Reklama

Toruń: Radio Maryja ma 14 lat

8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, mija 14 lat od rozpoczęcia nadawania programu przez Radio Maryja.

Reklama

Suma wszystkich strachów

Rzeczpospolita W najbliższy czwartek - w czternastą rocznicę powstania rozgłośni ojca Rydzyka - z Warszawy do Torunia ruszą autokary i limuzyny wiozące rząd i połowę obecnego Sejmu. To jedna z ostatnich tak spektakularnych imprez. Nie da się dłużej ukrywać faktu, że z pompowanego zawzięcie przez ostatnie lata emocjonalnego balonu z napisem "Radio Maryja" powoli uchodzi powietrze Z górą trzynaście lat temu, w pogodną majową noc, skromny zakonnik ze Zgromadzenia Redemptorystów jechał swoim fordem przez pogrążony we śnie Toruń. Być może skracał sobie podróż, przesuwając paciorki różańca w intencji katolickiego radia, które założył pół roku wcześniej. Być może przy okazji robił w myślach bilans ostatnich miesięcy, zachodził w głowę, jak się to wszystko stało. Bo z tym radiem to naprawdę był szalony pomysł. I pomyśleć, że Opatrzność chciała, by zrealizował go właśnie on! Szeregowy ksiądz z mało znanego zakonu, który dopiero co wrócił z "duszpasterskich saksów" w Niemczech, a wcześniej znany był szerzej tylko z jednego sukcesu - organizowania w toruńskim kościele redemptorystów "mszy bitowych" (gdzie na skrzypcach przygrywał m.in. późniejszy poseł SLD Jerzy Wenderlich). Z zadumy wyrwał duchownego widok policyjnego lizaka. "Ubrany po cywilnemu ksiądz nie chciał się wylegitymować ani poddać badaniu trzeźwości" - doniosło nazajutrz lokalne wydanie "Gazety Wyborczej" w notatce zatytułowanej "Ksiądz nocą" (kilka dni później powtórzono newsa w wydaniu ogólnopolskim). "Ksiądz stwierdził, że w alkomat będzie dmuchał tylko w obecności toruńskiego posła ZChN. Policjanci wezwali kapelana toruńskiej policji. Dopiero przy nim ojciec Tadeusz Rydzyk zgodził się dmuchnąć w alkomat. Aparat wykazał zero". Kilka wersów druku, zwykła prowincjonalna błahostka. Toruńska twierdza W 1993, dokładnie rok po feralnej kontroli, na łamach "Gazety" ukazał się tekst Mariusza Szczygła "Reportażu nie będzie". Szczygieł chciał przyjrzeć się raczkującemu Radiu Maryja. Odmówiono mu jednak rozmowy z ojcem dyrektorem. Pierwszym argumentem była cytowana wyżej notka - zdaniem współpracowników ojca Rydzyka - pełna kłamstw i przeinaczeń. Do sprawy kontroli drogowej doszła sprawa masztu satelitarnego, również opisywana przez "Gazetę" ("Włączy się "Dynastię" - opowiada sąsiad "Maryi" - a tu Alexis mówi do Kristel: - Przeanalizujmy żywot świętego Józefa, albo Blake: - Niech będzie pochwalony. I wszyscy przemawiają głosem ojca dyrektora. Takie są przebicia".). Redemptoryści po lekturze obu tekstów doszli do wniosku, że nie będą rozmawiać z mediami, które wraz z policją, donosicielami z sąsiedztwa i innymi wrogimi siłami - zupełnie jak za komunizmu - nie myślą o niczym innym, jak tylko o tym, by poniżyć Kościół i zbrukać cnotę kapłanów. Ojciec Rydzyk telefonicznie dorzucił jeszcze kilka kolportowanych podówczas szeroko w kościelnej branży argumentów. Nie podobało mu się analizowanie, ile kosztowała wizyta Jana Pawła II w Tatrach oraz to, że "Adam Michnik jest za tym, aby zabijać dzieci nienarodzone". Reporter, obdarowany na osłodę paczką serc eksportowych w czekoladzie, musiał jak niepyszny wracać do Warszawy. Po dwunastu latach warto było przeczytać tekst Szczygła po raz drugi, by dotrzeć do źródeł fenomenu ojca Tadeusza Rydzyka. Bo to właśnie przy tej okazji najbardziej znany polski zakonnik po raz pierwszy pokazał coś, czym przez następnych kilkanaście lat będzie ściągać na siebie oczy całej Polski. Dopracowaną później do perfekcji metodę rycerza prawdy, który wyskakuje z oblężonej przez złe siły twierdzy tylko po to, by machnąć parę razy mieczem, wygłosić wstrząsające zdanie, a dopytywany o szczegóły, wyzywany na większy pojedynek, bierze nogi za pas. Skrywa się za uśmiechem sfinksa, który powiedziałby więcej, ale akurat musi odmówić ze słuchaczami koronkę do miłosierdzia. Żaden wychowany na wolnych mediach czytelnik, żaden publicysta, żaden myślący człowiek - któremu już cisnęły się na usta słowa riposty czy komentarza - nie był chyba sobie w stanie wyobrazić niczego bardziej irytującego. Zwolennicy ojca Rydzyka zaś - widząc, jak zrobił on w trąbę wszystkich tych liberałów, masonów i Żydów - radośnie zacierali ręce.
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Autoreklama

Autoreklama

Kalendarz do archiwum

niedz. pon. wt. śr. czw. pt. sob.
1 2 3 4 5 6 7
8 9 10 11 12 13 14
15 16 17 18 19 20 21
22 23 24 25 26 27 28
29 30 31 1 2 3 4
5 6 7 8 9 10 11
4°C Sobota
dzień
5°C Sobota
wieczór
2°C Niedziela
noc
2°C Niedziela
rano
wiecej »

Reklama