"Tygodnik Powszechny" przeprowadził wśród polskich biskupów ankietę na temat ich opinii o wstąpieniu Polski do UE. Na ankietę odpowiedziała połowa biskupów, z których większość - z zastrzeżeniami - była "za".
Za akcesją, zdaniem wielu biskupów, przemawia szansa edukacji i pracy poza granicami Polski, zażegnanie niebezpieczeństwa konfliktów zbrojnych i korzyści ekonomiczne. Zwracają też uwagę na to, co Polska może dać Europie. "Możemy wnieść naszą religijność, duchowość, intuicję, spontaniczność i inwencję" - uważa bp Gołębiewski. Biskupi przypominają także, że akcesja nakłada na nas obowiązek bronienia własnego dziedzictwa. "Do Unii tak, ale nie byle jak. Trzeba zapewnić wartościom duchowym naszego narodu odpowiednie miejsce" - podkreśla kard. Henryk Gulbinowicz metropolita wrocławski. Podobnego zdania jest abp częstochowski Stanisław Nowak, który uważa, że Polska powinna być w UE, by móc "kształtować jej chrześcijańskie oblicze". "Obrona wartości i nakłanianie innych do ich respektowania będą skuteczne, jeśli będziemy je prowadzić ze środka struktur, a nie w izolacji wobec nich. Możemy przecież wnieść sporo dobra w dorobek Europy i świata" - argumentuje. Biskupi opowiadający się zdecydowanie za wejściem Polski do Unii Europejskiej podkreślali jednak, że akcesja będzie się wiązać z dużym wysiłkiem ze strony społeczeństwa. "Nie wyobrażam sobie Polski poza Europą. Należy jednak sobie uczciwie powiedzieć, że Unia nie jest instytucją charytatywną, trzeba się będzie solidnie napracować, żeby sprostać standardom europejskim" - podkreślił bp zielonogórsko-gorzowski Adam Dyczkowski. "Nikt inny w ogóle nie będzie dotował naszego rolnictwa, które swoją jakość musi poprawić niezależnie od wejścia do Unii, a Unia może w tym pomóc" - argumentował bp włocławski Bronisław Dembowski. Z kolei bp elbląski Andrzej Śliwiński uważa, że minusy najszybciej dadzą o sobie znać na wsi. "Euforia nie przesłoni ofiar, jakie nieuchronnie poniesiemy. Zmieni się nie tylko gospodarka czy standard życia ludzi, ale także sposób funkcjonowania Kościoła" - stwierdził. Wyraźne wahanie co do słuszności akcesji Polski do UE przejawiają biskupi z najuboższych terenów kraju. Znają obawy swoich wiernych i podzielają ich troskę o przyszłość. "Bezrobotnym - których w mojej archidiecezji jest ok. 30 proc. - brak nadziei, że będzie lepiej, do tego mają przykre doświadczenia z zachodnimi inwestorami" - twierdzi abp Edmund Piszcz metropolita warmiński. "Wejście do Unii przyniesie być może korzyści, ale chyba następnym pokoleniom. Obecnie jednak ludzie młodzi nie mają złudzeń, że wejście do Unii coś w ich życiu zmieni" - powiedział. Ale nawet sceptycznie nastawieni do akcesji biskupi podkreślają, że zamykanie się na Europę nie jest dobre, a jednoczenie się starego kontynentu to proces, którego nie można zahamować. "Będę z ludem tam, gdzie lud się znajdzie, niezależnie od tego, co lud wybierze" - deklaruje biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, który jednocześnie bez aprobaty przygląda się argumentom zarówno euroentuzjastów, jak i eurosceptyków. "Mam wrażenie, że z jednej i z drugiej strony ideologia i propaganda biorą górę nad rzeczywistością. Zjednoczenie jest bowiem możliwe tylko przy świadomości własnej tożsamości, inaczej może zajść wchłonięcie i podporządkowanie. Z drugiej strony określenie i przeżywanie własnej tożsamości nie może przemienić się w nietolerancję wobec drugiego i zamknięcie się przed drugim" - uważa. "Tygodnik Powszechny" zamieścił także wypowiedź Prymasa polski kard. Józefa Glempa, udzielonej KAI. "Nigdy nie byłem przeciwny wstąpieniu Polski do Unii Europejskiej. Mogłem mieć tylko zastrzeżenia co do form. Należy być krytycznym wobec postawy wielu państw Unii względem aborcji czy legalizacji związków homoseksualnych. Do takich zjawisk mamy stosunek krytyczny. Tylko należy przy tym pamiętać, że nie jest to ustalony program Unii Europejskiej" - powiedział wówczas Ksiądz Prymas.
W niektórych przypadkach pracownik może odmówić pracy w święta.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.