Po okrucieństwach wojny i bombardowań, po anarchii jaka zapanowała po upadku dyktatury Saddama Husejna, chrześcijanie w Iraku stanęli wobec nieznanej przyszłości. Zdaniem austriackiego znawcy problematyki bliskowschodniej Heinza Gstreina na chrześcijanach ciąży współpraca premiera Tarika Aziza i innych polityków chrześcijańskich z obalonym reżimem.
Władza założonej przez syryjskiego chrześcijanina Michela Aflaqua partii Baath była - przynajmniej z religijnego punktu widzenia - sprawowana pluralistycznie - stwierdził Heinz Gstrein w rozmowie z austriacką agencją katolicką "Kathpress". Teraz jednak dążą do niej radykalne siły islamskie, i to nie tylko szyici, lecz także sunnici i Kurdowie. Tam natomiast, gdzie Kurdowie są nastawieni bardziej narodowo niż proislamsko, na plan pierwszy wysuwa się ich etniczny konflikt z chrześcijanami z wschodniej Syrii. Iraccy chrześcijanie ponieśli wielkie szkody w wyniku działań wojennych. Poza zniszczeniami, jakich doznał chaldejski patriarchat w zachodniej części Bagdadu, a także szereg kościołów i szkół w Bagdadzie, Mossulu i Kirkuku, zostały zbombardowane lub zniszczone przez powracające kurdyjskie bojówki całe wsie chrześcijańskie w północnym Iraku. Plądrowania, do jakich doszło po upadku dyktatury Saddama Husajna, nie wyrządziły w kościołach i obiektach kościelnych tak wielkich szkód, jakich się obawiano. Pogłoski o napadach rabunkowych na księży okazały się nieprawdziwe, a szabrownicy zajmowali się głównie okradaniem budynków rządowych i ambasad. W dniach działań wojennych chrześcijańskie parafie i klasztory dzieliły się wszystkim z potrzebującymi, również muzułmanami, a także zapewniały schronienie mieszkańcom zburzonych domów. Także szacunek wobec chrześcijańskich obiektów kultu powstrzymywał przed kradzieżą szabrowników, pochodzących głównie z szyickiej dzielnicy ubogich Medinet-al.-Sadr. Czas powojennego okradania przetrwały prawie wszystkie kościoły, klasztory, budynki parafialne i szkoły prowadzone przez zakony. Zniszczona została jednak dzielnica zamieszkana przez chrześcijan oraz ich sklepy i warsztaty. Ludzie ci nie mają dziś niczego. Wielu chrześcijan obrządku chaldejskiego i asyryjskiego uciekło przed bombardowaniami z Bagdadu do małych miejscowości w górach oraz w okolice Mossulu. Nie mogą teraz stamtąd wrócić, gdyż nie mają już swoich domów, a te, które przetrwały bombardowania, zostały całkowicie ograbione. Wiele opuszczonych mieszkań zajęli bezdomni szyici. W takiej sytuacji znacznie więcej chrześcijan, niż w czasie minionego dziesięciolecia, stara się wyjechać z kraju. Z początkowej liczby 1,5 mln., obecnie pozostaje w Iraku jedynie niespełna połowa. Do okupowania kościoła przez szyickich fundamentalistów doszło tylko w Basrze, którą nadzoruje Wielka Brytania. Szyici zajęli tam chaldejską katedrę. W oczach szyitów chrześcijanie iraccy są ludźmi poza prawem, gdyż na ich obecność pozwalał reżim Saddama. Dopiero teraz biskupi, księża i świeccy odważyli się otwarcie mówić i swojej sytuacji za rządów Saddama. Swoją względną wolność chrześcijanie musieli opłacać pełnym poddaństwem politycznym i serwilistycznym podporządkowaniem. Każdy, kto chciał być chrześcijaninem, stojącym po stronie prześladowanych przez dyktaturę, sam wędrował do izby tortur i lochów Saddama. Takich chrześcijan było o wiele więcej niż dotychczas było wiadomo. W chwili obecnej także nowe władze amerykańskie i brytyjskie nie dopuszczają do współpracy w budowaniu nowego systemu chrześcijan, którzy obecni są w Iraku od czasów Apostołów i do czasów Średniowiecza stanowili większość ludności kraju. Na spotkaniu przyszłych przedstawicieli społeczeństwa, które odbyło się w połowie kwietnia w Nasirii nad Eufratem, obecni byli muzułmanie i Kurdowie; nie było jednak ani jednego przedstawiciela chrześcijan chaldejskich ani asyryjskich. Według informacji austriackiego teologa w Watykanie oraz w siedzibie Światowej Rady Kościołów w Genewie panuje zaniepokojenie, gdyż istnieje obawa, że Amerykanie mogą popełnić błędy Anglików z okresu między wojnami światowymi, kiedy Londyn rządził Irakiem przy pomocy islamskich Arabów i Kurdów, a przeciwko chrześcijanom z wschodniej Syrii. Konsekwencją było powstanie Asyryjczyków, brutalnie stłumione przez Anglików. Jako rozwiązanie Liga Narodów zaproponowała tylko wyjazd ludzi do Brazylii. W pamięci chrześcijan irackich do dziś obecna pozostaje tragedia asyryjczyków - członków Apostolskiego Kościoła Wschodu.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
- ocenił w najnowszej analizie amerykański think tank Instytut Studiów nad Wojną (ISW).
Wydarzenie wraca na płytę Starego Rynku po kilkuletniej przerwie spowodowanej remontami.