niby wszystko jest OK ale jakoś mi się to nie mieści w rozumieniu Boga: czy Bóg-Miłość rzeczywiście zaryzykowałby możliwość wiecznego potępienia jakiegokolwiek stworzenia? Czy takie rozumienie nie brzmi trochę "egoistycznie"? Bóg stwarza możliwość potępienia stworzenia, aby mieć możliwość odwzajemnienia Jego miłości przez stworzenie? Mam wielką nadzieję, że jeszcze nie wiemy wszystkiego o tzw. wiecznym potępieniu. To co u ludzi jest niemożliwe, u Boga jest możliwe. Wierzę że Bóg znajdzie jakieś wyjście, aby nikt nie pozostał zatracony na wieki. I wcale nie będzie mi przeszkadzał w niebie nawet największy grzesznik (być może to właśnie ja?)...
Może po prostu chciał mieć kogoś kogo mógł by kochać?? Nie On potrzebował naszej miłości, tylko chciał kogoś nią darzyć.
Co do sprawy zatracenia, jeśli ktoś znając dobrą nowinę dobrowolnie odrzuca Boga, a przez to życie wieczne, Pan Bóg go nie będzie zmuszał na siłę. Taki człowiek będzie potępiony, zresztą jeśli nie uważa obcowania z Bogiem, czyli Miłością za szczęście, nie był by w niebie szczęśliwy.
"I wcale nie będzie mi przeszkadzał w niebie nawet największy grzesznik (być może to właśnie ja?)... " Przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami i może tam trafić nawet największy, ale skruszony. I lepiej być takim, bo dla zatwardziałego nie będzie ratunku. Pamiętaj, że jest jeszcze czyściec, żeby trafić do Piekła trzeba by było się naprawdę postarać i wielu rzeczy nie żałować.
Nie ma czegoś takiego jak powszechne zbawienie. Bóg powiedział wyraźnie przez Pisma i Proroków, iż "największy grzesznik" idzie po prostu do piekła. Bóg tego nie chcę (Miłosierdzie), ale Sprawiedliwość każe. Takie postawienie sprawy (wszyscy zbawieni, ewentualnie po czasie) tłumaczyłoby wszystkie nasze występki popełnione za życia. Tak nie jest i by nie może.
wedlug mnie Pan Bóg nie jest taki zly zeby zabierac komus cala mnadzieje wrzucajac go do piekla mysle ze nawet w piekle jeszcze nic straconego wystarczy sie poprawic i bedzie ndobrze Pan Bóg nie jest egoista ...on nas kocha...nie zrobilby czegos takiego jestesmy jego dziecmi a kazda kara tak jak szlaban sie konczy
Straszną herezję tu przedstawiasz (powszechne zbawienie - po co się starać i tak wszyscy zostaniemy zbawieni)- nie ma wyjścia z piekła "przepaść zionie taka, iż nikt choćby chciał przejść nie może". Jeżeli nie będziemy się starać walczyć ze złem w nas i świecie będziemy potępieni na wieki i taka jest prawda, która została nam przekazana.
Co do sprawy zatracenia, jeśli ktoś znając dobrą nowinę dobrowolnie odrzuca Boga, a przez to życie wieczne, Pan Bóg go nie będzie zmuszał na siłę. Taki człowiek będzie potępiony, zresztą jeśli nie uważa obcowania z Bogiem, czyli Miłością za szczęście, nie był by w niebie szczęśliwy.
"I wcale nie będzie mi przeszkadzał w niebie nawet największy grzesznik (być może to właśnie ja?)... "
Przecież wszyscy jesteśmy grzesznikami i może tam trafić nawet największy, ale skruszony. I lepiej być takim, bo dla zatwardziałego nie będzie ratunku. Pamiętaj, że jest jeszcze czyściec, żeby trafić do Piekła trzeba by było się naprawdę postarać i wielu rzeczy nie żałować.