Słowacki rząd w reakcji na masowy protest lekarzy, którzy zagrozili odejściem z pracy 1grudnia, wprowadził we wtorek stan wyjątkowy. Sytuacja dotyczy jednak tylko kilkunastu szpitali.
"Chcę zapewnić, że rząd swoimi decyzjami zagwarantował opiekę zdrowotną, bezzwłocznie i w nagłych przypadkach" - powiedziała premier Iveta Radiczova po nadzwyczajnym posiedzeniu swego gabinetu. Jak tłumaczyła, stan wyjątkowy będzie obowiązywał w 15 z 96 placówek publicznej opieki zdrowotnej. Potrwa maksymalnie tydzień.
Decyzja rządu dotyczy przede wszystkim wykonywania obowiązków pracowniczych. Zakazuje ponadto strajku części personelu. W czasie stanu wyjątkowego lekarze będą musieli pracować za około 70 proc. dotychczasowego wynagrodzenia.
Premier Radiczova sprecyzowała, że stan wyjątkowy wprowadzono w szpitalach w Bratysławie, Koszycach, Trnawie, Trenczynie, Żylinie, Preszowie, Bańskiej Bystrzycy, Prievidzy oraz kilku placówkach regionalnych. W tych instytucjach wypowiedzenia złożyło ponad 400 lekarzy. W całym kraju udział w proteście zadeklarowało ponad 2 tys. lekarzy.
Szefowa rządu wraz z ministrem zdrowia Ivanem Uhliarikiem dodała, że stan wyjątkowy w żaden sposób nie dotknie medyków, którzy nie złożyli wypowiedzeń umów o pracę.
Poprzez masowe składanie wypowiedzeń słowaccy lekarze protestują przeciw niskim zarobkom, warunkom pracy w publicznej służbie zdrowia i transformacji szpitali w spółki. Lekarskie związki zawodowe w piątek odrzuciły zaproponowany przez rząd kompromis i oświadczyły, iż nie zrezygnują ze swego protestu w sprawie podwyżek pensji.
Premier Radiczova tym, którzy wycofają wypowiedzenia umów, zaproponowała 300 euro podwyżki. Propozycję przyjęło niewielu lekarzy.
W kilkuset kościołach w Polsce można bezgotówkowo złożyć ofiarę.
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.