Czy homoseksualizm jest zaburzeniem? Czy i ewentualnie z jakim skutkiem można go leczyć? - to pytania, które pojawiły się podczas spotkania zorganizowanego 8 października przez kwartalnik "Fronda".
- Myślałem, że znajdę szczęście w środowisku homoseksualistów. Ale w większości to były złe doświadczenia. Ci faceci chcieli jedynie uprawiać ze mną seks - mówi występujący w dokumencie młody holenderski Turek Dżemal Yalcinkaya, który odmienił swoje życie, gdy trafił do chrześcijańskiej grupy wsparcia. - Wiem, że większość ludzi w tym środowisku funkcjonuje i czuje w ten sam sposób. Słowo "gay" znaczy wesoły, szczęśliwy, i oni zachowują się, jakby tacy byli, ale tak naprawdę nie są szczęśliwi. - Nigdy nie spotkałem szczęśliwego homoseksualisty - mówi w filmie b. gej Christoff. - Czy można leczyć coś, co według Światowej Organizacji Zdrowia nie jest chorobą? - to pytanie pojawiło się kilkakrotnie podczas spotkania. - Kierowałem się zasadą, że najważniejszy jest człowiek - tłumaczył Górny. Podczas kilku wizyt w Holandii redaktor naczelny "Frondy" poznał wielu homoseksualistów, widział dramat tych ludzi, a jednocześnie szczęście tych, którzy z homoseksualizmu wyszli. - Między zdrowiem a chorobą nie ma przepaści, tylko linia ciągła - tłumaczyła psycholog dr Jolanta Próchniewicz. Tak również należy patrzeć na homoseksualizm i jego terapię. Pociąg do własnej płci jest zaburzeniem na podłożu emocjonalnym, podobnym do wielu innych zaburzeń, i przyznaje to - jej zdaniem - cały świat naukowy. Podkreśliła, że terapia trwa całymi latami. - Kiedy stawiacie państwo kwestię: jak leczyć z homoseksualizmu, przypomina mi to filmy z okresu nazistowskiego: jak rozpoznać Żyda - mówił wzburzony uczestnik spotkania. Jego zdaniem, terapii powinny się poddawać tylko osoby, które nie akceptują swojego homoseksualizmem, ale nie te, które czują się dobrze z tą preferencją. Psycholog Jolanta Próchniewicz przyznała, że terapia może być owocna tylko wtedy, gdy zmiany chce sam pacjent. Wszelkie próby wyprowadzania kogoś na siłę z homoseksualizmu - podobnie jak ze wszystkich zaburzeń - są skazane na niepowodzenie. - Homoseksualista to nie jest człowiek, który normalnie funkcjonuje w społeczeństwie - podkreśliła jednak. Jeśli ktoś ma zaburzenia, jego sytuacji nie zmieni fakt, że tego nie uznaje. - Nie chcę, żeby po tym spotkaniu w państwa świadomości została wizja "czyszczenia świata z homoseksualistów". Chcemy pomóc temu, kto tego chce - podkreślił bp Kiernikowski. Biskup siedlecki wyjaśnił stanowisko Kościoła katolickiego nt. homoseksualizmu: jest to zło i objaw nieuporządkowania - podobnie jak wszelkie współżycie poza małżeństwem. Wątpił, czy warto powoływać duszpasterstwo dla homoseksualistów - raczej każda osoba o tych skłonnościach powinna być otoczona indywidualną opieką. Przyznał, że Kościołowi brakuje księży przygotowanych do pracy z takimi ludźmi. - Wiem z własnego doświadczenia, że księża boją się tego problemu dotykać, żeby nie zostać posądzeni, że sami również mają takie skłonności. Boimy się tracić swoje życie dla Ewangelii i dla drugiego człowieka - powiedział bp Kiernikowski. Jolanta Próchniewicz powiedziała z kolei, że jednak coś się robi w tej dziedzinie, bo np. ona sama kilka razy w roku jest zapraszana przez seminaria na wykłady o terapii homoseksualizmu. Wobec autora filmu i jego rozmówców wysunięto zarzut, że religia miała wpływ na ich poglądy. Górny podkreślił, że nie wierzy w neutralność światopoglądową. - Duchowości nie da się oddzielić od reszty człowieka - powiedział. W filmie pojawiają się ludzie, dla których głównym motywem do wyjścia z homoseksualizmu była chęć podobania się Bogu, ale np. terapia głównego bohatera jego reportażu, prof. van den Aardwega nie jest uwarunkowana religijnie. Jednak nawet profesor przyznaje w filmie, że osoby religijne lepiej przechodzą terapię.
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.