Annaewa "Na grzebanie bez obmycia, by pochować wraz z krwią, w której jest dusza rabini pozwolili dopiero w okolicach X wieku, tysiąc lat po Chrystusie.
Dremor: "Sama tkanina ma takie właściwości, bisior jest materiałem przepuszczającym światło, a po zabarwieniu chemicznym dodatkowo je załamuje. Annaewa: "Wiadomo skąd i wiadomo, jak się pojawia. Jest to faktycznie bisior, półprzezroczysta tkanina, która nie przyjmuje farby.
Dremor: "Dowody nie są ani mocne, ani niezbite. Po prostu badacze Całunu odrzucają wyniki badań zaprzeczające autentyczności. A czasem, jak w przypadku badania pyłków kwiatowych posuwają się do fałszerstwa. Annaewa: "Dowody na fałszerstwo są liczne i poważniejsze, niż te mówiące za autentycznością.
zaczerpnięte z wpisów Dremor: gosc.pl/komentarze/dodaj/1049585 gosc.pl/komentarze/pokaz/813091 gosc.pl/komentarze/pokaz/973479 Annaewa gosc.pl/komentarze/pokaz/1128886
Notabene nie można mówić o pedofilii w wypadku studentek (no chyba że studiują dzieci).
Notabene jest też różnica pomiędzy pedofilią, faktycznym wykorzystaniem seksualnym (gwałt), a odczuciami że ktoś chce kogoś wykorzystać.
I jeszcze jest tak, że studentki mają kolegów i przynajmniej kiedyś istniało pojęcie honoru. Pewnie w zaniku, bo dziś zachowania kiedyś uważana za honorowe są tępione przez tchórzliwe społeczeństwo.
ps. czy ksiądz skazany za pedofilię, a nie wydalony ze stanu kapłańskiego nie może pomagać w parafii?
@JurekZ - w sumie lepiej siedzieć cicho i udawać, że to nie moja sprawa. Takie teraz mamy pokolenie "mężczyzn".
A co do merytorycznych argumentów to proszę dokładnie przeczytać - dla mnie osobnik płci męskiej który nie potrafi takiej sytuacji honorowo rozwiązać nie jest mężczyzną. I tyle. Oskarżanie mnie o sprzyjanie przestępcom jest niezrozumieniem tego, co kiedyś stanowiło męska dumę. Dziś wielu faktycznie woli siedzieć cicho, bo przecież studia, kariera etc. Cóż takie czasy. Ale i odpowiedź o problem pedofilii w Kościele, bo przecież nie można się narazić przełożonemu jak kolega z parafii zaprasza do swego pokoju obce dzieci, przecież
kto dziś wystąpi przeciw proboszczowi, skoro na studiach siedział cicho bojąc się o swoją karierę.
Doradzanie przez internet, co trzeba zrobić w konkretnym przypadku jest o tyle trudne, że jest dużo niewiadomych. Ale tak, honorowym wyjściem jest spranie kogoś, honorowym jest sprzeciw całej grupy wobec wykładowcy i żądanie jego usunięcia, honorowym jest pójście do Rektora z dowodami przeciw wykładowcy. Środki i metody zależą od sytuacji.
@JurekZ - jakby co to byłem już oskarżany o pobicie, więc to raczej nie teoria.
Co więcej, nie robi na mnie to wrażania, bo znam ludzi którzy dla idei latami siedzieli w więzieniach, byli szykanowani, ale dla mnie byli wzorem własnie honoru, a nie tchórzliwego pilnowania własnego czubka nosa.
Więc odsuwanie biurka wykładowcy to tylko dziecinada, a stara ubecka metoda zastraszania grupowego zdała egzamin wyłącznie dlatego, ze zabrakło odważnych studentów na waszym roku.
Czasami też warto wręcz zrobić coś dla idei, choć tak jak pisałem bohaterowie mojej młodości za taką postawę siedzieli w więzieniach kosztem swych rodzin.
Kładzenie uszu po sobie i przeczekanie to wprost zgoda na zachowania patologiczne. A księdza, wykładowcę, kolegę macającego po piersi bez zgody trzeba było za przeproszeniem po p... (twarzy) dać i nie prowadzić nawet protestów. I powiedzieć kolego, którzy by dosadniej przekonali do zmiany zachowania.
Ale tak jak napisałem, dziś kobiety oczekują miękkich mężczyzn, którzy nie potrafią zaryzykować, sprzeciwić się czy zawalczyć. I to co napisałaś jest tego dowodem.
Kobiety zostają same, bo albo w ich otoczeniu brakuje mężczyzn, albo też kładą po sobie uczy i wybierają bycie ofiarą, która na propozycje męskiej pomocy zareaguje pomówieniami od kiboli etc. Wybacz, ale nie każdy piszący w internecie to "bohater klawiatury", wiele osób nie takie jak twoje problemy pokonywało, więc cała ta opowieść oprócz ataku także na moja osobę nie ma żadnego sensu.
Jedynie co mnie martwi, że na tym roku teologii pewnie byli i przyszli księża i przyszli katecheci,a to nie wróży nic dobrego ani dla parafian, ani dla młodych ludzi, których będą uczyli.
I nie zmienia to faktu, że tchórzliwy rocznik studentów jest jedynym winnym całej sytuacji.
I nie, tchórzliwi ludzie nie zmienią niczego, bo będą się bali, układów, stabilnosci życiowej czy poczucia bezpieczeństwa nie poświęcą choćby w obronie molestowanej koleżanki, dziecka gwałconego przez pedofila etc.
Wiec zamiast wyzywać tutaj od kiboli, od popierających pedofilię może warto zastanowić się co by się wydarzyło, gdyby cała stu osobowa grupa studentów zareagowała.
Co by sie wydarzyło, gdyby 25 lat tamu ktoś staną w obronie Pani Moniki. Bo przecież rodzice po takim czymś musieli zauważyć jakąś zmianę w zachowaniu dziecka. A jak nie rodzice, to nauczyciele, katecheci, koleżanki czy koledzy.
Pasywność polskiego społeczeństwa jest tutaj dramatem, a uważanie że lepiej się nie wychylać pożywka dla wielu patologii.
Wiele razy widzialem, jak ludzi eudawali ze nie widzą, że lepiej jest odwórić wzrok. I tak jak pisałem, ci studenci weszli w dorosłe życie i dziś też zapewne nic nie widzą w swoim otoczeniu. Bo to się nie zmienia z wiekiem. Wręcz przeciwnie, lęki u starszych są większa, s "święty spokój" staje się mottem życia. I to byłoby na tyle. Życzę powodzenia w uciekaniu od takich sytuacji i nienarażaniu się w imię cudzego, bo w końcu to inni są winni.
Natomiast piszę wyłącznie w kontekście nagonki medialnej, która w roku 2018 nabrała wielkiego rozpędu. I faktu, że ci co mówili o wyciąganiu z tego jakiś wniosków sami czynią inaczej goniąc za sensacją.
Rozumiem, że stosując tę zasadę w każdej sytuacji, czyli jak ktoś Cię oskarzy o znecanie sie nad dziećmi, to zabiorą Tobie dzieci, a później opieka społeczna zacznie proces dowodowy?
A jak sąsiad oskarży Twego męża o molestowanie jego dzieci, to najpierw bez postępowania zamkną Twego męża, a później zacznie się śledztwo policji?
Tak jak napisałem, środowiska dziś atakujące biskupa, wcześniej tak przejęły się rolą mediów w zabójstwie. Ale jak widać nie zmieniły metod. I tyle w temacie.
Uczulenia na krakowskiego Abp. przybiera tutaj jakieś straszne rozmiary.
Jak widać w wypadku biskupa czy księdza niezrozumiałym staje się pojęcie domniemania niewinności, a najważniejszym nie jest dobro ofiary, ale dokopanie Kurii Krakowskiej.
Nick z którym pan rozmawia istnieje tu na forum zaledwie od kilkunastu dni i aż razi sztucznością. Sam Pan wie.
Żaden normalny człowiek posiadający poczucie wstydu nie otwiera się w taki sposób przed nieznajomymi jak EwaAnna ze swoimi historiami, a jeśli zaszły opisywane jakże niewiarygodne przez nią przypadki to czekamy na konkrety, data, nazwa powiatu jeśli nie miejscowości, które mogłyby cokolwiek uwiarygodnić te niestworzone historie rzucane z rękawa.
Niniejszym każdy z nas ma obowiązek zgłosić do prokuratury to co tutaj usłyszał, w końcu weszliśmy w posiadanie informacji noszących znamiona przestępstwa.
W prokuraturze okaże się czy niejaka EwaAnna jest tym za kogo się podaje.
Niech Pan nie wylewa swojego żalu tak niepewnej anonimowej osobie.
Bo wygląda to jak słynna metoda Na Wnuczka, a Pan dość w życiu przeszedł.
Pozdrawiam Pana serdecznie.
Jak to jest, że piętnastoletnia dziewczyna mówi czy zmieniając zachowanie pokazuje, ze ktoś ją krzywdzi, ale nie ma żadnego wsparcia wśród rodziny, szkoły?
Jak to jest, że grupa studentek jest molestowana przez profesora, a reszta studentów nie reaguje w sposób zdecydowany i skuteczny?
Przy każdej podobnej sprawie trzeba stawiać pytanie, czemu społeczna znieczulica pozostawia ofiary samym sobie.
Co pan sądzi o podobieństwie wpisów osoby Dremor i Annaewa. Poniższych przykładów mogę podać dziesięciokrotnie więcej. Tutaj akurat był temat całunu, ale są liczne podobieństwa w innych tematach.
Dremor:
"Malowanie brwi do środka, zamiast na zewnątrz było częstym błędem malarzy tamtego okresu(...) zawiera tyle błędów typowych dla malarstwa renesansowego"
Annaewa:
"Odwrotnie ułożone brwi są jednym z bardziej oczywistych błędów, w dodatku jest to typowy błąd malarski (...) pojawia się często na malowidłach renesansowych."
Dremor:
"Postać z Chusty ma na przykład brwi namalowane w przeciwną stronę. Raczej ciężko uwierzyć, że Jezus miał odwrotnie rosnące brwi, tak, że pot z czoła płynął na oczy.
Annaewa:
"Postać z Chusty z Manoppello ma brwi odwrotnie. Gdyby prawdziwy Jezus miał takie brwi, to pot z czoła lał by mu się do oczu.
Dremor:
"Na płótnie są odbite liczne plamy nieobmytej krwi, choćby na ramionach, gdzie znajdują się ślady krwi wypływającej z nadgarstków, płynące w dół uniesionych ramion.
Annaewa
"Ciała z Całunu nie obmyto, są ślady płynącej krwi wzdłuż ramion, na twarzy, na włosach.
Dremor:
"Jezusa nie obmyto powołując się na przepis powstały 1000 lat później.
Annaewa
"Na grzebanie bez obmycia, by pochować wraz z krwią, w której jest dusza rabini pozwolili dopiero w okolicach X wieku, tysiąc lat po Chrystusie.
Dremor:
"Sama tkanina ma takie właściwości, bisior jest materiałem przepuszczającym światło, a po zabarwieniu chemicznym dodatkowo je załamuje.
Annaewa:
"Wiadomo skąd i wiadomo, jak się pojawia. Jest to faktycznie bisior, półprzezroczysta tkanina, która nie przyjmuje farby.
Dremor:
"Dowody nie są ani mocne, ani niezbite. Po prostu badacze Całunu odrzucają wyniki badań zaprzeczające autentyczności. A czasem, jak w przypadku badania pyłków kwiatowych posuwają się do fałszerstwa.
Annaewa:
"Dowody na fałszerstwo są liczne i poważniejsze, niż te mówiące za autentycznością.
zaczerpnięte z wpisów Dremor:
gosc.pl/komentarze/dodaj/1049585
gosc.pl/komentarze/pokaz/813091
gosc.pl/komentarze/pokaz/973479
Annaewa
gosc.pl/komentarze/pokaz/1128886