Według zapowiedzi Prawa i Sprawiedliwości rząd złoży niebawem stosowny projekt ustawy zakazujący handlu w niedziele i święta państwowe.
Pomimo apeli związków zawodowych właściciele sklepów wielkopowierzchniowych zamierzają handlować 11 listopada, a więc w dniu święta narodowego. Wszystko jednak wskazuje na to, że niedługo takie protesty nie będą już potrzebne. Zgodnie z zapowiedziami polityków Prawa i Sprawiedliwości rząd złoży niebawem stosowny projekt ustawy zakazujący handlu w niedziele i święta państwowe. Politycy Prawa i Sprawiedliwości już teraz zapowiadają, że taki projekt niebawem przedstawi rząd. - Rządowi trzeba pomóc poprzez presję opinii publicznej i w tym sensie wystąpienie "Solidarności" jest bardzo ważne, bo pokazuje, że nie chodzi tylko o jakieś pomysły partii politycznych, tylko o realną potrzebę społeczną. Apel "Solidarności" ma charakter symboliczny, bo wskazuje wyłącznie na najbliższe święto narodowe, po to aby podkreślić drażliwość sytuacji, jaka ma dzisiaj miejsce. Przecież wiadomo, że chodzi nie tylko o 11 Listopada, ale o całokształt zagadnienia. Trzeba respektować kanon kulturowy cywilizacji zachodniej, polegający na świętowaniu dnia świętego, i jednocześnie zapewnić pracownikom prawo do godnego odpoczynku - stwierdził poseł Artur Zawisza (PiS), przewodniczący sejmowej Komisji Gospodarki. - Oczywiście, że nie mówimy tylko o 11 Listopada i innych wielkich świętach, ale o każdej niedzieli. Mówimy nie tylko o sklepach wielkopowierzchniowych, ale o całej sferze handlu i produkcji. Tylko tak można uczciwie i sprawiedliwie podejść do zagadnienia - dodał. W jego opinii, Polsce potrzebne jest specjalne ustawodawstwo, które może być wzorowane na niemieckim prawie. Wprowadza ono generalną zasadę niepracowania w święta i niedziele, a jednocześnie czyni od tej zasady wyjątki i pozwala na pracę tam, gdzie jest to konieczne, np. na stacji benzynowej, dworcu kolejowym, porcie lotniczym czy też w jakimś zakresie w miejscowościach turystycznych. - Sprawa leży PiS bardzo na sercu, ponieważ nawet w pierwszym liście premiera Kazimierza Marcinkiewicza do przewodniczącego Jana Rokity, kiedy toczyły się negocjacje między PiS a PO, zapis o zmianach ustawowych w tej materii został włączony. Co ciekawe, Rokita, odpowiadając Marcinkiewiczowi, nie zanegował tego punktu, a odpisał, że w zależności od kształtu regulacji prawnej PO mogłaby ją ewentualnie popierać. Pokazuje to, jak sprawa jest nabrzmiała, że nawet ugrupowanie liberalne nie zanegowało wprost takiej potrzeby - tłumaczył Zawisza. Stanowisko PiS popiera Kongregacja Przemysłowo-Handlowa. - Zawsze uważaliśmy, że handel wielkopowierzchniowy w niedziele i święta powinien być ograniczony. Nie dlatego, że jest to nasz wymysł. Jesteśmy w Europie i zróbmy to na wzór europejski. Wiele krajów to zrobiło z pożytkiem dla rozwoju małych i średnich przedsiębiorstw, a także z pożytkiem dla wychowania rodziny - stwierdził Janusz Rakowski, prezes Kongregacji. Według niego, trzeba "skończyć z tym liberalizmem". - Polityka liberalna, która była przez 15 lat prowadzona, nie sprawdziła się, jeśli chodzi o rozwój handlu - przekonywał. Skrytykował tłumaczenie, że klient głosuje nogami, idąc do hipermarketów. Zauważył, że każdy pójdzie tam, gdzie towar dają darmo lub gdzie "wabią nieuzasadnionymi promocjami". - My, jako Polacy, powinniśmy się rządzić swoim prawem. Przecież nie możemy pozwolić Anglikom jeździć w Polsce po lewej stronie, bo oni tak jeżdżą u siebie. Ograniczenie handlu nie odbije się na jakości obsługi konsumenta - mówił Rakowski. Wprowadzenia zakazu handlu w niedziele i święta już od dawna domagali się prawicowi radni i politycy. Wtórowali im związkowcy. Za rządów AWS - UW uchwalono nawet ustawę ograniczającą handel w takie dni, ale prezydent ją zawetował. Później, jeżeli nawet samorządowcom udawało się wprowadzać zakaz handlu w te dni, lewicowe rządy uchylały decyzję na drodze administracyjnej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.
Celem ataku miał być czołowy dowódca Hezbollahu Mohammed Haidar.
Wyniki piątkowych prawyborów ogłosił w sobotę podczas Rady Krajowej PO premier Donald Tusk.
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.