Unia Europejska powinna zerwać wszelkie stosunki z dyktaturą na Białorusi i nie wznawiać ich dopóki nie zostaną zwolnieni więźniowie polityczni w tym kraju - oświadczył białoruski opozycjonista i były więzień polityczny Andrej Sannikau.
"Zażądajcie natychmiastowego zwolnienia wszystkich 13 więźniów politycznych i do tego czasu nie utrzymujcie wszelkich stosunków z dyktaturą, wstrzymajcie handel produktami naftowymi i import nawozów potasowych, zamroźcie rachunki bankowe, nie przyjmujcie wysłanników dyktatury i nie wysyłajcie swoich" na Białoruś - wezwał Sannikau przywódców UE w tekście opublikowanym na opozycyjnym portalu Karta'97.
Sannikau, lider opozycyjnego ruchu "Europejska Białoruś", pod koniec 2012 roku uzyskał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii. W swym tekście skrytykował też poniedziałkowy apel trzech liderów białoruskiej opozycji do UE, widząc w nim chęć uprawomocnienia dyktatury. W apelu wezwano m.in. do uproszczenia reżimu wizowego dla Białorusinów oraz jednostronnego wprowadzenia małego ruchu granicznego.
"Swoje oświadczenie przywódcy trzech organizacji: Partii BNF, +Mów Prawdę!+ i +O Wolność+ zatytułowali +Więcej Europy dla Białorusi+, ale należy je czytać jako +Chcemy legitymizacji dyktatury+. Za wszystkimi słownymi ćwiczeniami kryje się właśnie taki cel" - ocenia Sannikau.
Przywódcy ruchu "O Wolność", kampanii "Mów Prawdę!" i Partii BNF wyrazili w swym apelu przekonanie, że tylko powrót do pełnowartościowego dialogu i współpracy między Białorusią i UE może w istotny sposób zwiększyć możliwość modernizacji i budowy ładu społecznego na Białorusi, taki dialog zaś będzie możliwy dopiero po zwolnieniu więźniów politycznych w tym kraju.
"Jednocześnie uważamy, że w celu zwiększenia stabilności w regionie oraz niezależności naszego kraju UE już teraz może podjąć szereg kroków, które będą sprzyjać większej otwartości białoruskiego społeczeństwa, a przy tym przeprowadzeniu niecierpiących zwłoki reform gospodarczych" - napisali Alaksandr Milinkiewicz, Uładzimir Niaklajeu i Alaksiej Janukiewicz.
Zdaniem Sannikaua Unia Europejska próbuje obecnie wrócić do "dialogu z dyktaturą". "Coraz więcej wysłanników próbuje nas uspokoić przekonując, że więźniowie polityczni zaraz zostaną wypuszczeni. Ale nic się nie dzieje. A raczej dzieje się: są wywierane koszmarne naciski na naszych towarzyszy, wymuszanie próśb o ułaskawienie, niszczenie psychiczne i fizyczne" - podkreślił.
Sannikau został w kwietniu 2012 roku zwolniony z kolonii karnej o zaostrzonym rygorze, gdzie odbywał wyrok pięciu lat pozbawienia wolności. Zatrzymano go wieczorem 19 grudnia 2010 roku, kiedy siły bezpieczeństwa rozbijały demonstrację przeciwko oficjalnym wynikom wyborów prezydenckich na Białorusi, dającym prawie 80 proc. poparcia prezydentowi Alaksandrowi Łukaszence. Sąd uznał go za winnego organizacji masowych zamieszek. Na początku 2012 roku żona Sannikaua powiadomiła o podpisaniu przez niego pod wpływem tortur prośby o ułaskawienie do prezydenta.
58-letni Sannikau był w latach 1995-1996 wiceministrem spraw zagranicznych Białorusi. Wyrok na niego był jednym z najwyższych w serii procesów wytoczonych po wyborach opozycyjnym kandydatom i uczestnikom demonstracji z grudnia 2010 roku.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.