Między innymi na pytanie "Czy zawsze wyznawał Pan zasady moralności katolickiej, czy też żył według maksymy "sex, drugs and rock and roll"?" odpowiada w wywiadzie dla Kulisów (Życie Warszawy) Jan Pospieszalski.
- Absolutnie protestuję przeciw temu, co Pan mówi. Czy zna Pan jakikolwiek przypadek, kiedy ktoś z mniejszości został uderzony przez członka Młodzieży Wszechpolskiej?! Jeżeli tak, to proszę podać konkretny przykład. Jeżeli nie, to chyba zgodzi się Pan, że nie ma co dalej rozmawiać o tych insynuacjach. - A co Pan powie na te kamienie rzucane w Paradę Równości? Nasi fotoreporterzy byli przed Pałacem Kultury i wszystko to widzieli z bliska. Mamy zdjęcia. - I naprawdę pan sądzi, że to robili ludzie z Młodzieży Wszechpolskiej? - Trudno, żebyśmy prosili ich o pokazywanie legitymacji. Chyba wystarczy to, że kamienie leciały z pochodu MW. Dobrze, załóżmy nawet, że tak było. A teraz ustawmy to wszystko we właściwych proporcjach. - Skoro nielegalna parada dostaje ochronę policji, ta policja zachowuje się brutalnie i pałuje protestujących, to trudno się spodziewać, żeby u jej przeciwników nie wywołało to agresji. Wyprowadzenie na ulicę policjantów w strojach bojowych było niesłychanie silną prowokacją, która musiała wywołać takie reakcje. I mimo tego wszystkiego nie znam ani jednego przypadku członka MW czy osoby biorącej udział w naszych programach, której postawiono zarzut o użycie przemocy w stosunku do przeciwników. Wiem natomiast, że do zadymy przyłączyły się spore grupy kibiców z miasta. Chłopcy zwoływali się SMS-ami, że jest zadyma i warto przyjechać. - Ale akurat po to, by dolać „pedałom”, a nie wszechpolakom. - Najprawdopodobniej im nawet nie chodziło o homoseksualistów. Chcieli zwykłej zadymy z policją, jak to kibice. Dlatego zanim wysuniemy jakieś zarzuty, najpierw dokładnie sprawdzajmy, co kto konkretnie zrobił. W jednym z moich programów Kazimiera Szczuka zgnoiła na przykład chłopaka o nazwisku Krzysztof Bosak, działacza jednej z prawicowych organizacji. Publicznie wskazała na niego palcem, mówiąc, że uderzył kamieniem feministkę Justynę Włodarczyk... - Tak, pamiętam. To nie była prawda? - Było tylko trzy minuty do końca programu, nie dałem rady tego wyjaśnić przed kamerami. Ale po programie zrobiłem konfrontację i wie pan, co się okazało? Włodarczyk powiedziała: „On mnie wcale nie uderzył”. Szczuka próbowała się jeszcze bronić, opowiadając, że był w jakiejś agresywnej grupie, ale nawet to okazało się nieprawdą. Facet jest kompletnie niewinny. Tylko że niestety prasa, m.in. „Wyborcza” i „Przegląd”, uznała kłamstwa Szczuki za niepodważalny fakt i zrobiła ze spokojnego gościa łobuza rzucającego kamieniami w feministki. - Może Szczuka nie chciała skłamać, tylko się po prostu pomyliła? - Nie jestem mieszkańcem wyobraźni pani Szczuki, więc nie wiem, co nią powodowało. Mogę się domyślać, że rozpoznała Bosaka, bo pojawił się na konferencji prasowej, którą robiła we Władysławowie. Zadawał jej tam kłopotliwe pytania. - Będzie Pan jeszcze zapraszał Szczukę do „Warto rozmawiać”?
Rośnie zagrożenie dla miejscowego ekosystemu i potencjalnie - dla globalnego systemu obiegu węgla.
W lokalach mieszkalnych obowiązek montażu czujek wejdzie w życie 1 stycznia 2030 r. Ale...
- poinformował portal Ukrainska Prawda, powołując się na źródła.