Wynik wyborów prezydenckich w Egipcie budzi mieszane uczucia wśród chrześcijan i liberalnych muzułmanów. Podkreślił to pracujący w Kairze ks. Joachim Schroedel w rozmowie z niemiecką agencją katolicką KNA.
- Informacja o zwycięstwie w wyborach Mohammeda Mursiego przede wszystkim zahamowała przelew krwi” - powiedział proboszcz niemieckojęzycznej wspólnoty katolickiej w stolicy Egiptu.
Zdaniem ks. Schroedela, w przypadku porażki kandydata popieranego przez islamistyczne Bractwo Muzułmańskie, jego zwolenników nic by nie powstrzymało przed rozruchami i dlatego teraz wielu Egipcjan odetchnęło z ulgą. Jak poinformowały media, na centralnym placu Tahrir w Kairze swoją sympatię dla nowego prezydenta demonstrowały dziesiątki tysięcy jego zwolenników.
Komisja wyborcza w Egipcie ogłosiła oficjalnie 24 czerwca, że wybory prezydenckie wygrał Mohammed Mursi uzyskując 51,7 procent głosów. Ogółem w wyborach uczestniczyło 51 procent Egipcjan. Kontrkandydat Mursiego, były premier Ahmed Schafik, otrzymał 48,3 procent głosów.
Według niemieckiego kapłana, wiele sił liberalnych skierowało się teraz ku Radzie Wojskowych. Wbrew powtarzanym opiniom przedstawiciele armii głoszą hasła wolnego społeczeństwa, podczas gdy Bractwo Muzułmańskie ostatecznie będzie zabiegało o wyznaniowe państwo islamskie.
“Będą napięcia, ale mam nadzieję, że nie będzie dochodziło do przelewu krwi” - tak obecną sytuację podsumował ks. Schroedel. Przypomniał, że na przyszły rok zaplanowane są wybory parlamentarne, ponadto trzeba opracować nową konstytucję, a wtedy „może dojść do nowego rozdania kart”. W każdym razie obecnie wielu mieszkańców Egiptu, a zwłaszcza chrześcijańska mniejszość koptów, żyję w strachu. Od obalenia prezydenta Hosniego Mubaraka co pewien czas dochodziło do aktów przemocy między chrześcijanami, muzułmanami i siłami bezpieczeństwa.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.