Reklama

Jakie dobro i jakie zło?

Rozmowa za pomocą listów otwartych rzadko wprawdzie służy porozumieniu, ale w tym momencie nie o porozumienie zapewne chodzi, a o przedstawienie stanowisk.

Reklama

W dzisiejszych gazetach możemy przeczytać korespondencję arcybiskupa diecezji szczecińsko-kamieńskiej i dominikanina, który ujawnił sprawę molestowania. Rozmowa za pomocą listów otwartych rzadko wprawdzie służy porozumieniu, ale w tym momencie nie o porozumienie zapewne chodzi, a o przedstawienie stanowisk. Zatem powtórzmy za abp. Kamińskim pytanie: jakie dobro wynika z podania sprawy szczecińskiej do mediów? Rozumiem, że chodziło o oddanie sprawiedliwości osobom skrzywdzonym i udzielenie im pomocy. To rzecz bardzo ważna i bardzo istotne dobro. Niemniej prasa to nie sąd, a sprawiedliwość mierzoną przyznaniem racji w jakiejkolwiek gazecie należy wziąć w duży cudzysłów. Sprawa powinna zostać zgłoszona do prokuratury i w wyniku publikacji prasowej w końcu do tego doszło. Niemniej nagłośnienie w mediach jako forma doniesienia nie jest najlepszym rozwiązaniem. Oczywiście, takie doniesienie powinni złożyć pokrzywdzeni, obecnie dorośli ludzie, nie można tego zrobić wbrew ich decyzji. Można ich jednak próbować do tego przekonać. Jest już jakąś modą robienie z mediów sądu. Coś nie działa tak, jak powinno, interwencja u zwierzchników nie pomaga, to nie występujemy na drogę sądową tylko informujemy media, niech one załatwią resztę. Pytanie o przyczyny takiej sytuacji pozostawię otwarte. Ale pojawiają się i pewne bolesne obserwacje. Proces toczy się – jak przyznał abp Kamiński - od sierpnia 2007 r. Zapewne po prostu wtedy biskup uznał, że oskarżenia mogą nie być tylko pomówieniami, i rozpoczął procedurę wyjaśniającą. Niemniej cztery lata opóźnienia w tej sprawie spowodowały, że dziś z ust zakonnika padają słowa, które znaczą tylko jedno: nie wierzę Kościołowi (przynajmniej lokalnemu). Nie wierzę, że rozwiąże to sam, nie wierzę, że stanie w obronie osób skrzywdzonych, uważam, że będzie bronił „swoich” wbrew prawdziwemu dobru. Takie słowa znaczą, że stało się wielkie zło. W tej chwili naprawić je może jedynie szybkie wyjaśnienie sprawy. Warto jednak wyciągnąć z tej sytuacji wnioski na przyszłość. I w końcu: w liście o. Mogielskiego padają ważne słowa: „Nikt się ofiarami nie zajął, nikt z Kościoła im nie pomógł, nie zaproponował terapii, czy jakiejkolwiek pomocy.” Może warto - niezależnie od wyroku sądu biskupiego i procesu przed sądem państwowym - zapewnić domniemanym ofiarom przynajmniej pomoc psychologiczną, jeśli tego zechcą? Ci młodzi ludzie radzą sobie w życiu średnio. Udzielona im pomoc nie będzie stracona, nawet jeśli przed sądem zapadnie wyrok uniewinniający.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
0°C Środa
rano
3°C Środa
dzień
3°C Środa
wieczór
0°C Czwartek
noc
wiecej »