Władze Berlina zamierzają wprowadzić obowiązkowy przedmiot w szkołach o nazwie "nauka o wartościach". Zarówno Kościół katolicki i ewangelicki, jak i niektórzy politycy, protestują przeciwko tym zamiarom, obawiając się wyparcia religii z berlińskich szkół - informuje Rzeczpospolita.
Zakres tematyczny nowego przedmiotu obejmować ma naukę o wartościach występujących w wielu światowych religiach i w zasadzie ogranicza się do ich porównywania. Przedmiot miałby być obowiązkowy. Uczniowie mieliby jednak zagwarantowane prawo, jak do tej pory, dobrowolnego uczestnictwa w zajęciach z religii lub etyki. Zdaniem kardynała Georga Sterzinskiego taka praktyka byłaby równoznaczna ze stanem, jaki panował "w czasach nazistowskich oraz w NRD" kiedy zamiast nauki religii uczniów poddawano indoktrynacji politycznej. Biskup Wolfgang Huber, przewodniczący Kościoła ewangelickiego, zwraca uwagę na fakt, że obowiązkowy przedmiot zastąpi naukę religii w szkołach i sprawi, że zniknie ona z programów nauczania. Opinię tę podziela przewodniczący niemieckiego parlamentu Wolfgang Thierse, który podkreśla, że plany władz Berlina oznaczają zerwanie z zasadą, że Kościół miał prawo kształtowania nauki o religii, a rola państwa ograniczała się do funkcji kontrolnej. W berlińskich szkołach i tak nie ma obowiązkowego nauczania religii. Zdecydowana większość uczniów szkół podstawowych uczęszcza jednak na zajęcia z religii organizowane przez przedstawicieli Kościołów i wspólnoty muzułmańskiej. Taki stan może ulec zmianie po wprowadzeniu obowiązkowej nauki o wartościach.
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.