Reklama

Urban-Bender: O co poszło?

Prof. Ryszard Bender nie musi przepraszać Jerzego Urbana.

Reklama

Przedstawił też wycinki prasowe świadczące jego zdaniem, że określenia "Goebbels" i "goebbelsowski" to pojęcia używane w debacie politycznej. Przypomniał, że we wrześniu tego roku były premier Leszek Miller swoim oponentom i przeciwnikom "zarzucił uprawianie goebbelsowskiego kłamstwa". - W debacie politycznej nazwisko Goebbelsa używane jest jako synonim propagandy uprawianej przez tego funkcjonariusza politycznego III Rzeszy i jako synonim złej, kłamliwej, fałszywej propagandy uprawianej w dzisiejszych czasach. Nazwisko to funkcjonuje nie jako porównanie do osoby zbrodniarza wojennego, ale propagandysty w złym czy najgorszym tego słowa znaczeniu - mówił. Zauważył też, że wypowiedź Bendera dotyczyła problemu jakości politycznej i moralnej propagandy uprawianej w ostatnich latach PRL, uprawianej przez Jerzego Urbana jako rzecznika prasowego rządu i publicystę. - Jest to ta propaganda, w której uchwale sejmowej została oceniona jako "propaganda kłamstwa i nienawiści". Jerzy Urban jako rzecznik prasowy rządu za treść tej propagandy ponosi osobistą odpowiedzialność - mówił. Reprezentujący nieobecnego na rozprawie Jerzego Urbana mec. Eugeniusz Baworowski, stwierdził, że każde porównanie do Goebbelsa jest porównaniem obraźliwym. - Jest ogólne pytanie, czy w ogóle w kraju, w Polsce, która doznała tylu krzywd z rąk okupanta hitlerowskiego, jest możliwe porównanie do Goebbelsa, Hitlera i Stalina - mówił. Uznał też, że wspomniana uchwała Sejmu nie dotyczy Jerzego Urbana. Jego zdaniem nie jest istotna intencja, jaką powodował się prof. Bender, bo najistotniejsze jest to, czy zrobił wszystko, by jego wypowiedź została należycie odebrana przez słuchaczy. Jego zdaniem, jeżeli prof. Bender nie zaznaczył, że wypowiedź dotyczyła tylko sfery propagandy, to znaczy że przewidywał i godził się z tym, że wiele osób odbierze tę wypowiedź jako porównanie do zbrodniarza. - Jestem ogromnie rad, że ten wyrok mógł zapaść, że żyjemy w państwie prawa - powiedział prof. Bender po ogłoszeniu wyroku. Ubolewał, że tyle lat "musiało upłynąć, by w Polsce prawo znaczyło prawo, by sądy mogły być w pełnym blasku suwerenne, mogły zapadać wyroki sprawiedliwe, nie wiążące się z jakąś opcją polityczną". W 1992 r. ówczesny senator RP prof. Ryszard Bender w nadawanym na żywo przez telewizję programie "Dekomunizacja po polsku" nazwał rzecznika rządu PRL Jerzego Urban, "Goebbelsem stanu wojennego". Redaktor naczelny "Nie" wystąpił do sądu z pozwem o ochronę dóbr osobistych i zażądał przeprosin w telewizji, twierdząc, że porównanie do zbrodniarza wojennego jest obraźliwe. Bender twierdził, że określenia użył w celu porównania działalności propagandowej obydwu postaci, a jego intencją nie było obrażenie, a uwypuklenie negatywnych zjawisk z powodu przeciągającego się procesu dekomunizacji. Pierwsze orzeczenie sądu w 1994 r. było korzystne dla Bendera, po apelacji Sąd Apelacyjny uchylił ten wyrok w 1994 r. Dwukrotnie Sąd Najwyższy zwracał sprawę do ponownego rozpatrzenia Sądowi Apelacyjnemu w Lublinie. W marcu tego roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok Sądu Apelacyjnego z kwietnia 2002 r. i przekazał sprawę do ponownego rozpoznania w sądzie drugiej instancji.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
-1°C Sobota
noc
-1°C Sobota
rano
1°C Sobota
dzień
2°C Sobota
wieczór
wiecej »

Reklama