Pomysł dyrekcji mediolańskiego liceum "Gaetana Agnesi", by od przyszłego roku szkolnego zorganizować klasę dla samych tylko uczniów muzułmańskich, spotkał się z ostrą krytyką środowisk katolickich w całych Włoszech.
Ojciec Enzo Bianchi ze wspólnoty monastycznej w Bose w Piemoncie uważa, że klasa taka przekształci się natychmiast w getto, co nie będzie korzystne ani dla dzieci, ani dla ich włoskiego otoczenia. Włoski zakonnik nie rozumie też, dlaczego - jak zapowiedziały mediolańskie władze oświatowe - z klasy przeznaczonej dla małych muzułmanów miałby zostać usunięty krzyż. - Jest on częścią naszej kultury, uznanym przez wszystkich symbolem, który nie obraża innych i nie narusza świeckości państwa - powiedział o. Bianchi. Cała sprawa stała się okazją do głębszej refleksji dla założyciela rzymskiej Wspólnoty św. Idziego prof. Andrea Riccardiego, który odpowiedzialnością za obecną sytuację obarcza władze, zapowiadające dalszą federalizację wielu dziedzin życia kraju. - To objaw zła, jakie powoduje manicheizm włoskiej klasy politycznej. Każdy decyduje i organizuje wszystko według własnego widzimisię, w rezultacie mamy federalizm domowej roboty, nie zdając sobie sprawy, że ta wątpliwa interpretacja autonomii doprowadzi nas nieuchronnie do libanizacji - mówi włoski historyk Kościoła. Jego zdaniem "brak jest programu rozwiązania stosunków Włoch z obszarem basenu Morza Śródziemnego, a wiec i z islamem". Pomysł usunięcia krzyża dowodzi, że powstało już "społeczeństwo zdezorientowane, zagubione, pozbawione wartości i podatne na szalejące fundamentalizmy, nastawione na tych, którzy spragnieni są tożsamości" - uważa Riccardi.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.