Rosyjska Cerkiew bierze się za handel. Inwestorzy w sutannach rozpoczęli budowę trzech supermarketów w pobliżu moskiewskich świątyń.
Przy wsparciu państwa w stolicy Rosji ma wkrótce powstać aż dziesięć cerkiewnych centrów handlowych Budowa dziesięciu supermarketów o powierzchni od 3 do 10 tys. m kw. jest możliwa dzięki zwolnieniom podatkowym i licencjom, o których nie mogliby marzyć świeccy biznesmeni, a zwłaszcza inne związki wyznaniowe. W supermarketach pośród stoisk z żywnością, alkoholem i tytoniem stanie po kilka regałów z literaturą religijną i dewocjonaliami. To one są pretekstem, by wyjąć handel w supermarketach spod zwykłego prawa podatkowego i uznać go za "branżę religijną". - Lokalizacja też jest świetna. Cerkiew wiedziała, jakiej ziemi domagać się w ramach odszkodowania za konfiskaty z 1917 r. - komentują moskiewscy przedsiębiorcy. Sieć moskiewskich supermarketów do druga wielka inwestycja, w której państwo pomaga duchownym. Przed kilkoma miesiącami dziennikarze "Nowych Izwiestii" wyśledzili zatajany przed opinią publiczną projekt budowy sieci ekskluzywnych hoteli na ziemi darmowo przekazywanej Cerkwi przez państwo. Pierwszy hotel (połączony z centrum biurowym) warty 10 mln dol. stanie w przyszłym roku pod Twerem i będzie miał powierzchnię 12-15 tys. m kw. Cerkiewne Centrum Inwestycyjne chce, by co roku powstawały dwa-trzy takie kompleksy. Przy ich budowie Cerkiew korzysta ponoć z robotników opłacanych przez samorządy. - Wszyscy będą mieć z tego korzyści, bo rozwinie się przecież turystyka - tłumaczą szefowie Centrum. Po upadku ZSRR rosyjska Cerkiew coraz śmielej korzysta z profitów "sojuszu ołtarza z tronem", na który się zgodziła bez wahania. Już za prezydentury Borysa Jelcyna prawosławni hierarchowie stali się stałymi gośćmi na państwowych uroczystościach, a w ślad za tym szły pierwsze korzyści materialne. Cerkiew przez kilka lat korzystała z ulg celnych, dorabiając się m.in. na nieoclonym handlu samochodami, papierosami i alkoholem. Duchowni nie wzgardzili też wtedy nawet licencjami na połów rzadkich i drogich ryb. Śladem Jelcyna podąża prezydent Putin, który często podkreśla, że prawosławie to podstawa rosyjskiej tradycji, a co za tym idzie - również "podpora współczesnej rosyjskiej państwowości". Do patriarchy Moskwy i Wszechrusi coraz częściej prowadzani są szefowie państw odwiedzających Kreml, a sam Aleksy II wspiera politykę zagraniczną. W odpowiedzi na zarzuty łamania praw obywatela w Rosji hierarchowie odpowiadają, że "Rosja ma własne prawa i słusznie nie ulega dyktatowi Zachodu". Rosnące bogactwo Cerkwi nie przekłada się jednak na jej sukcesy duszpasterskie. Po religijnym ożywieniu lat 90. rosyjskie zainteresowanie religią bardzo spadło, zwłaszcza w dużych miastach (w Moskwie praktykuje zaledwie kilka procent Rosjan). W obawie przed konkurencją innowierców prawosławni duchowni chętnie uciekają się do pomocy państwa, które utrudnia katolikom i protestantom kupno budynków bądź budowę świątyń.
W kościołach ustawiane są choinki, ale nie ma szopek czy żłóbka.