Na wybory czy to parlamentarne, czy samorządowe musimy patrzeć także z perspektywy religijnej. A każda religia ma w swą istotę wpisaną ochronę dobra. Ewangelia wskazuje drogę kamienistą i wciąż pod górę. W polityce także.
Cała ta scena z matką synów Zebedeusza wydaje się żywcem wzięta z matczynych życiorysów.
Wiele się dzieje, także w naszym kraju. Dzieją się też sprawy niby małe – a wielkie. Lokalne – a uniwersalne. Zostawiamy wielkie, by większe dostrzec.
Nasze kombinowanie, by święta Bożego Narodzenia miały jakiś wymiar bardziej duchowy, wysublimowany, nośny – ma w sobie czasem jakiś zgrzyt.
To nie jakieś tanie połajanki mają dziś znaczenie dla budowania tożsamości ucznia Jezusa, ale ewangeliczne wymagania.
Teologia i razem z nią wiara przepadła albo na przepadłe idzie?
Coraz mniej ludzi widać wokół przydrożnych figur Maryjnych, kapliczek i krzyży, których też ubywa wciąż z polskiego krajobrazu.
Wokoło góry. Dolina zamknięta malowniczą kotliną i lasem. Pośrodku kamienny kościół z wieżą wskazującą niebo. I cmentarzyk z odlewanymi z żelaza krzyżami. Trwają tu od ponad stu lat.
Faryzeusz czy celnik – utożsamienie się z którymś z nich to nie tylko kwestia upodobania, ale nasze „być albo nie być”.
Wyjście na pustynię pozwala spojrzeć na codzienność z dystansem.