Tenisistka rozstawiona z numerem czwartym - Agnieszka Radwańska spotka się po południu z Niemką polskiego pochodzenia Sabine Lisicki (nr 23.) w drugim czwartkowym półfinale wielkoszlemowego turnieju na trawie w Wimbledonie (z pulą nagród 22,56 mln funtów).
Będzie to trzeci pojedynek tych zawodniczek, a bilans dotychczasowych jest remisowy, przy czym grały ze sobą tylko na twardej nawierzchni. Faworytką bukmacherów, ale i wielu byłych gwiazd tenisa, jest Lisicki, która w czwartej rundzie wyeliminowała ubiegłoroczną triumfatorkę Amerykankę Serenę Williams.
Niepokój obserwatorów budzi spory opatrunek, jaki pojawił się na prawym udzie krakowianki, ubiegłorocznej finalistki Wimbledonu.
"Jeśli ktoś przed półfinałem w Wielkim Szlemie twierdzi, że nic go nie boli, nic sobie nie naciągnął i na nic nie narzeka, to znaczy, że musiał mieć same walkowery po drodze. Jeśli tak nie było, to po prostu wmawia herezje. Wiadomo, że teraz stawka jest duża i gra się na sto procent, dopóki tylko ból pozwala" - powiedziała Radwańska.
W pierwszym czwartkowym półfinale, o godzinie 13.00 (14.00 czasu polskiego) zagrają Francuzka Marion Bartoli (nr 15.) i Belgijka Kirsten Flipkens (20.). Dopiero po nich na Kort Centralny wejdą Polka i Niemka.
Natomiast już o godzinie 11.30 (12.30 w Polsce) o awans do półfinału gry mieszanej będzie walczył Marcin Matkowski w parze z Czeszką Kvetą Peschke. Rywalami duetu numer 11. w drabince będzie mikst rozstawiony z numerem trzecim - Słowenka Katerina Srebotnik i Serb Nenad Zimonjic.
Ostatnim polskim akcentem w dziesiątym dniu tegorocznego Wimbledonu będzie występ Kamila Majchrzaka w deblu juniorów. Razem z Francuzem Maximem Janvierem spotka się on w drugim pojedynku na korcie nr 8 z Japończykiem Yoshihito Nishioką i Peruwiańczykiem Jorge Brianem Pantą (nr 5.).
Rusza również pilotażowy program przekazywania zasiłków na specjalną kartę płatniczą.
Tornistry trafią do uczniów jednej ze szkół prowadzonych przez misjonarki.
Caritas rozpoczęła zbiórkę na remont Ośrodka dla osób w kryzysie bezdomności w Poznaniu.
"Nikt (nikogo) nie słucha" - powiedział szef sztabu UNFICYP płk Ben Ramsay. "Błąd to kwestia czasu"
Wydarzenie mogło oglądać na ekranach telewizorów ponad 500 milionów ludzi na całym świecie.