Coraz głośniejsza jest w Polsce dyskusja na temat postulatów środowisk gejów i lesbijek, problemu tolerancji wobec mniejszości i jej granic, czy praw i przywilejów dla ludzi o orientacji homoseksualnej.
Zakaz leczenia homoseksualności wysuwany przez środowiska gejowskie jest sprzeczny z prawem człowieka do decydowania o swoim życiu. Jest on tym bardziej zdumiewający, że ze strony tych środowisk można raczej oczekiwać empatii wobec osób mających takie same skłonności seksualne niż odmowy prawa do leczenia. Przykład ten dowodzi nietolerancji środowisk gejowskich wobec osób, które chcą swoje problemy rozwiązać w sposób nie pasujący do ich wizji świata. Środowiska gejowskie stawiają ideologię ponad dobrem i prawami ludzi, w imieniu których rzekomo występują. "Homofobiczny" Kościół katolicki? We wspomnianym już "Raporcie o dyskryminacji i nietolerancji ze względu na orientację seksualną w Polsce w 2002 r.", wśród podmiotów życia publicznego, które okazują nietolerancję i dyskryminację wobec homoseksualistów na pierwszym miejscu wymieniony jest "homofobiczny Kościół katolicki". Zgodnie z rozumieniem przez środowiska gejowskie słowa "homofobia" stosunek Kościoła do osób homoseksualnych cechuje pogarda, agresja i nienawiść oraz irracjonalny lęk przed kontaktem z osobami o orientacji homoseksualnej. Wnikliwa lektura raportu dowodzi jednak, że jego autorzy mieli trudności ze znalezieniem przykładów dla poparcia swoich oskarżeń. Przytaczają bowiem cytaty z wypowiedzi bp. Tadeusza Pieronka, ks. Józefa Augustyna SJ czy red. Jarosława Gowina wyrażające poglądy tych osób na temat zjawiska homoseksualizmu, bądź przytaczają naukę Kościoła na ten temat. Trudno jednak dopatrzyć się w tych opiniach przejawów jakiejkolwiek homofobii. Środowiska gejowskie z założenia uważają Kościół katolicki za swojego największego wroga, bowiem nie aprobuje on zachowań homoseksualnych i stoi na straży tradycyjnego modelu rodziny i małżeństwa. Cytowany już dr Jacek Kochanowski mówi wprost: "myślę, że niezbędne jest wyprowadzenie religii ze szkół, bowiem właśnie lekcje religii są miejscem propagowania ideologii antylesbijskiej i antygejowskiej, zresztą także antykobiecej, czy anty-antykoncepcyjnej, antyaborcyjnej itp.". - Żaden chrześcijanin, właściwie pojmujący naszą wiarę, nie będzie piętnował człowieka o skłonnościach homoseksualnych ze względu na same te skłonności. Jeśli rozumie dobrze chrześcijaństwo, to będzie wobec takiej osoby tolerancyjny, co nie oznacza, że będzie akceptował jej homoseksualny styl życia - tłumaczy KAI biskup siedlecki Zbigniew Kiernikowski, który od lat wspomaga działalność lubelskiej "Odwagi". Zwraca on uwagę, że Kościół patrząc na człowieka, który ma w sobie różne słabości, nie tylko w dziedzinie płciowej, ale także w wielu innych, nigdy go nie potępia z powodu tych słabości, lecz wskazuje na grzeszne czyny, sprzeczne z etyką chrześcijańską. - Przecież Kościół nie może ich nazwać dobrymi, czy akceptować ich. Jednak piętnując czyny, czy nazywając je grzechem, nie potępia człowieka jako człowieka tylko jego zachowania i zawsze stara się mu pomóc, wskazać drogę wyjścia z grzechu - tłumaczy. Jego zdaniem Kościół jest wezwany do tego, by pomagać osobom o orientacji homoseksualnej, które tego chcą. Takiej pomocy nie można udzielać w sposób ogólny czy masowy, domaga się ona pracy indywidualnej, z konkretnymi osobami. Na pewno tego jest za mało. Jest w ogóle mało ludzi, którzy znają tę problematykę w świetle nauki i moralności katolickiej. Mało też jest organizacji, które mogłyby właściwie pomagać, jak na przykład lubelska "Odwaga". Bp Kiernikowski podkreśla, że właśnie dlatego, że "Kościół kieruje się dobrem człowieka nie może akceptować prawa zezwalającego na postawy, które wynikają z pewnego zaburzenia, z orientacji wykraczającej poza normy, i to nie tylko normy umowne, ale należące do struktury człowieka. Mam na uwadze postawy sprzeczne z antropologią nie tylko chrześcijańską, ale także przyjmowaną przez szeroki ogół". Zwraca również uwagę, że obowiązkiem Kościoła jest ukazywanie niewłaściwości legalizacji związków osób homoseksualnych i bronienie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. - Nie można więc legalizować, równać prawnie związków homoseksualnych i małżeństwa. Legalizacja bowiem oznaczałaby także ułatwienie w rozwijaniu się tego rodzaju postaw. Dlatego jest tak ważne ze strony Kościoła bronienie instytucji małżeństwa jako związku mężczyzny i kobiety - tłumaczy. Właśnie publiczne głoszenie takiej nauki przez Kościół jest uznawane przez środowiska gejowskie za nietolerancję. A może nietolerancja cechuje środowiska gejowskie, gdy oczekuje od Kościoła zmiany nauczania? Prof. Leszek Kołakowski w swoich "Mini wykładach o maxi sprawach" pisze: "Kościół uważa praktyki homoseksualne za moralnie niedozwolone, odwołując się do Starego i Nowego Testamentu, własnej tradycji i własnej teologicznej interpretacji seksualności. Otóż, gdyby Kościół chciał powrócić do prawnego zakazu homoseksualizmu, mógłby być oskarżony o karygodną nietolerancję. Ale organizacje homoseksualistów żądają, żeby Kościół swoje nauczanie odwołał, a to jest przejaw karygodnej nietolerancji w drugą stronę. W Anglii były przypadki demonstracji i ataków na kościoły w tej sprawie. Któż jest więc nietolerancyjny? Jeśli niektórzy homoseksualiści twierdzą, że Kościół błądzi, mogą z niego wystąpić, nic im nie grozi; ale gdy chcą własne opinię hałaśliwie i agresywnie Kościołowi narzucać, nie bronią tolerancji, lecz nietolerancję propagują".
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.