Ojciec Paweł Krupa, dominikanin i historyk opowiada, że w średniowieczu niektórzy możni panowie mieli prawo do kościoła wjeżdżać na koniach.
No i wyobraźmy sobie tę sytuację – zachęca w rozmowie z Mariuszem Majewskim: wjeżdża taki mężny rycerz na koniu przed ołtarz, a tu z obrazu lub figurki, patrzy na niego delikatna, krucha postać Matki Bożej. (Szczerze polecam ten tekst. Jest dostępny TUTAJ)
Kiedy widzę obrazek przedstawiony przez dominikanina, myślę sobie, że gdyby mogła popukałaby się w czoło w tej sytuacji.
W dawnych czasach Matka Boża łagodziła ten świat uzbrojonych zabijaków okutych w pancerze wojowników walczących z grzechem, heretykami i Saracenami. A dzisiaj? Rycerzy już nie ma, a faceci coraz dłużej biegają w krótkich spodenkach i boją się dorosnąć – przekonuje dominikanin.
Najbardziej groteskowa jest jednak – jak sądzę – sytuacja, o której ojciec dominikanin nie wspomina: kiedy jeden z drugim wyrośnięty dzieciak lata w swoich krótkich portkach z drewnianym mieczykiem i okłada nim tego i owego po głowie – uważając się przy tym za wielkiego wojownika walczącego w słusznej sprawie.
Jak mówi ojciec Krupa, dzisiaj Matka Boża uczy nas facetów, jak dorosnąć i wziąć się za bary z problemami, które nas niejednokrotnie przerastają. Przecież nie jesteśmy sami w tym całym szaleństwie. Bóg rzuca nam nieraz wyzwania, które wydają się nie do udźwignięcia, ale On też daje siłę potrzebną, żeby się z nimi zmierzyć. „Bóg to pytanie, a nie odpowiedź” – mówi dziś Roland Joffe, reżyser filmu o Josemarii Escrivie„Gdy budzą się demony”. Chodź rzuca to stwierdzenie w innym kontekście, ma rację. Do Maryi też Bóg przyszedł – że tak się wyrażę – w formie pytania. „Chcesz być matką mojego syna?”. Odpowiedź znamy.
Nam Boskie pytania stawiane są co rusz. Czasem wydaje się, że nie ma na nie odpowiedzi, że jej nie znajdziemy, nie mamy siły. Smarkacz w krótkich porteczkach przybija wtedy Bogu na drzwiach kartkę z napisem, „dzięki, ja wysiadam z tego interesu”, strasząc (!) apostazją tak głośno, by wszyscy słyszeli. Ostatecznie takie groźby wywołują z jednej strony pusty śmiech, ale z drugiej głęboki żal, że tak trudno człowiekowi dzisiaj wyrosnąć z dziecięcych kawałów. A czas by było.
Czas wreszcie wziąć się w garść i zdać sobie sprawę, że mamy w sobie wielką moc, która pomoże nam poradzić sobie z najtrudniejszymi problemami - przekonywał w Lublinie Donald Turbitt. Chociażby się wydawały nie do przejścia, to męską rzeczą jest spróbować z nimi walczyć, niż zwyczajnie przed nimi uciec.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Na placu Żłobka przed bazyliką Narodzenia nie było tradycyjnej choinki ani świątecznych dekoracji.