Rosja podważa ustalenia własnej prokuratury. Wynika z tego, że obawia się wyroku, który wyda Europejski Trybunał Praw Człowieka (ETPC) w Strasburgu w sprawie skargi katyńskiej, pisze "Gazeta Polska Codziennie".
Dziennik dotarł do pisma, jakie 17 stycznia władze Rosji wysłały do Trybunału przed publiczną rozprawą, zaplanowaną przed Wielką Izbą na 13 lutego.
Rosjanie przekonują w nim sędziów Trybunału, że bez znaczenia dla sprawy są materiały przekazane im w 2002 r. przez Ukrainę, które rosyjska prokuratura włączyła dwa lata później do prowadzonego wówczas śledztwa katyńskiego. Rosjanie twierdzą teraz, że decyzja ich prokuratury była nieuzasadniona.
Zdaniem władz Rosji dokumenty z Ukrainy nie wystarczają, by ustalić okoliczności egzekucji Polaków z 1940 r.
Materiały ukraińskie przekazano już po roku 1998, zatem - zdaniem strony polskiej - są one "nowym elementem", dzięki któremu można badać, czy Rosja naruszyła art. 2 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Przepis ten bowiem w przypadku śmierci jakiejś osoby, a tym bardziej masowego mordu, zobowiązuje państwo, na którego terenie doszło do zbrodni, do wyjaśnienia okoliczności i ustalenia winnych śmierci. Strona rosyjska tego nie zrobiła - argumentują prawnicy Polaków.
To kolejny cenny artefakt, który zniknął w Egipcie w ostatnim czasie.
Jest on postrzegany jako strategiczne blokowanie Chin w rejonie Pacyfiku.
To już nie te czasy, gdy wojna toczyła się tylko na terytorium Ukrainy.
"Nie wjechaliśmy na terytorium Izraela, ale zostaliśmy siłą zabrani z wód międzynarodowych".
Dokładna liczba uwięzionych przez zawieje turystów nie jest znana.