![][1]- Największym "przedsiębiorstwem" kościelnym w Polsce jest prawdopodobnie Caritas Archidiecezji Katowickiej - mówi jej dyrektor ks. Krzysztof Bąk. Roczne "obroty" kierowanej przez niego organizacji to ponad 27 mln zł. [1]: zdjecia/zdjecia/logo_caritas.gif
Caritas Archidiecezji Katowickiej to ponad 4 tys. stałych podopiecznych oraz prawie 800 etatowych pracowników, zatrudnionych w 87 placówkach. Są wśród nich m.in. domy pomocy społecznej, ośrodki dla niepełnosprawnych, świetlice dla dzieci, noclegownie, jadłodajnie, dom matki i dziecka oraz stacjonarne hospicjum. Pieniądze na ich utrzymanie pochodzą w większości ze środków publicznych, czyli od władz państwowych i samorządowych, które zlecają Caritas wypełnianie ustawowych obowiązków. W sumie na pomoc potrzebującym katowicka Caritas przeznaczyła w ubiegłym roku ok. 27,2 mln zł. Według szacunków ks. dyr. Bąka, dalsze 3 mln zł wydają rocznie na cele charytatywne parafie archidiecezji katowickiej, m.in. poprzez parafialne zespoły Caritas. Działają one prawie we wszystkich spośród 312 parafii archidiecezji i zrzeszają ponad 3 tys. wolontariuszy. W zeszłym roku 185 parafii dożywiało w sumie ponad 2 tys. dzieci, a 108 parafii zorganizowało kolonie charytatywne dla blisko 6 tys. najmłodszych. Prawie co trzecia parafia prowadzi świetlicę dla dzieci lub klub seniora. Osobną sprawą są dzieła charytatywne prowadzone przez katolickie stowarzyszenia i zakony. Według niepełnych danych, prowadzą one w archidiecezji katowickiej 5 świetlic dla dzieci, 7 domów pomocy społecznej, kilkanaście przedszkoli, zwanych potocznie ochronkami, 1 szpital, 2 jadłodajnie oraz kilkanaście punktów wydawania posiłków i odzieży.
Zgodnie z planami MS, za taki czyn nadal groziłaby grzywna lub ograniczenie wolności.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Wciąż aktualne pozostaje stanowisko Trybunału, że Konwencja nie przyznaje „prawa do aborcji”.
Szymon Hołownia wybrany z kolei został wicemarszałkiem Sejmu.
Polskie służby mają wszystkie dane tych osób i ich wizerunki.
Rosyjskie służby chcą rozchwiać społeczeństwo, chcą nas wystraszyć.
Mówi Dani Dajan, przewodniczący Instytutu Pamięci Męczenników i Bohaterów Holokaustu Yad Vashem.