„Rebelia prowadzona przez koalicję Seleka naruszyła fundamenty narodowej jedności. Mieszkańcy żyją w lęku i niepewności” – napisali biskupi Republiki Środkowoafrykańskiej w liście skierowanym do samozwańczego prezydenta Michela Djotodii.
Sytuacja w kraju uległa destabilizacji po wydarzeniach z marca br., gdy rebelianci zajęli stolicę kraju, Bangi. Skutkiem tego była ucieczka dotychczasowego prezydenta François Bozizé i przejęcie władzy przez koalicję Seleka. Mimo iż nie wszystkie środowiska rebelianckie uznały zwierzchnictwo Djotodii, wojsko uznało go prezydenta kraju.
Episkopat wskazuje w liście na dziedziny wymagające natychmiastowej interwencji. Na płaszczyźnie społecznej zwraca uwagę, że „nie zliczono jeszcze wszystkich zabójstw, gwałtów i rabunków, spalonych wiosek, zniszczonych pól, napadów na domy prywatne, nielegalnych i brutalnych wysiedleń. Struktura społeczna została zupełnie rozbita”. Podobna degradacja nastąpiła na polu gospodarczym. Biskupi zauważają trwonienie źródeł utrzymania i zasobów naturalnych, jak też systematyczne niszczenie archiwów i prześladowanie pracowników państwowych, oraz niekontrolowany dostęp do broni. Podkreślają również fakt obecności w szeregach Seleki obcych najemników, którzy „domagają się zapłaty”, a zarazem rabują nieustannie naród.
Przede wszystkim jednak na płaszczyźnie religijnej zauważa się „zdecydowanie, z jakim członkowie Seleki sprofanowali miejsca kultu chrześcijańskiego i zrabowali dobra chrześcijan, podważając podstawy więzi społecznej”. Kościół Republiki Środkowoafrykańskiej wyraża gotowość niesienia pomocy poszkodowanym, wzywając jednocześnie do ustabilizowania sytuacji.
„Będziemy działać w celu ochrony naszych interesów gospodarczych”.
Propozycja amerykańskiego przywódcy spotkała się ze zdecydowaną krytyką.
Strona cywilna domagała się kary śmierci dla wszystkich oskarżonych.
Franciszek przestrzegł, że może ona też być zagrożeniem dla ludzkiej godności.
Dyrektor UNAIDS zauważył, że do 2029 r. liczba nowych infekcji może osiągnąć 8,7 mln.