Prawie 300 ton rogali świętomarcińskich przygotują w tym roku poznańscy cukiernicy na 11 listopada. Tego dnia przypada bowiem wspomnienie św. Marcina, patrona cukierników.
Według legendy, tradycja wypieku rogala świętomarcińskiego sięga już 300 lat. Podanie głosi, że św. Marcin, który przejeżdżał przez Poznań na siwym koniu, zgubił tu podkowę. Znalazł ją przechodzący cukiernik i na jej wzór wypiekł słodkie ciasto. Inna, bardziej prawdopodobna historia mówi, że prekursorem wypieku rogala świętomarcińskiego był cukiernik Józef Melzer. Namówił on swego pracodawcę do wypieku rogali, a następnie rozdawał je ubogim mieszkańcom Poznania. Na pomysł wpadł w listopadzie 1891 r. pod wpływem kazania proboszcza parafii pw. św. Marcina. W kolejnych latach pomysł wypieku podchwycili inni cukiernicy i piekarze Poznania. Jak wyjaśnia właściciel sieci cukierni Wojciech Kandulski, od tego czasu przepis na rogale pozostał bez zmian. - Rogal musi mieć złoty kolor, musi być zwinięty prawidłowo, musi mieć odpowiednią ilość masy makowej w stosunku do ciasta, musi być wykończony lukrem-pomadą i posypany orzechami, musi też ważyć 200-250 gram - wylicza Kandulski. Od kilku lat poznaniacy nie mają już problemów z rozróżnieniem prawdziwego rogala świętomarcińskiego od jego podróbki. Specjalna kapituła przyznaje bowiem certyfikaty, które potwierdzają, że ciasto wypiekane jest zgodnie z tradycyjną recepturą. O certyfikat taki mogą jednak ubiegać się wyłącznie cukiernicy z Wielkopolski. Firmy, które nie posiadają takiego dokumentu, nie mogą używać nazwy "rogal świętomarciński".
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.