Wyznawcy Chrystusa w Afganistanie obchodzą Jego zmartwychwstanie w domach. Za przejście z islamu na chrześcijaństwo grozi w tym kraju kara śmieci, dlatego wolą oni świętować w ukryciu.
"Byłem islamskim mułłą, ale w moim życiu nie było ani miłości, ani współczucia, ani przebaczenie. Przyjaciel dał mi Biblię. Ona uczy, żeby kochać nieprzyjaciół, podczas gdy islam każe ich zabijać. To mnie poruszyło" - wspomina 34-letni inżynier, który uczestniczył w "świętej wojnie" przeciwko ZSRR, a potem pracował z chrześcijanami dla jednej z organizacji humanitarnych. Tak jak pierwsi chrześcijanie, afgańscy wyznawcy Chrystusa nauczyli się przeżywać swą wiarę w ukryciu. Przypominają sprawę sądzonego w marcu za odstępstwo od islamu Abdul Rahmana, któremu ostatecznie pozwolono wyjechać z kraju. Mówią o policyjnych szykanach, jakim są poddawani, telefonach na podsłuchu i pogróżkach, że zostaną zabici. Z tego powodu "małe grupy chrześcijan zbierają się w domach, hotelach, restauracjach, a nawet na pustyni" - tłumaczy 44-letni wydawca gazety. "Nie możemy wydawać religijnych książek. Chcielibyśmy mieć swoje programy w radiu i telewizji, ale nie jest to możliwe. Nie możemy też publicznie głosić swojej wiary" - kontynuuje chrześcijanin. Biblie w języku dari, którym mówi większość mieszkańców Afganistanu trzeba sprowadzać z zagranicy. Jednak trudności nie zniechęcają do wiary, niektórzy nawet czerpią z nich nowe siły do jej wyznawania. 39-letni nauczyciel, który nawrócił się w 1988 r., gdy był uchodźcą w Pakistanie, mówi z przekonaniem, że jeśli zostanie zabity dlatego, iż jest chrześcijaninem, pójdzie prosto do nieba. "Oddaliśmy swoje życie Bogu" - podkreśla Afgańczyk. Jednocześnie wskazuje, że w jego kraju brakuje wolności religijnej. Według pracownika jednej z organizacji humanitarnych, który przebywa w Afganistanie od sześciu lat, chrześcijaństwo zdobywa tam coraz więcej wyznawców, choć ich liczba nie przekracza tysiąca w całym kraju, z czego 500 osób w Kabulu. "Przybywa ich z roku na rok z powodu zniechęcenia islamskim ekstremizmem" - uważa Amerykanin. Wspomniany już inżynier wraca do sprawy Abdul Rahmana. "Po raz pierwszy jakiś Afgańczyk publicznie przyznał się do wiary w Chrystusa. Pozostaje nadzieja, że takie wydarzenia przyniosą Afgańczykom wolność wyznawania wiary" - podkreśla chrześcijanin.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.