Referendum, które ma rozstrzygnąć o politycznej przyszłości prezydenta Rumunii Traiana Basescu, rozpoczęło się w niedzielę wczesnym rankiem. Los prezydenta może zależeć od frekwencji podczas głosowania.
Lokale wyborcze - jak zauważa agencja AFP - pozostaną otwarte wyjątkowo długo do godz. 23 czasu lokalnego (22 czasu polskiego).
Zgodnie z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego referendum będzie ważne, jeżeli weźmie w nim udział co najmniej połowa uprawnionych do głosowania; ewentualna słaba frekwencja daje dzięki temu Basescu większe szanse na pozostanie na stanowisku.
Prezydent wezwał do bojkotu referendum; jego polityczny sojusznik, Partia Demokratyczno-Liberalna (PD-L), także zaapelowała do Rumunów, by zignorowali głosowanie.
Na początku lipca parlament Rumunii opowiedział się za wszczęciem procedury impeachmentu wobec Basescu. Centroprawicowy szef państwa został zawieszony w obowiązkach na 30 dni. Rząd zarzuca mu nadużywanie władzy. Basescu czasowo przekazał władzę swojemu rywalowi, przewodniczącemu Senatu Crinowi Antonescu.
Niedzielne referendum w sprawie impeachmentu Basescu może być momentem przełomowym w sporze między ośrodkami władzy skupionymi wokół Basescu i premiera Victora Ponty. Konflikt trwa od początku maja, od wyborów parlamentarnych, w których władzę utracili konserwatyści z PD-L, a do władzy doszła socjalistyczno-liberalna koalicja Ponty.
Co powiedziałby terapeuta Kościołowi, gdyby on, jako pacjent, zawitał w jego gabinecie?
Andrzej Duda podkreślił, że niektóre wypowiedzi szefa MSZ wzbudziły jego niesmak.
Filip Dębowski podpowiadał uczestnikom Festiwalu Kariery 2024, jak zadbać o higienę cyfrową.