Kamil Stoch wygrał w niedzielę konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich we włoskim Predazzo. Drugie miejsce zajął Austriak Gregor Schlierenzauer, a trzecie Norweg Anders Bardal.
Stoch, który triumfował po raz piąty w karierze, awansował na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Prowadzi Austriak Andreas Kofler.
Po pierwszej serii, podczas której jury sześć razy zmieniało długość rozbiegu, Stoch po lądowaniu na 125,5 m był trzeci. Przed nim znalazł się Schlierenzauer, który poleciał o pół metra dalej, a prowadził Niemiec Andreas Wank - 129 m.
Z rywalizacji odpadli pozostali Polacy: Krzysztof Miętus zajął 36. miejsce po lądowaniu na 109,5 m, Piotr Żyła był 42. - 111 m, a Maciej Kot 47. - 111,5 m.
Słabiutko skakali nie tylko biało-czerwoni. Po pierwszej serii narty spakowali m.in. czterokrotny mistrz olimpijski Szwajcar Simon Ammann, który zajął 31. miejsce po uzyskaniu 115,5 m, Czech Jakub Janda - 114,5 m (33.) oraz Słoweniec Robert Kranjec - 114 m (37.).
W serii finałowej jako pierwszy nielicznie zgromadzonych kibiców, wśród których przeważali Polacy, zaskoczył Japończyk Daiki Ito. Dwukrotny zwycięzca konkursów w Sapporo wylądował na 130 m i z 23. pozycji po pierwszej serii awansował na ósmą.
Gromkie brawa na trybunach rozległy się ponownie po próbie Stocha, który jako jedyny przekroczył granicę 130 m (131,5 m) i został liderem konkursu. Tak daleko jak Polak nie poleciał skaczący tuż po nim Schlierenzauer. Austriak uzyskał 130 m i nie zdołał Stocha wyprzedzić.
Ta sztuka nie udała się także liderowi po pierwszej serii. Wank wylądował na 122 m, w dodatku skok podparł i spadł w klasyfikacji końcowej na 9. miejsce.
Konferencja odbywała się w dniach od 13 do 15 listopada w Watykanie.
Minister obrony zatwierdził pobór do wojska 7 tys. ortodoksyjnych żydów.
Zmiany w przepisach ruchu drogowego skuteczniej zwalczą piratów.
Europoseł zauważył, że znalazł się w sytuacji "dziwacznej". Bo...