8 grudnia, w święto Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny, mija 14 lat od rozpoczęcia nadawania programu przez Radio Maryja.
Spójrzmy, jak skończyło się zaangażowanie Rydzyka w sprawę Stoczni Gdańskiej? Ile kosztuje utrzymanie medialnego koncernu - radia, telewizji, dziennika? Przecież mniej więcej raz na pół roku na pierwszej stronie jakiejś wielkiej gazety pojawia się triumfalny tytuł: "Rydzyk prosi o kasę!" i raport z nocnego nasłuchu rozgłośni i apeli o pomoc finansową. "Mniej dzwońcie, więcej płaćcie. A jak już dzwonicie, to mówcie krótko i na temat. Bez tylu lamentacji! Skracajcie się nawet po modlitwie przez telefon: krótko, imię i miasto, skąd jesteście, a nie głosić elaboratów. Zaoszczędzone na rozmowach pieniądze wpłacajcie na nasze konto!". Czy tak mówi człowiek finansowego sukcesu? Medialna potęga Rydzyka to kolejny rozdział tej bajki o żelaznym wilku. Na internetowych forach pełno jest głosów kierowców alarmujących, że gdziekolwiek się ruszą, sygnał Radia Maryja zagłusza wszystkie inne radia. Rydzyk, ich zdaniem, jest wszędzie! Profesjonalne badania mówią jednak co innego. Udział Radia Maryja w rynku słuchalności wynosi tylko 2,3 proc. (dwie największe polskie stacje komercyjne mają w sumie prawie 42 proc. udziałów; a w szczególnie atrakcyjnej dla nadawców grupie kobiet w wieku 25 - 44 lata udział Radia Maryja nie przekracza 1 proc). A Rodzina Radia Maryja, którą chętnie straszy się liberalne dzieci, liczy w porywach do dwustu tysięcy ludzi, co stanowi niespełna 1 proc. ochrzczonych Polaków. I - w ramach demitologizowania Radia - pamiętać należy, że nie zawsze są to agresywne staruszki, które zebrane w krzykliwą piątkę na ekranie telewizora robią wrażenie żądnego krwi tłumu. To często ludzie samotni, chorzy, którzy, jak kania dżdżu, łakną autentycznej wspólnoty. Gromadzą się więc wokół Radia w szczytnych i mniej szczytnych celach. Spora część z nich czuje, że nie ma dziś na kościelnym rynku zbyt wielu alternatyw, więc naprawdę trudno ich winić, że zbierają się przy głośniku, a nie przy zamkniętej na głucho parafialnej sali. Amisze Radia Maryja Na te słowa z pewnością obudzą się ci, którzy, gdy mowa o Rydzyku, uwielbiają powtarzać mantrę, że "Kościół, że biskupi powinni wreszcie coś z tym zrobić". Czas spokojnie pogodzić się z myślą, że nie zrobią. Bo polski episkopat istotnie jest w tej kwestii podzielony. Generał zakonu redemptorystów opowiada podobno na kościelnych salonach, że każdego miesiąca przyjmuje jakiegoś polskiego biskupa, który albo radzi mu, żeby usunął Rydzyka, albo wychwala go pod niebiosa. I że w związku z tym on sam nic z tym nie zamierza robić. Ten problem można było załatwić tylko u jego zarania. Dziś musi nam wystarczyć świadomość, że szklanka jest do połowy pełna i właśnie z uwagi na podziały w episkopacie ojciec Rydzyk - Bogu dzięki -nigdy nie będzie oficjalnym głosem polskiego Kościoła. A z dnia na dzień - z powodów demograficznych - będzie się stawał głosem coraz mniejszej jego części. Nie trzeba być wróżbitą, by przewidzieć, że w perspektywie kilkunastu lat Radio Maryja padnie bowiem ofiarą własnego sukcesu. Grupa docelowa, którą ojciec Rydzyk precyzyjnie rozpoznał i przyciągnął do siebie na początku lat 90., za chwilę stanie się przecież -jeśli już nie jest -grupą wymierającą. Niezadowoleni z życia są, rzecz jasna, w każdej grupie wiekowej, ale haczyk tkwi w tym, że młodsi z nich nie kupią warstwy religijnej Radia Maryja, którą przyciągało starszych słuchaczy. I nie pomoże tu czterystu studentów Wyższej Szkoły Kultury Społecznej i Medialnej. Jeśli Rodzina Radia Maryja nie chce upodobnić się do amerykańskich amiszów, będzie musiała szukać innych kanałów dotarcia do widza, niż kontrolowane przez siebie niszowe telewizje i dzienniki. Dbanie o "czystość rasy" było dobre w czasie walki. Za parę lat nie będzie wyjścia - trzeba będzie otworzyć twierdzę, zacząć przyjmować zaproszenia do innych mediów. Pytanie tylko, czy one, po latach odwzajemnionej nienawiści, będą tym zainteresowane. Mniej magii, mniej strachu Bo za kilka lat ich wydawcy zadadzą sobie zasadne pytanie: Kogo obchodzi dziś ojciec Rydzyk? Człowiek, który najlepiej się czuje, mówiąc do tych, którzy i tak się z nim zgodzą. W którym nie ma pomysłu na nowego odbiorcę. Który -co równie ważne - nie wychował sobie następcy. Przecież wszyscy ojcowie z jego rozgłośni spełniają tak naprawdę w niej funkcję paprotek stojących na stole, zza którego przemawia on. On, który jak było trzeba, wyzwał słuchacza od szatanów, a w sierpniu 1998 zdefasonował lico Przemysławowi Orcholskiemu, dziennikarzowi, który zanim zrobił błyskotliwą karierę w telewizji Kwiatkowskiego, relacjonował między innymi słynny konflikt w toruńskim Tormięsie. Już dziś bardziej przezorni kościelni publicyści po cichu zadają sobie pytanie, w którą stronę pójdzie Radio Maryja, gdy jego lider zacznie słabnąć. W sprawach kościelnych -gdzie w grę wchodzą porywy duszy -trudno być prorokiem. Dobitnie pokazuje to choćby ostatnia kościelna sensacja -konflikt w domu sióstr betanek w Kazimierzu, gdzie przełożona matka Jadwiga doznała objawień i -jak plotkuje się na kurialnych korytarzach -kazała swoim siostrom m.in. przytulać monstrancję. Biskup zmienił przełożoną i teraz wszyscy czekają, co będzie dalej. Czy siostry wierne matce Jadwidze założą nowy, wierny Kościołowi zakon kontemplacyjny, czy zrobią regularną schizmę? To samo pytanie za kilka, kilkanaście lat stanie przed Radiem Maryja. Choć brzmi to paradoksalnie -dopóki w Radiu Maryja urzęduje ojciec Rydzyk - schizmy nie będzie. Ojciec Rydzyk wie bowiem, że bez wsparcia Kościoła Radio Maryja jest niczym. Ale gdy przestanie urzędować? A może nie ma po co znów nakręcać wokół toruńskiej rozgłośni spirali strachów, lęków i pytań bez odpowiedzi? Gdy choćby pobieżnie analizuje się czternastoletnią historię rozgłośni, trudno nie przypomnieć sobie naszych przodków, którzy jeszcze kilkaset lat temu panicznie bali się wychodzić w letnie dni w pole z obawy przez południcą, która przyprawiała ich o ból głowy, drętwienie kończyn i wypryski. Dziś wiemy, że te objawy wywołuje nie tajemnicza południca, ale łatwy do uniknięcia udar cieplny. Jest mniej magii, ale też mniej strachu. I tak będzie też z Radiem Maryja. Bo jak świat długi i szeroki, w przyrodzie każdy fenomen kończy w ten sam sposób: wpisuje się w normalny porządek rzeczy. Szymon Hołownia
Armia izraelska nie skomentowała sobotniego ataku na Bejrut i nie podała, co miało być jego celem.
W niektórych miejscach wciąż słychać odgłosy walk - poinformowała agencja AFP.
Wedle oczekiwań weźmie w nich udział 25 tys. młodych Polaków.
Kraje rozwijające się skrytykowały wynik szczytu, szefowa KE przyjęła go z zadowoleniem
Sejmik woj. śląskiego ustanowił 2025 r. Rokiem Tragedii Górnośląskiej.
Z dala od tłumów oblegających najbardziej znane zabytki i miejsca.