Gdyby słuchał biskupa...

Rzeczpospolita/a.

publikacja 22.09.2006 05:48

Na liście agentów SB, którą ks. Henryk Jankowski dostał z IPN, są nazwiska dziewięciu księży - dowiedziała się Rzeczpospolita.

Figurujący na niej biskup Wiesław Mering i ks. Wiesław Lauer zaprzeczają, że pracowali dla bezpieki Jeszcze dwa dni temu prałat Jankowski nie chciał ujawnić nazwisk księży. Jednak w środę wieczorem powiedział w TVN 24, że na liście figurują: obecny biskup włocławski Wiesław Mering i wikariusz generalny gdańskiej kurii ks. Wiesław Lauer. Ks. Mering miał nosić pseudonim Lucjan, a ks. Lauer - Szejk. - Nigdy nie podpisywałem żadnego oświadczenia o współpracy z SB, nie przyjmowałem żadnego pseudonimu, nie odbierałem gratyfikacji i na nikogo nie donosiłem - broni się ks. Lauer. - Przed wyjazdem za granicę trzeba było się stawić w SB. Każdy ksiądz miał swojego opiekuna. Rozmawiałem z nim, bo byłem grzeczny, ale nie rozmawiałem na tematy związane z Kościołem. Ks. Lauer potwierdził, że już w lipcu złożył arcybiskupowi Tadeuszowi Gocłowskiemu oświadczenie, że nie współpracował z SB. Przebywający w Austrii bp Mering również zaprzecza, że współpracował ze służbami. Po powrocie do kraju chce się spotkać z ks. Jankowskim. - Kościół włocławski solidaryzuje się ze swoim pasterzem w obronie jego dobrego imienia i wspiera go modlitwą - oświadczyła kuria włocławska. Na liście ks. Jankowskiego są 42 osoby, w tym 9 księży (jeden z nich nie żyje). Duchowni nosili m.in. pseudonimy: Lucjan, Szejk, Ludwik, Wojtek, Krzysztof, Śląski i Profesor. Dziś większość tych księży jest proboszczami w trójmiejskich parafiach. Wczoraj ks. Jankowski przerzucił odpowiedzialność za ujawnienie nazwisk tajnych współpracowników na media, tonował swoje wcześniejsze wypowiedzi wobec hierarchów Kościoła. Przepraszał biskupa Meringa: - Jeśli chodzi o biskupa, to bezpieka wykorzystała jego nieuwagę. Tego człowieka trzeba ratować i oczyścić z jakichkolwiek zarzutów bądź podejrzeń. Nie można pomiatać jego nazwiskiem. Na pewno będę go bronił. Nigdy też nie podejrzewałem, że ksiądz Lauer pracuje dla bezpieki. Na listach nie ma nazwisk tych osób, które zawiniły - mówił " Rz". Zapowiedział, że we wtorek wyda list otwarty w sprawie nazwisk tajnych współpracowników. - Grzebiąc się w przeszłości, można narobić wiele krzywdy, bo SB opracowując notatki na podstawie doniesień na księży, pisała swoją poezję - mówi bp Alojzy Orszulik, dawny znajomy ks. Jankowskiego. - Ostatnie działania i postawę księdza Jankowskiego, który nie słucha się arcybiskupa gdańskiego, mogę skomentować starą łacińską sentencją: "Omne malum ab clero", czyli "Wszystko zło pochodzi od duchowieństwa". Tak postępowali Luter i abp Lefebvre. Duchowni i dziś nierzadko czynią zło, dlatego działanie księdza Jankowskiego cnotą nie jest. Ks. Stanisław Bogdanowicz z Gdańska, który też dostał listę z nazwiskami agentów i współpracowników SB, jednak jej nie ujawnił. - Ksiądz nie jest od tego, żeby grzeszników wskazywać ręką, ale od tego, żeby im rękę podać i rozgrzeszyć. Emocje zaślepiają. Każdy przypadek należy zgłębić, a nie rzucać nazwiskami - mówi. Ks. Jankowski poinformował w środę, że jedną z osób, które donosiły na niego, był znany warszawski duszpasterz. Według Informacyjnej Agencji Radiowej działał on pod pseudonimem Recenzent. Na ślad "Recenzenta" natrafił również w krakowskich aktach IPN ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. - Wysłałem do niego list, prosząc o wyjaśnienia. Odpisał, że przekazał je władzom kościelnym - powiedział ks. Zaleski. Dodał, że wkrótce potem jeden z dygnitarzy kościelnych naciskał na niego, aby w książce "Księża wobec SB", którą przygotowuje do druku, pominął nazwisko i charakterystykę "Recenzenta".

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona