Jak bardzo musi skamienieć serce człowieka...

KAI

publikacja 07.02.2004 06:46

Ból i gorycz wyraził metropolita w Moskwie abp Tadeusz Kondrusiewicz na wieść o krwawym zamachu terrorystycznym, do jakiego doszło dzisiaj rano na jednej ze stacji stołecznego metra.

W specjalnym oświadczeniu metropolita stwierdził m.in.: "Jak bardzo musi skamienieć serce człowieka, aby zabijając siebie, niszczyć wszystko wokół, starając się pociągnąć za sobą jak najwięcej innych niewinnych istnień ludzkich". "Dzisiejsze okrutne i zawczasu przemyślane zabójstwo obnaża straszliwą istotę terroryzmu, dla którego nie ma i nie może być usprawiedliwienia moralnego" - napisał przewodniczący katolickiego episkopatu Rosji. Podkreślił, że winni o tym nieustannie nauczać wyznawcy różnych religii i ta myśl musi być obecna w programach radiowych i telewizyjnych, na stronach internetowych i na łamach prasy. "Wszyscy razem musimy uczynić wszystko, aby ludzie, ogarnięci uczuciem zemsty, opamiętali się i nawrócili" - stwierdza arcybiskup. Zwraca uwagę, że w żadnej ze światowych religii i ich nauczaniu społecznym nie ma usprawiedliwienia dla terroryzmu. "Pamiętając o tym, że zło można zwyciężyć jedynie dobrem, nie powinniśmy poddawać się pokusie wrogości. Obyśmy byli zjednoczeni zarówno w przeciwstawianiu się złu, jak i w dążeniu do udzielania natychmiastowej pomocy, na jaką nas stać, ofiarom" - zaapelował abp Kondrusiewicz. Zapewnił, że wszystkie wspólnoty katolickie modlą się, aby Pan przyjął dusze zmarłych, uzdrowił uratowanych oraz pocieszył ich krewnych i bliskich. "Prosimy Jedynego dla nas wszystkich Stwórcę o dar opamiętania dla zatwardziałych serc w imię pojednania i zgody w naszej Ojczyźnie" - kończy arcybiskup. Około godz. 8.45 czasu moskiewskiego (6.45 czasu warszawskiego) w drugim wagonie wypełnionej pasażerami kolejki metra, wyjeżdżającej ze stacji Pawieleckaja, doszło do silnego wybuchu, spowodowanego prawdopodobnie zamachem samobójczym. Zginęło co najmniej 40 osób, a ponad 100 odniosło cięższe lub lżejsze rany. Stacja, na której wydarzyła się tragedia, jest jedną z najruchliwszych, gdyż łączy ona m.in. jeden z moskiewskich dworców kolejowych, skąd przyjeżdża do pracy wielu mieszkańców miejscowości podstołecznych. Chociaż dotychczas do zamachu nie przyznała się żadna organizacja ani ruch polityczny, władze są przekonane, że był on dziełem bojowników czeczeńskich, którzy w przeszłości wielokrotnie dokonywali podobnych aktów zarówno w Moskwie, jak i w innych miastach rosyjskich. Stolica Rosji w ostatnich kilku latach była kilka razy miejscem mniejszych i większych zamachów bombowych, w których ginęło od kilku do kilkudziesięciu osób. Tylko w metrze można wspomnieć o co najmniej dwóch takich czynach w latach 1977 i 1996, które pociągnęły za sobą śmierć co najmniej 11 osób i kilkudziesięciu rannych.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona