O tym, jak reagować na głośne kapłańskie odejścia i o proroku, który nie wie, że jest prorokiem, opowiada ks. Tomasz Horak.
Po pięćdziesięciu latach duszpasterskiej pracy chciałbym już mniej musieć, a więcej (na ile siły pozwolą) móc.
A skoro wszystkiego się nie upilnuje, to cóż? No to wszystkie Hanie, Grześki, Jaśki i Maje trzeba wyposażyć w pierwszych latach życia w mechanizmy odpornościowe. I do tego nie jesteśmy jako społeczeństwo przygotowani.
A tu mi w uszach i sercu brzmi pochwała małej trzódki. I tak mi coś wygląda, że trzódka nie tylko maleje, ale maleć będzie. Słowa Jezusa muszą spełnić się do końca. Włącznie z tym sprzedawaniem majątków i rozdawaniem zysku. Bo małej trzódce Jezusowej innego zysku trzeba.
Pomysłodawca i organizator tej wielkiej akcji, o. Jan Góra, trafił w dziesiątkę. I w centralny punkt, jakim jest organizacyjna struktura ruchu lednickiego.
W każdej diecezji istnieje bezsporna rezerwa kapłanów. Nazwałbym to rezerwą strukturalną.
Trzeba czujności, by dobro zakorzenione w mocy Boga, nie zostało zmarnowane z naszej winy. Z lenistwa, z naszej pyszałkowatości, z głupoty, z naiwności, z niezgody...
Jak nie cenzura to wychowanie. Gdzie są wychowawcy? Jak bardzo pod prąd musieliby płynąć ich wychowankowie. A czy wygrają z ogromnym finansowym kapitałem bezprawia i brzydoty?
Jeśli walka – tu już mówię jako chrześcijanin – to tylko ta z ludzką twarzą. Walka, w której nie znika z pola widzenia człowiek. Bo inaczej walka zniszczy i walczące strony, i tych, których w ferworze zamętu spotka na swej drodze.
Już wiemy, że grób jest pusty, ale jeszcze jesteśmy zalęknieni i smutni. Sami tego nie przezwyciężymy. Wtedy, w Jerozolimie, Jezus przyszedł mimo drzwi zamkniętych. Teraz też przyjdzie. Trzeba jednak...