Polscy duchowni nie mają spójnej polityki informacyjnej i strategii wychodzenia z kryzysów. Są przekonani, że problemy rozwiązują się same - twierdzi Rzeczpospolita.
Tymczasem struktury kościelne przyzwyczajone, że jego młyny mielą powoli, z trudem przyjmują do wiadomości, że zmienił się społeczny i medialny kontekst działania Kościoła. Nie dostrzegają tego nawet wszystkie media katolickie - ogólnopolskie i diecezjalne. Niektóre media o trudnych sprawach Kościoła nie informują w ogóle albo zdawkowo. Nie wszczynają też poważnej dyskusji na trudne tematy, która tam właśnie powinna się toczyć. W częstochowskiej "Niedzieli" nie opublikowano np. listu nuncjusza do biskupów w sprawie Radia Maryja, a informację o instrukcji Watykanu w sprawie ograniczenia dostępu do seminariów i święceń kapłańskich homoseksualistom potraktowano skrótowo. W tygodniku diecezji warszawsko-praskiej "Idziemy" znalazła się instrukcja Watykanu, ale nie było w nim wzmianki o liście nuncjusza w sprawie Radia Maryja. Do lustracji duchownych redaktor naczelny ks. Henryk Zieliński odniósł się tylko w komentarzu. - Nie chcemy inspirować dyskusji w sprawie, która nie istnieje ani w redakcji, ani w naszej diecezji. Ten problem dotyczy archidiecezji krakowskiej - tłumaczy ks. Zieliński. Są katolickie media, które nie uciekają przed problemami. Tak jak katolicki portal internetowy www.wiara.pl, należący do "Gościa Niedzielnego". - Informujemy o wszystkim, o rzeczach dobrych, z których się cieszymy, ale nie udajemy, że nie ma rzeczy złych. Portal współredagują świeccy. Dlatego publikujemy to, co ich interesuje - mówi redaktor naczelny portalu ks. Artur Stopka. - Media katolickie nie są przyzwyczajone do reagowania na trudne sytuacje w Kościele - uważa Marcin Przeciszewski. Dlaczego? - Dominuje postawa bardziej liczenia się z nadawcą niż odbiorcą. Istnieje zbyt daleko posunięta obawa, że możemy zaszkodzić Kościołowi. Ta obawa dominuje na szczeblach średnich, bo przecież nie wszyscy biskupi tego oczekują. Przeciszewski przyznaje, że w czasie kryzysu lustracyjnego w Krakowie konsultował się z sekretarzem episkopatu bp. Piotrem Liberą. - Przyjęta przez KAI linia, że informujemy na bieżąco i wyjaśniamy intencje obu stron, została w pełni zaakceptowana - mówi.
W starożytnym mieście Ptolemais na wybrzeżu Morza Śródziemnego.
W walkę z żywiołem z ziemi i powietrza było zaangażowanych setki strażaków.
Wstrząsy o sile 5,8 w skali Richtera w północno wschodniej części kraju.
Policja przystąpiła do oględzin wyciągniętej z morza kotwicy.
Ogień strawił tysiące budynków na obszarze ok. 120 km kw., czyli powierzchni równej San Francisco.