Reklama

Abp Życiński: Równać do Dżyngis-chana

Podnoszenie dawnych "asów wywiadów" do rangi obecnych "świadków moralności" ubliża ich ofiarom - napisał abp Józef Życiński w Rzeczpospolitej.

Reklama

6 września Rzeczpospolita opublikowała felieton Macieja Rybińskiego: Pułapki etyki użytkowej Arcybiskup metropolita lubelski Józef Życiński wystąpił z inicjatywą powołania Zespołu Ocen Etycznych "Sumienie i pamięć", który ma się zająć wypracowaniem zasad etycznych rozliczeń z historią, w tym zasad lustracji. Niewiele wiem o planach działania zespołu, bo cała moja wiedza na ten temat pochodzi z "Gazety Wyborczej". Ale sądząc po osobach, wchodzących w skład tego szacownego grona, nie ograniczy się ono tylko - jak zapowiedziała "Gazeta" - do występowania przeciwko dzikiej lustracji i jej instrumentalnemu wykorzystywaniu w celach politycznych, ale zajmie się także instrumentalnym wykorzystywaniem w celach politycznych zaniechania lustracji. Jest to również poważny problem etyczny. To, co mnie zaniepokoiło, mieści się w tytule informacji o powstaniu zespołu: "Czy ubek może być świadkiem?". Nad tym dylematem ma radzić zacne grono na pierwszym posiedzeniu. Otóż jeśli ubek nie jest ubezwłasnowolniony, to nie tylko może, ale gdy zostanie wezwany, musi być świadkiem. To, czy jest świadkiem wiarygodnym, jest kwestią oceny odpowiednich instancji sądowych, których nie mogą, ani nie powinny, zastępować komisje etyczne. Historycy, a także publicyści muszą zachować również prawo do swobodnej oceny wartości i wiarygodności źródeł, z jakich korzystają. Nie można w końcu z każdym zeznaniem i każdym dokumentem biegać najpierw po ocenę etyczną do zespołu, bo wylądujemy w efekcie w cenzurze. Marzyłoby mi się także, aby obok rozważań o przydatności ubeków jako świadków, zespół zastanowił się, czy ubek może być w demokratycznej Polsce politykiem, funkcjonariuszem państwowym, szefem państwowej firmy czy menedżerem spółki skarbu państwa. Czy powinien być w jakimkolwiek charakterze przyjmowany na salonach władzy, utrzymywać stosunki towarzyskie z elitą polityczną i robić z nią interesy. Trzeba się zastanowić, czy ubecy cieszą się pełnią praw obywatelskich, łącznie z prawem do dawania świadectwa, czy też nie. Życzę zespołowi, złożonemu z ludzi zacnych, powodzenia w tym dziele. 9 września ukazał się w Rzeczpospolitej tekst, w którym abp Józef Życiński doprecyzowuje zadania Zespołu Ocen Etycznych: Równać do Dżyngis-chana Maciej Rybiński w "Rz" z 6 września udziela pozytywnej odpowiedzi na pytanie, które w sformułowaniu "Gazety Wyborczej" brzmiało: "Czy ubek może być świadkiem?". Pytanie, którym interesuje się zorganizowany przeze mnie Zespół Ocen Etycznych, brzmi jednak inaczej: "Czy jest etyczne, jeśli funkcjonariusz, który wcześniej pełnił funkcje oprawcy, występuje dziś w roli recenzenta moralnego swej ofiary? Czy nie ubliża godności osób, które cierpiały z powodu łamania praw człowieka, gdy o sporządzenie dla nich świadectwa moralności prosi się dawnych budowniczych systemu przemocy?". Tę ostatnią sytuację mieliśmy niedawno, gdy gen. Jaruzelski recenzował w TV zachowanie Lecha Wałęsy. Nie znam nikogo, kto nie uznałby stworzonej wówczas sytuacji za żenującą. Uważam, iż osoby odpowiedzialne pośrednio lub bezpośrednio za funkcjonowanie resortów przemocy miałyby prawo do oceny swych ofiar dopiero wtedy, gdyby wcześniej poddały krytycznej moralnej ocenie swój własny stosunek do resortu, który związki z moralnością miał nadzwyczaj luźne. O wiarygodności zeznań tych pracowników resortu, którzy nie wyrażali potrzeby stosowania ocenmoralnych do swej własnej działalności, wymownie świadczy casus kapitana Czechowicza. Z dokumentów odkrytych ostatnio przez IPN znamy szczegóły prowokacji wymierzonej np. przeciw Aleksandrze Stypułkowskiej, działaczce Stronnictwa Narodowego, pracującej w RWE. "As wywiadu" po powrocie do kraju poinformował dziennikarzy, że Stypułkowska pełniła funkcje kapo w Ravensbrück i dzięki temu przeżyła obóz, mimo że była Żydówką. Wówczas, gdy nieznane były dokumenty odnalezione niedawno przez Pawła Machcewicza, Stypułkowska nie mogła się bronić i przeżywała stany depresyjne. Podnoszenie dawnych "asów wywiadów" do rangi obecnych "świadków moralności" ubliża ich ofiarom. Niektórzy wolą jednak asów niż moralność. Dlatego też promocja wspomnień Czechowicza zgromadziła pod warszawskim Pałacem Kultury wyjątkowo wielkie rzesze łowców autografów. Ktoś z resortu MSW, kto bardziej realistycznie oceniał talenty "asa wywiadu", skierował go następnie na placówkę do Mongolii. Nie należy ubliżać mieszkańcom Ułan Bator. Należy jednak obawiać się sytuacji, w których polski system moralności sądowej korzystałby z azjatyckich zdobyczy sympatyków leninizmu.

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
27 28 29 30 31 1 2
3 4 5 6 7 8 9
10 11 12 13 14 15 16
17 18 19 20 21 22 23
24 25 26 27 28 29 30
1 2 3 4 5 6 7
9°C Wtorek
wieczór
9°C Środa
noc
9°C Środa
rano
7°C Środa
dzień
wiecej »

Reklama