W tajlandzkim porcie Pattaya, słynącym jako "centrum turystyki seksualnej", działają dwa katolickie domy pomocy dzieciom i młodzieży. Oba ośrodki zarządzane są przez zgromadzenie redemptorystów.
Jednym z domów kieruje siostra Voranut Pranommit z Chanthaburi, drugim zaś świecki psycholog Suchart Suttinak. "W moim przekonaniu Pattaya nie jest miejscowością, w której dzieci mogłyby normalnie wzrastać i rozwijać się. Wałęsające się po ulicach, stają się łatwym łupem, dla «turystów seksualnych». Aby pomóc tym dzieciom i młodzieży, trzeba wyjść na ulice, rozmawiać z nimi i pokazać, że istnieją inne możliwości w życiu. Pomagamy im na rożne sposoby np. przez przygotowanie do podjęcia godziwej pracy, choćby umiejętności szycia ubrań. Nasze domy działają na zasadzie, że każdy może tu przyjść na krótki czas, nawet na kilka minut, o każdej porze dnia i nocy. Drzwi są zawsze otwarte" - powiedział psycholog w rozmowie z agencją UCAN. Agencja przytacza historię 16-latka o imieniu Sipong. "Dwa lata temu uciekłem z domu, w którym nienawidziliśmy się z macochą. Poszedłem szukać przygód w miejscu, gdzie gromadzą się podobni do mnie, na starym nabrzeżu w Pattaya. Przychodzi tu także wielu szukających erotycznych kontaktów z cudzoziemcami" - wyznał młodzieniec. Sipong przyznaje, żeby zdobyć pieniądze na życie i zapłacenie za wynajęcie pokoju, który dzieli z kilkoma innymi chłopakami, a także na "klej do wąchania" (popularny środek odurzający), para się prostytucją. Otrzymuje każdorazowo ok. 20 dolarów. Według działającej w Bangkoku organizacji w ECPAT(End Child Prostitution in Asian Tourism) walczącej z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i młodzieży przez zagranicznych turystów, roczny dochód w całym kraju płynący z prostytucji wynosi setki milionów dolarów. W liczącej 63 mln mieszkańców Tajlandii, z prostytucji żyje ok. 200 tys. ludzi, z czego 25 proc. stanowią dzieci.
FOMO - lęk, że będąc offline coś przeoczymy - to problem, z którym mierzymy się także w święta
W ostatnich latach nastawienie Turków do Syryjczyków znacznie się pogorszyło.
... bo Libia od lat zakazuje wszelkich kontaktów z '"syjonistami".
Cyklon doprowadził też do bardzo dużych zniszczeń na wyspie Majotta.
„Wierzę w Boga. Uważam, że to, co się dzieje, nie jest przypadkowe. Bóg ma dla wszystkich plan”.