Dzień Zaduszny dzisiaj... Word poprawił małą literę na dużą. I racja. To dzień wyjątkowy, z własnym imieniem.
Druh instruktor myślał na poziomie naturalnym. Dzisiejsi „instruktorzy” przesunęli się na poziom „wbrew naturze”. Nie pozbieramy się jako społeczeństwo.
Dziś to my musimy śmierć oswajać. Dobrze, jeśli tylko chryzantemami i zniczami. Gorzej, gdy potrzebny staje się pogańsko-amerykański halloween.
Patrzę na statystyki – zarówno moje parafialne, jak i te ogólnokrajowe. To zapowiada konieczność rewolucji w podejściu do formułowania celów duszpasterskiej taktyki oraz koncepcji metod.
Wczoraj miałem katechezę z bierzmowańcami. Z Pismem Świętym w ręce usiłowałem ukazać, czym jest chrześcijańska dojrzałość. No bo to się mówi, że bierzmowanie jest sakramentem dojrzałości chrześcijańskiej.
Jest temat, który ostatnio wciąż wraca boleśnie. Krzywda dzieciom. Wszystkich przeraża krzywda czyniona dzieciom przez matki i ojców.
Czy księża mają dużo pieniędzy? Albo inaczej – czy Kościół ma dużo pieniędzy?
One lepiej wiedzą, ile pół bułki kosztuje. I wiedzą, że nawet takie niechciane pół bułki może być pożyteczne. I Bogu potrzebne.
Czasem metodami urzędniczego nacisku chce się wyręczyć moc Bożej łaski i łaskawości.
Dziwnie niesymetryczne są hasła współczesnej tolerancji. Działają jak dioda, która przepuszcza prąd tylko w jedną stronę.